W polskich Tatrach nie dowiesz się, czy będzie burza

W polskich Tatrach nie dowiesz się, czy będzie burza

Tatry, zdjęcie ilustracyjne
Tatry, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Pixabay / DzidekLasek
Przyzwyczaiłam się do tego, że w Tatrach informacjami o spodziewanej burzy wymieniam się na szlaku z innymi turystami, bo w schroniskach, ani na stronach TPN nie znajdę aktualnych informacji.

Przy wejściu do schroniska w Dolinie Pięciu Stawów Polskich, skąd prowadzą szlaki na Orlą Perć, albo w stronę Morskiego Oka wisi duży telewizor z aktualnym widokiem z kamer. Możemy zobaczyć, co się dzieje teraz w innych częściach Tatr – w rejonie Morskiego Oka, po drugiej stronie Orlej Perci, czy w okolicach Kasprowego Wierchu.

Widzę czarną chmurę całkiem niedaleko, bo w sąsiedniej dolinie, nad Czarnym Stawem Gąsienicowym. To, że jestem w dolinie nie oznacza, że jestem nisko bo schronisko w Pięciu Stawach leży na wysokości prawie 1700 mnpm, tylko, że to miejsce otoczone szczytami. Chcę wejść na jeden z nich, więc chmura mnie niepokoi.

W górach mam żelazną zasadę – kiedy zaczyna grzmieć, idę w stronę bezpiecznego miejsca. Jeśli mam na trasie schronisko i bliżej mi do niego niż w dół, idę do schroniska. Jeśli nie mam gdzie się schować, schodzę.

Zawsze wchodzę z niepokojem. Uwielbiam góry, ale boję się burzy. Nieraz złapała mnie bardzo wysoko i wiem, że to straszne doświadczenie. Niepokój odczuwam tym większy, że na terenie TPN nie czuję się dobrze poinformowana o nadchodzącym zagrożeniu.

Stoję więc w Pięciu Stawach i patrzę na chmurę w telewizorze. Burzowa? Wygląda, jak czarna mgła, może z niej padać, ale grzmieć chyba nie będzie. Chciałabym jednak czegoś się dowiedzieć. – Ma pani aktualną prognozę pogody? – pytam w recepcji. – Nie tylko ten telewizor.

Za każdym razem, kiedy w Tatrach dzieje się coś groźnego, lawiny, oblodzenie, czy burze, słyszę pouczenia, że po górach należy chodzić odpowiedzialnie. Dobre buty i ubranie to oczywistość, ale należy też sprawdzać prognozę pogody. Za każdym razem, kiedy coś się stanie mam wrażenie, że ofiary są same sobie winne, bo szły nieodpowiedzialnie. Zgoda, że często, kiedy ja zamaszyście zawracam po pierwszym pomruku burzy, jestem na szlaku jedyna, która tak robi, nie raz widziałam rozbawionych ludzi w płaszczach przeciwdeszczowych, którzy mimo łomotu z nieba szli niewzruszeni na skały. Jednak nawet świadomy turysta nie może zachować się odpowiedzialnie, bo nie dostaje do tego narzędzi.

Na stronie TPN jest prognoza pogody na najbliższe dni. Można sprawdzić, że za dwa dni spodziewane są burze, albo ulewy. Co z tego, jeśli burza potrafi może pojawić się nagle i przyjść w ciągu godziny? Prognozy nie są aktualizowane na bieżąco, więc spełniają tylko część swojej roli.

Aktualnych prognoz nie mają pracownicy TPN, którzy sprzedają bilety do Parku. W schroniskach znajdę je tylko wtedy, kiedy szef schroniska wpadnie na to, żeby je sprawdzać i udostępniać. W zasadzie równie dobrze mogę polegać na swoim telefonie.

Jeżeli po tragedii takiej, jak ta z 22 sierpnia upomina się turystów, żeby stosowali się do prognoz, trzeba im te prognozy dać. Aktualne, a nie sprzed dwóch dni. Przecież, jak często słyszymy, pogoda w górach jest nieobliczalna. Wszystkiego przewidzieć się nie da, ale o tym, że od godziny nad Tatry nadciąga burza, albo śnieżyca ktoś chyba wie? Mógłby podzielić się tą wiedzą z ludźmi, którzy docierają do wysoko położonych schronisk i zastanawiają się, czy iść dalej.

Czytaj też:
Wstrząsająca relacja z Giewontu. „Mnóstwo rannych, niektórzy nadzy z popalonymi ubraniami”

Źródło: Wprost