Przed 14 laty czaszki katyńskie pochowano z honorami. Dzisiaj pojawiają się wątpliwości

Przed 14 laty czaszki katyńskie pochowano z honorami. Dzisiaj pojawiają się wątpliwości

Czaszka
Czaszka Źródło:Fotolia / Peter Kim
Wypreparowane ludzkie czaszki odnalezione w zakamarkach Uniwersytetu Wrocławskiego pochowano przed 14 laty z honorami jako szczątki polskich oficerów zamordowanych w Katyniu. Dzisiaj budzą się wątpliwości.

Sześć czaszek polskich oficerów zastrzelonych w 1940 r. przez sowietów w Katyniu uroczyście pochowano w Sanktuarium Golgoty Wschodu u ojców redemptorystów we Wrocławiu 1 października 2005 r. Przyszły tłumy – wrocławianie, sybiracy, naukowcy, wojsko, samorządowcy, władze miasta i województwa, organizacje kombatanckie i młodzieżowe, duchowni grekokatoliccy, prawosławni i ewangeliccy. Po to, aby oddać cześć zamordowanym polskim żołnierzom. Przynajmniej wtedy tak myślano. Bo dziś, po 14 latach od pogrzebu, właściwie nie wiadomo, czyje to naprawdę były czaszki.

O tym, że wcale nie muszą pochodzić z Katynia, usłyszała dziennikarka i badaczka historii Joanna Lamparska. Napisała o tym w książce „Imperium małych piekieł”. – Zbierając materiały, śledziłam losy niemieckiego profesora Gerharda Buhtza. Szczególnie przyglądałam się badaniom, jakie prowadził w obozie Gross-Rosen. Poszukiwania zawiodły mnie do Katedry Medycyny Sądowej UM we Wrocławiu i muzealnej kolekcji preparatów medycznych z tamtych lat. Właśnie wśród nich jeszcze 15 lat temu leżały czaszki uznane za szczątki polskich oficerów – opowiada autorka.

Na jakiej podstawie uznano, że czaszki należą do polskich oficerów?

Był szereg przesłanek, aby tak sądzić – odpowiada prof. Dobosz i wymienia: – Po pierwsze wiedzieliśmy, że niektórzy profesorowie z międzynarodowej komisji lekarskiej, którą Niemcy zaprosili do Katynia, zabrali ze sobą „pamiątki”. Znana jest historia czaszek kopenhaskiej,
helsińskiej, bułgarskiej, gdzie naukowcy zabrali dowody ze sobą. W związku z tym prof. Buhtz także mógł zabrać czaszki z miejsca zbrodni.
Kolejna poszlaka to Raport Katyński sporządzony dla celów propagandowych Rzeszy oraz zawarte tam fotografie czaszek zrobione w profesjonalnym studiu, po ich wykonaniu czaszki mogły trafić do muzeum. Następny dowód, to ślady postrzałowe w potylicę, czyli tak, jak były
mordowane ofiary w Katyniu. Do tego litery V i B, oraz cyfry zapisane na, czaszkach, wyłącznie na tych z postrzałami w potylicę. Naukowcy
przypuszczają, że to skrót od nazwisk Gerharda Buhtza i Ludwiga Vossa, sekretarza Policji Polowej tajnej, który zabezpieczał terenowe badania w Katyniu.

Jedna z czaszek, jak ustalili naukowcy, była kobieca. Szybko więc uznano, że należała do Janiny Lewandowskiej, jedynej kobiety zamordowanej w Katyniu, córki gen. Józefa Dowbora-Muśnickiego, przywódcy powstania wielkopolskiego. Spoczęła ostatecznie w rodzinnym grobie Dowborów w podpoznańskim Lusowie. Dzisiaj naukowcy nie kryją, że od początku mieli spore wątpliwości co do pochodzenia kości.

– Nie udało się nam porównać zdjęć z raportu z czaszkami, bo obiektyw zniekształcał obraz, a ówczesna technologia nie pozwalała nam na
poprawną korekcję obrazu. Ponadto dowiedzieliśmy się, że w potylicę strzelali nie tylko Rosjanie, ale także Niemcy, a więc sposób mordu
niekoniecznie wskazywał na winnego. A więc bardzo wysokim prawdopodobieństwem mogły być to czaszki katyńskie, ale niekoniecznie
wszystkie z nich – uważa prof. Dobosz.

„Nie mam żadnej pewności, że te czaszki rzeczywiście pochodzą z Katynia” – mówi w książce Lamparskiej dr Jerzy Kawecki, który brał udział w śledztwie. Gdy autorka dopytywała go o szczegóły, dodał: „Tak, mogą to być czaszki z obozu Gross-Rosen lub z innych masowych grobów ludzi, którzy zostali pozbawieni życia strzałem w tył głowy”.

Dr. Jakub Trynka, kolejny specjalista medycyny sądowej biorący udział w badaniach czaszek, pisze do Lamparskiej list: „Legenda o czaszkach katyńskich to proste skojarzenie, że skoro Buhtz był w Katyniu, to pewnie coś przywiózł. Ale Niemcy zabraniali wywożenia ludzkich szczątków i sami tego przestrzegali”.

Czytaj też:
„Dla Ciebie Polsko i dla Twojej chwały”. Legiony Polskie i żołnierska demokracja

Źródło: Wprost