Morawiecki kontra Trzaskowski. Pierwsze starcie kampanii. Komentarz Elizy Olczyk

Morawiecki kontra Trzaskowski. Pierwsze starcie kampanii. Komentarz Elizy Olczyk

Rafał Trzaskowski
Rafał Trzaskowski Źródło: Newspix.pl / Grzegorz Krzyżewski
Mamy dość – mówił Rafał Trzaskowski w Gdańsku. – Będziemy prowadzić Polskę ku ambitnym celom –przekonywał Mateusz Morawiecki w Sejmie. Kandydat Platformy był wyraźnie niezadowolony, że premier postanowił przyćmić jego event.

To było pierwsze wielkie starcie tej kampanii. Prezydenta Andrzeja Dudę walczącego o reelekcję reprezentował premier Mateusz Morawiecki. Rafała Trzaskowskiego, kandydata Koalicji Obywatelskiej na prezydenta, wspierała Aleksandra Dulkiewicz, prezydent Gdańska. Dystans dzielący obu adwersarzy wynosił kilkaset kilometrów a miało się wrażenie jakby stali naprzeciwko siebie.

Premier, w obecności prezydenta, ubiegał się w Sejmie o wotum zaufania dla rządu. To miał być, i był, pokaz jedności Zjednoczonej Prawicy. Szef rządu wychwalał osiągnięcia swojego gabinetu i wszędzie, gdzie się dało, podkreślał zasługi Andrzeja Dudy. Dowiedzieliśmy się np. że to „z inspiracji prezydenta zrodził się wielki program inwestycyjny” obejmujący przekop Mierzei Wiślanej i Centralny Port Komunikacyjny.

Mateusz Morawiecki nie szczędził złośliwości Platformie Obywatelskiej. Wypominał głównej partii opozycyjnej, że gdy rządziła, to nie pomagała Polakom poszkodowanym w czasie kryzysu 2008 roku i niezbyt przejmowała się obywatelami podczas pandemii świńskiej grypy. – Gdyby oni teraz rządzili, to nic byście nie dostali – zdawał się mówić szef rządu.

Rafał Trzaskowski występował w Gdańsku. Obok prezydent Aleksandry Dulkiewicz uczestniczył w uroczystościach z okazji wyborów 4 czerwca 1989 roku, co miało nawiązywać do zwycięstwa solidarności i zarazem pokazywać, że ma po swojej stronie prezydentów wielkich miast.

Trzaskowski podkreślał, że 4 czerwca powinien łączyć Polaków, a nie dzielić. Przypomniał śmierć poprzedniego prezydenta miasta, Pawła Adamowicza, i podkreślił, że zginął on z powodu hejtu. Mówił, że rządzący obrażają, dzielą i piętnują obywateli i że Polsce potrzebna jest odnowa życia publicznego, szacunek dla wszystkich, podjęcie wysiłku na rzecz zakończenia walki plemiennej.

Premier też wspomniał o 4 czerwca, tyle że 1992 roku, kiedy to upadł rząd Jana Olszewskiego, w którego odwołaniu uczestniczył m. in. późniejszy lider PO Donald Tusk. Morawiecki przekonywał, że rząd radzi sobie z pandemią, z kryzysem gospodarczym, a teraz jeszcze musi poradzić sobie z „pandemią politycznej nieodpowiedzialności”. Wiadomo, czyjej nieodpowiedzialności.

Morawiecki po głosowaniu otrzymał owację na stojąco i bukiet biało-czerwonych kwiatów, Trzaskowskiemu zgotowali owację wyborcy zgromadzeni na Długim Targu.

Oba przemówienia były poprawne i bez wątpienia trafiły do żelaznych elektoratów, a może nawet zaciekawiły umiarkowanych wyborców. Pierwsze starcie nowej kampanii prezydenckiej można zatem uznać za remisowe.

Rafał Trzaskowski był wyraźnie niezadowolony, że Mateusz Morawiecki postanowił przyćmić jego event debatą nad wotum zaufania dla rządu, ale to on był w lepszej sytuacji, bo na Długim Targu nikt go nie atakował, a w Sejmie premier musiał znosić cięgi od opozycji. Z drugiej jednak strony, jak na wielkie halo, jakie robiono wokół uroczystości 4 czerwca w Gdańsku, występ Trzaskowskiego nie był przełomowy. Usłyszeliśmy to samo, co w Poznaniu, a pewnie wielu spodziewało się czegoś więcej. Zatem może to i lepiej, że komentatorzy analizowali tego dnia dwa wystąpienia, a nie jedno.

Źródło: Wprost