Były ksiądz: Duża część hierarchii kościelnej działa jak grupa przestępcza. Potrzebny jest świadek koronny

Były ksiądz: Duża część hierarchii kościelnej działa jak grupa przestępcza. Potrzebny jest świadek koronny

Ksiądz, zdjęcie ilustracyjne
Ksiądz, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Fotolia / fot. ambrozino
– Duża część hierarchii kościelnej, wszyscy wokół biskupa, seminarium, proboszczów, dziekanów, działają na zasadach zorganizowanej grupy przestępczej. To zamknięty krąg, w którym liczą się tylko zyski. Jednak, żeby ktokolwiek mógł się czegoś rzetelnego o grupie dowiedzieć, a w każdej diecezji są taki grupy, potrzebni są świadkowie koronni – mówi Marcin Kuśmierek, który księdzem był przez 14 lat.

Kuśmierek przyznaje, że nigdy święty nie był. Miewał związki z kobietami, zatargi z przełożonymi, ostatecznie w 2016 roku nałożono na niego karę suspensy, a on podobno wtedy poczuł ulgę, bo dzięki temu nie musiał więcej podpisywać się pod czymś, co „budzi jego odrazę”. Jego zdaniem młody człowiek, który nawet zaczyna myśleć o kapłaństwie, szybko może dojść do wniosku, że nie ma sensu przyłączać się do instytucji, w której jego zdanie nie będzie się liczyć, za to obowiązkowym elementem programu będzie nauka chodzenia na układy.

Gospodyni ze statusem żony

Były ksiądz rok temu wystąpił w youtubowym talk-show „7 metrów pod ziemią”, które do tej pory doczekało się prawie 6 milionów odtworzeń. Dziś pytany o falę odejść z kapłaństwa, mówi, że ciężko jest zrzucić sutannę przez kobietę, bo ona nie pojawia się w życiu księdza tylko dlatego, że jest ładna i dobra, a dlatego, że w życiu duchownego jest ogromna dziura. Jego zdaniem zbyt wielu musi odczuwać tę pustkę, bo gdy sam chciał porozmawiać z księdzem na temat celibatu, potrzebował kogoś, kto mógłby go utwierdzić w przekonaniu, że warto w nim trwać, nie znalazł w swoim otoczeniu plebani, na której gospodyni nie miałaby statusu żony.

Zatrzymać falę odejść

Wiele wskazuje jednak na to, że same dyskusje o rozwiązywaniu problemu celibatu raczej nie wystarczą, by namawiać młodych mężczyzn do wstępowania do seminariów. W kieleckim, w 2018 roku, naukę rozpoczęło tylko czterech kandydatów na księży. Kilka lat temu było ich 120. Do tarnowskiego seminarium zgłosiło się jedynie dziesięciu, a jeszcze do niedawna było ich nawet 5 razy więcej. Oczywiście, są i tacy, którzy ten stan rzeczy tłumaczą zmianami demograficznymi, ale wielu hierarchów apeluje o modlitwy w intencji nowych powołań mówiąc, że tak źle jeszcze nie było. Dlaczego? – Jeśli młodzi ludzie, którzy chcieliby wstąpić do seminarium, widzą Kościół uwikłany w politykę, nieprzejrzysty w walce z pedofilią wśród księży, obciążony nadmiarem posiadanych wpływów i dóbr, to trudno spodziewać się tłumu kandydatów do kapłaństwa. Z przekąsem powiedzieć można, że władzę, majątek, prestiż i kobiety można dziś swobodnie zdobyć bez wchodzenia w stan duchowny – przyznaje dominikanin, ojciec Paweł Gużyński. – Jeśli nie nastąpi powrót do prostoty ewangelicznego życia, jeśli nie zrezygnujemy z korzystania z przywilejów nabywanych drogą politycznych koneksji, nie zmieni się sposób sprawowania władzy przez biskupów i proboszczów, to frustracja księży będzie narastać – mówi „Wprost” Gużyński.

Czytaj też:
Znani księża odchodzą z kapłaństwa. O. Gużyński: Liczą, że zadziała efekt telenoweli

Cały artykuł opublikowany jest w 28/2019 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.