Małgorzata Rozenek-Majdan: Z niepłodnością jest jak z kryzysem klimatycznym. Politycy nie widzą problemu

Małgorzata Rozenek-Majdan: Z niepłodnością jest jak z kryzysem klimatycznym. Politycy nie widzą problemu

Małgorzata Rozenek-Majdan
Małgorzata Rozenek-Majdan Źródło: RAFAŁ SIDERSKI, PIOTR KAMIONKA/REPORTER
– To piękne, że premier Mateusz Morawiecki adoptował swoje dzieci. Szkoda, że przez tyle lat sprawowania władzy, nie wykorzystał swoich doświadczeń do tego, aby ułatwić procedury adopcyjne w Polsce. Jeśli sam doświadczył trudu związanego z niemocą posiadania dziecka, tym bardziej powinien zrozumieć potrzebę leczenia niepłodności – mówi w wywiadzie dla „Wprost” Małgorzata Rozenek-Majdan. Gwiazda założyła fundację, której celem będzie pomaganie osobom zmagającym się z problemem niepłodności.

Gratulacje!

Dziękuję. Tę ciążę zawdzięczamy wyłącznie lekarzom, którzy okazywali wsparcie nie tylko medyczne przez cała trudną i długa drogę jaka jest procedura in vitro.

Wasze zmagania śledziła cała Polska.

Nigdy nie ukrywałam, że mam dwóch synów poczętych dzięki in vitro. To była moja jedyna szansa na biologiczne dzieci. Tamte ciąże przyszły łatwiej, ale przez ostatnie kilka lat poznałam smak porażki. Przeszłam kilka stymulacje hormonalne, i wiele prób. Raz byliśmy bardzo blisko. Obie straciłam. Swoim doświadczeniem dzieliłam się publicznie, żeby dać nadzieję innym parom, które zmagają się z problemem niepłodności. Zwłaszcza teraz, gdy in vitro znów jest wykorzystywane jako narzędzie walki ideologicznej i politycznej, trzeba mówić o nim głośno. Tłumaczyć, że to normalna metoda leczenia, a nie szamańskie praktyki albo zabawa w Boga.

Przeciwnicy in vitro twierdzą, że problemy z płodnością mają na własne życzenie ci, którzy zbyt długo zwlekali z planowaniem rodziny.

To bzdury. Oczywiście według lekarzy najlepiej urodzić pierwsze dziecko w młodym wieku. Jednak granica wieku, w jakim zakładamy teraz rodziny, znacznie się przesunęła. To trend ogólnoświatowy, nie ma sensu z nim walczyć. Wiek nie jest determinującym czynnikiem w przypadku niepłodności. WHO uznała ją za chorobę cywilizacyjną. Endometrioza, zespół policystycznych jajników, niedrożność jajowodów, zaburzenia hormonów coraz częściej dotykają również młode dziewczyny. Spadek jakości nasienia u mężczyzn zależy głównie od zewnętrznych uwarunkowań, na przykład od zanieczyszczonego powietrza.

Późne macierzyństwo nie jest już tabu?

Jeśli kobieta prowadzi higieniczny tryb życia, uprawia sport, zdrowo się odżywia, to przez długi czas utrzymuje znakomitą formę. Jedyne, czego można się obawiać w tym wieku, to nieznacznie podwyższone ryzyko wad genetycznych i chorób dziecka, ale nowoczesne medycyna również mogą pomoc.

In vitro wiąże się z wysokimi kosztami. Nie każdego stać na długotrwałą walkę.

Problem polega na tym, że państwo nie finansuje leczenia niepłodności. PiS przerwał program refundacji in vitro wprowadzony przez koalicję PO – PSL. To był wielki błąd. Bardzo trudno jest znieść niepowodzenia, gdy obok kosztów psychicznych, emocjonalnych, rodzinnych, logistycznych musisz jeszcze ponieść ogromne koszty finansowe. Pary popadają w długi, sprzedają dobytek, zaciągają kredyty, żeby tylko spełnić marzenie o pełnej rodzinie. Tymczasem partia rządząca nawet nie udaje, że pochyla się nad ich problemem. Prywatnie wielu posłów tej frakcji nie ma nic przeciwko leczeniu in vitro.

Gdy rozmawiałyśmy dwa lata temu, nie byłaś tak krytyczna wobec rządu.

Pokładałam w tej partii wielkie nadzieje. Zostałam wychowana w konserwatywnej, prawicowej rodzinie, mój tata zawodowo był związany z prawicą (Stanisław Kostrzewski, były skarbik PiS, przyp. red.). Myślałam, że światopoglądowo jestem „umiarkowaną konserwą”. Okazało się jednak, że zostałam wrzucona do szuflady z lewakami - nie dość, że jestem wegetarianką wspierającą prawa osób LGBT, to jeszcze mam dzieci z in vitro, i nie wstydzę się mówić o tym głośno. W dodatku lubię jeździć na rowerze i nie popieram myślistwa. Radykalizm absurdalnych podziałów społecznych, jaki nastąpił w ostatnich latach, jest nie do zaakceptowania.

Masz o to pretensję do PIS-u ?

Po prostu czuję zawód. Partia, która ma wypisaną na sztandarach opiekę rodziny, powinna o nią dbać, a nie dzielić ludzi na lepszy i gorszy sort.Tym czasemprzekaz jest taki – bronimy rodziny, ale tylko tej prawdziwej, która przyklaskuje naszym rządom. Oficjalny argument przeciw finansowaniu in vitro to brak pieniędzy. Prawda jest jednak taka, że podejrzewam, że władza przehandlowała między innymi in vitro z kościołem w zamian za jego wsparcie.

Rząd zaproponował Narodowy Program Prokreacyjny.

To cyniczny żart. Nawet oni wstydzą się tego pomysłu. Zresztą trudno się dziwić. Program finansowania in vitro w latach 2013-2016 roku kosztował 244 miliony złotych, dzięki niemu urodziło się prawie 23 tysiące dzieci. Tymczasem obecny rząd na nieskuteczną metodę naprotechnologii, wspierającą naturalną prokreację wydał przez dwa lata około 30 milionów złotych,z czego urodziło się jedynie 70 dzieci. Zeszłoroczne dane zostały utajnione, choć pieniądze przecież zostały wydane ze skarbu państwa. Każdy trzeźwo myślący polityk powinien policzyć, że in vitro państwu się po prostu opłaca. Już teraz co trzecia para ma problem z płodnością, a będzie jeszcze gorzej.

Niepłodnym parom pozostaje jeszcze adopcja. Przykład idzie z góry - premier Mateusz Morawiecki adoptował dzieci.

To piękne, że premier Mateusz Morawiecki adoptował swoje dzieci. Szkoda, że przez tyle lat sprawowania władzy, nie wykorzystał swoich doświadczeń do tego, aby ułatwić procedury adopcyjne w Polsce, bo są jednymi z najbardziej restrykcyjnych w Unii Europejskiej. Jeśli sam doświadczył trudu związanego z niemocą posiadania dziecka, tym bardziej powinien zrozumieć potrzebę leczenia niepłodności. A może właśnie dlatego nie rozumie pragnienia tych, którzy marzą o dziecku biologicznym? W każdym razie konstytucja gwarantuje prawo do opieki medycznej. A in vitro jest procedurą medyczną i powinni mieć do niej dostęp wszyscy, którzy odprowadzają składki do NFZ. W wielu aglomeracjach, na przykład w Warszawie i w województwie mazowieckim samorządy z własnych zasobów finansują pomoc dla par. Ale już na przykład w Krakowie czy na Śląsku taki projekt nigdy nie przeszedł. Tam ludzie są pozostawieni samym sobie.

Założyłaś fundację.

Zrozumiałam, że państwo jest niewydolne i najwyższy czas wziąć sprawy w swoje ręce. W normalnie działającym, demokratycznym kraju, gdzie szanuje się wszystkich obywateli, taka fundacja nie powinna mieć racji bytu. Ruszamy jeszcze w tym miesiącu.

Czym dokładnie będziecie się zajmować?

Pierwszy program, który ruszy w tym roku, to badanie AMH, czyli ocena rezerwy jajnikowej. Dzięki temu kobiety mogą się dowiedzieć, ile jeszcze mają czasu na zajście w ciążę. To ważne, bo często trafiają do kliniki walki z niepłodnością zbyt późno, gdy mają już tak niskie AMH, że nic nie da się zrobić. A wyników AMH, w przeciwieństwie do jakości męskiego nasienia, nie da się poprawić. To europejski stadard, że kobietom po trzydziestce rekomenduje się takie badanie profilaktycznie. W Polsce nawet ginekolodzy milczą na ten temat. Razem z siecią laboratoriów ALAB chcemy przebadać kilka tysięcy Polek na terenie całego kraju.

Czy fundacja będzie finansowała leczenie in vitro wybranym parom?

To mój główny cel, ale na to potrzebuję czasu. Póki co wszystko jest finansowane z moich prywatnych środków, ale z czasem chciałabym zaprosić do współpracy sponsorów. Prowadzimy rozmowy z dużymi brandami, dzięki któremu moglibyśmy zasponsorowała leczenie kilku parom. Szkoda tylko, że w kolejnej ważnej dla obywateli sprawie to organizacje pozarządowe i sektor prywatny muszą wyręczać państwo.

Chyba zdążyliśmy się już do tego przyzwyczaić.

Z postępującą niepłodnością jest jak z kryzysem klimatycznym. Wiele osób nie dostrzega problemu, bo wydaje im się, że to ich nie dotyczy. Odpowiedzialność za to ciąży na politykach.

Czytaj też:
Rozenek-Majdan otwiera fundację, by pomagać innym. „Kończymy remont lokalu i ruszamy”

Cały wywiad dostępny jest w 3/2020 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.