Czy młody informatyk zarabiający 7 tys. zł powinien być zwolniony z podatku PIT? Jest alternatywa

Czy młody informatyk zarabiający 7 tys. zł powinien być zwolniony z podatku PIT? Jest alternatywa

Kazimierz Sedlak, źródło: LinkedIn
Kazimierz Sedlak, źródło: LinkedIn
„Dawanie 500 zł dobrze sytuowanym czy bogatym osobom trudno logicznie uzasadnić. Jest to marnowanie naszych wspólnych pieniędzy. Podobnie jest ze zwolnieniem wszystkich młodych z płacenia PIT” – uważa dr Kazimierz Sedlak, właściciel najstarszej firmy doradztwa HR w Polsce.

Wprowadzona z początkiem sierpnia ulga dla młodych do 26 roku życia, która zwalnia ich z płacenia podatku dochodowego, jeśli pracują na umowę o pracę i zlecenia, budzi dużo emocji wśród ekspertów rynku pracy. Dla „Wprost” skomentował ją dr Kazimierz Sedlak, właściciel najstarszej firmy doradztwa HR w Polsce.

– Wspierać należy tych, którzy potrzebują pomocy, a czy młody informatyk podejmujący pracę za 7 tys. zł potrzebuje publicznego wsparcia? Czy nie bardziej sprawiedliwym jest danie większej ulgi tym co zarabiają w granicach płacy minimalnej? Dla nich te pieniądze będą znacznie ważniejsze – uważa dr Sedlak.

– Wprowadzono program 500+, jego celem było zwiększenie dzietności. Zwiększyła się? Nie. Dodatkowo z czysto ekonomicznego punktu widzenia dawanie 500 PLN dobrze sytuowanym czy bogatym osobom trudno logicznie uzasadnić. Jest to marnowanie naszych wspólnych pieniędzy. Podobnie jest ze zwolnieniem wszystkich młodych z płacenia PIT – dodaje ekspert. Jego zdaniem tego typu rozdawnictwo wspólnych pieniędzy psują rynek pracy, przez co spada aktywność zawodowa wśród, na przykład, młodych kobiet.

– Czy nie lepiej zainwestować te środki w nowe miejsca pracy czy doskonalenie zawodowe osób nie radzących sobie na rynku pracy i dzięki temu dać im szanse na lepsze jutro? W Polsce brakuje chętnych do pracy częściowo dlatego, że wielu Polaków uważa, iż nie opłaca im się podejmować nisko płatnej pracy. – Niedawno widziałem w internecie takie ogłoszenie: „Uwaga, osoba, która przyprowadzi nowego pracownika, który przepracuje cały miesiąc i nie ucieknie, dostanie 500 zł netto jednorazowej premii” – opowiada.

Jest alternatywa

Według niego zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest to, które proponuje wybitny ekonomista, a zarazem laureat nagrody Nobla z 2006 roku, Edmund Phelps. – Uważa on, że publiczne wsparcie powinno się zastąpić dopłatami do pensji osób, które podejmą nisko płatne i mało atrakcyjne prace. Czy nie jest to lepsze zagospodarowanie naszych wspólnych, publicznych pieniędzy? – pyta Sedlak.

Przypomnijmy: ulga PIT0 dla młodych, która weszła w życie z początkiem sierpnia, zwalnia z podatku dochodowego osoby przed ukończeniem 26 roku życia – ale tylko do rocznego limitu przychodów w kwocie 85,5 tys. zł. Jeśli ktoś zarobi więcej, zapłaci podatek od nadwyżki. Ponieważ w 2019 roku ulga obejmie tylko pięć ostatnich miesięcy, limit dla nich wyniesie 35,6 tys. zł. Ile zyska na niej młody człowiek? Wszystko zależy od tego czy płaci już ZUS. Jeśli tak, ten kto na umowę o pracę zarabia 2250 zł brutto, czyli minimalną krajową, miesięcznie otrzyma dodatkowe 133 zł (rocznie 1,6 tys. zł). Z kolei komuś, kto każdego miesiąca dostaje na etacie 7,1 tys. zł brutto (powyżej tej kwoty przekroczy roczny limit), w portfelu zostanie 564 zł (rocznie 6,7 tys. zł). Jak widać, nie jest to 18 proc. podwyżki, bo na wysokość odprowadzanych zaliczek ma duży wpływ ZUS. Dlatego realnie młodzi etatowcy zyskają raczej 8 niż 18 proc. Najwięcej obłowią się studenci na umowach zlecenia, którzy nie płacą ZUS-u. Ich podwyżka może wynieść nawet kilkanaście procent. Trzeba w tym miejscu dodać, że PIT0 dotyczy tylko pracowników zatrudnionych na umowę o pracę i zlecenia. Według szacunków resortu finansów w grę wchodzi nawet dwa miliony młodych rocznie, którym w kieszeni zostanie łącznie 2,5 mld zł.

Źródło: Wprost