Anja Rubik: Rząd chce nam wmówić, że głośne i otwarte rozmowy o ludzkiej seksualności są deprawacją

Anja Rubik: Rząd chce nam wmówić, że głośne i otwarte rozmowy o ludzkiej seksualności są deprawacją

Anja Rubik
Anja Rubik
Jestem zadowolona z książki sexed.pl. Od początku chciałam, żeby inicjatywa #sexedPL była pozytywna, dynamiczna i ładna. Żeby to była książka, którą dzieciak chce mieć u siebie w plecaku, bo jest cool. Udało mi się to osiągnąć – mówi Anja Rubik.

Stała się pani twarzą walki o dostęp polskiej młodzieży do edukacji seksualnej.

Anja Rubik: Bo żadna władza polityczna, niezależnie od rządzącej frakcji, nie może obywatelom odebrać prawa do edukacji, do dbania o własne zdrowie i bezpieczeństwo. Obecny rząd chce nam wmówić, że głośne i otwarte rozmowy o ludzkiej seksualności są deprawacją. Ale prawdziwym zgorszeniem jest ograniczenie bądź pozbawienie młodych dostępu do wiedzy o ciele, o emocjach, o miłości. Bez tej wiedzy wszyscy stajemy się bezbronni wobec propagandy, która w naszym kraju jest obecnie bardzo mocna.

Przed sejmem protestowała pani przeciw projektowi ustawy „stop pedofilii”, którą sejm przyjął ….

Ustawa jest całkowicie absurdalna. To szokujące, jak wielkim brakiem świadomości i edukacji cechują się te osoby, które wypowiadają się na temat edukacji młodzieży w sejmie. Próbuje się nam wmawiać poczucie winy i wstydu ze względu na to kim jesteśmy, co czujemy, jak i kogo kochamy. Z drugiej strony pomysłodawcy przekonują, że to ma pomóc przeciwdziałaniu pedofilii, ale faktycznie to straszak, w dodatku pełen niejasności. Choćby dlatego, że wciąż pojawia się tam słowo małoletni, czyli osoba, która nie ukończyła lat 18. A przecież legalnie można uprawiać seks z osobą powyżej 15 roku życia. Czyli według rządzących powinniśmy zostawić młodzież na trzy lata bez żadnej merytorycznej opieki? Nie wspominając o tym, że ta powinna się zacząć dużo wcześniej. Bo edukacja seksualna to nie jest tylko przygotowanie do pierwszego razu, czy mowa o bezpiecznym seksie. To mowa o emocjach, o zmianach w ciele podczas okresu dojrzewania, o miłości, tolerancji i bezpieczeństwie.

Czego w takim razie boją się przeciwnicy powszechnej edukacji seksualnej?

Boimy się tego, czego nie znamy. Gdy rodzic słyszy od polityków, że ktoś będzie uczył w przedszkolu masturbacji ich dzieci, nie dziwię że wpada w panikę. Rząd wymyślił kolejne widmo, którym próbuje zastraszyć naród. Partia PiS wraz z polskim kościołem, zamiast skupić się na przerażającej skali pedofilii w kościele, postanowiło karać nas za szerzenie wiedzy. Nie rozumiem, po czyjej stronie oni stoją i jaki jest ich plan. W końcu seks nie powinien być tematem politycznym, tym czasem jest traktowany jak amunicja. Tak naprawdę to rząd prowadzi wojnę, ale z przerażonymi nastolatkami. Młodym ludziom jest bardzo trudno odnaleźć się w naszej rzeczywistości. Nie dość, że mierzą się z trudami okresu dojrzewania, przechodzą własne problemy w domu i szkole, to zmienia się ich ciało, hormony buzują, popęd wzrasta. Z kim oni mają o tym porozmawiać? Kto ich wspiera?

Zdaniem sceptyków młodzieży nie byłoby potrzebne żadne wsparcie, gdyby po prostu nie podejmowali zbyt wcześniej współżycia.

Jedynym sposobem, aby opóźniać inicjację seksualną, jest właśnie rzetelna edukacja seksualna. Wówczas młodzież się dowie, co ich czeka, pozna ryzyko, wie, jak bardzo odpowiedzialną decyzję wkrótce podejmie. Nie będzie czuła presji ze strony partnera czy partnerki, bo będzie wiedzieć, na co się godzi, a na co się nie zgadza. Trąbimy, że seks musi być odpowiedzialny i bezpieczny, tylko wtedy jest piękny i przyjemny.

Czytaj też:
Ani słowa o seksie. Czy czeka nas boom nastoletnich ciąż?

Artykuł został opublikowany w 44/2019 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.