Aleksander Kwaśniewski: „Wyrazistych liderów na Białorusi nadal brakuje”

Aleksander Kwaśniewski: „Wyrazistych liderów na Białorusi nadal brakuje”

Aleksander Kwaśniewski
Aleksander Kwaśniewski Źródło: Newspix.pl / Mateusz Slodkowski/Fotonews
Były prezydent w wywiadzie dla „Wprost” mówi o tym, że Andrzej Duda powinien zaangażować Amerykę w sprawy Białorusi. Twierdzi też, że nie ma wielkich nadziei wobec drugiej kadencji prezydenta.

Pan prezydent miał misję podczas pomarańczowej rewolucji na Ukrainie. Co Pana zdaniem powinien zrobić Andrzej Duda w sprawie Białorusi?

To jest nieporównywalne, bo ja przez całe lata miałem bardzo bliskie kontakty z Ukrainą. Znałem tam wszystkich, poczynając od prezydenta, ludzi z rządu, kończąc na opozycji. Więc kiedy zaczął się kryzys i poproszono mnie o pomoc działałem mniej więcej na terenie sobie znanym. To było możliwe i dało efekty. Natomiast dzisiejsza pasywna polityka wobec Białorusi, nie daje nawet szans na taką misję. W moim przekonaniu współcześni, polscy politycy nikogo na Białorusi tak naprawdę nie znają, z nikim się nie kontaktowali. Szukałbym tutaj innego rozwiązania, czyli zaangażowania struktur międzynarodowych do podjęcia wysiłków. I to nie tylko Unii Europejskiej, czy Rady Europejskiej, ale także Rady Europy, OBWE, ONZ. ONZ ma kluczowe znaczenie, bo tam ważną rolę odgrywa Rosja, a moim zdaniem Rosja ma niemały udział w tym co się dzieje na Białorusi. Takiej dyplomatycznej akcji oczekiwałbym od strony prezydenta, jego ludzi i ministerstwa spraw zagranicznych. Oczekiwałbym rozmów telefonicznych z ważnymi przywódcami na świecie.

Z kim powinien porozmawiać prezydent w sprawie Białorusi?

Jeżeli Duda mógłby zrobić coś oryginalnego w sprawie Białorusi, to powinien zadzwonić do Donalda Trumpa, skoro mają takie dobre relacje. Amerykańskie stanowisko przeciwko fałszowaniu wyborów wydaje się oczywiste. Zaangażowanie Ameryki przez polskiego prezydenta byłoby interesujące. Nie wiem tylko czy to jest wykonalne. Misji typu Majdan 2004 powtórzyć się ze strony Polski nie da, bo mamy za mało wpływów, aktywów.

Czytaj też:
Aleksander Kwaśniewski dla „Wprost”: Nie poszedłbym na protest LGBT w sprawie Margot

Dlaczego Unia Europejska nie chce się angażować w sprawy Białorusi?

Powody są dwa. Jeden bardzo banalny, drugi bardziej zasadniczy. Sierpień jest okresem, kiedy struktury europejskie są na urlopach. Ale na miejscu rządzących nie rezygnowałbym z usilnych prób o zwołanie szczytu. Rząd powinien dzwonić do partnerów z którymi jest w dobrych relacjach, na przykład do grupy wyszehradzkiej, żeby wniosek o zwołanie Rady Europejskiej był nie tylko Polski. Albo, żeby wystosować go z grupy międzymorza. Ta bardziej zasadnicza przyczyna wynika z pasywności w relacjach między Unią Europejską a Białorusią. UE nie dysponuje wiarygodnymi danymi na temat Białorusi. Dylemat w Europie dotyczy obawy, czy walka z Łukaszenką nie będzie przybliżała nas do zwiększenia wpływów rosyjskich na Białorusi. Czyli mówiąc krótko, można walczyć o obalenie Łukaszenki, ale można w sposób nieoczekiwany zainstalować jakiegoś bardzo prorosyjskiego lidera na Białorusi. Póki nie wyłonią się ze strony opozycji proeuropejskiej poważne postaci, które będą w stanie rzeczywiście skupić wokół siebie poparcie ludzi, to ciężko będzie coś zmienić. Może taką osobą jest Ciechanouska, albo jej mąż. Nie wiem. Wyrazistych liderów na Białorusi nadal brakuje.

To przejdźmy do Polski. Jak będzie wyglądała druga kadencja Andrzeja Dudy?

Nie mam wielkich nadziei, że to będzie zupełnie inna druga kadencja. Wstrzymałbym się z prognozą na najbliższe kilka miesięcy, kiedy rząd będzie przedstawiał niezwykle kontrowersyjne propozycje, związane głównie z rynkiem medialnym, ale także samorządami i wtedy zobaczymy jak prezydent będzie reagował.

Zakłada Pan prezydent, że będzie następowała radykalizacja?

Co do tego nie mam wątpliwości. Prezes Kaczyński i rząd będą działać szybko i twardo, ponieważ czas biegnie. Trzy lata do wyborów to dużo, ale nie za dużo. Prezes też ma już swoje lata i będzie chciał zobaczyć, że to wszystko się zmienia. Takim radykalnym hamulcem na te pomysły może być tylko to, że mimo tego co mówił premier Morawiecki, środki europejskie są związane z kwestiami praworządności. Mówiąc najprościej, jeżeli polski rząd przesadzi z niektórymi radykalnymi pomysłami, to może się to okazać bardzo kosztowne, a wtedy będzie gotów się cofnąć. Bo to co przewidziała Unia Europejska na okres popandemiczny to fura pieniędzy. Czy PiS chciałby złożyć taką ofiarę na ołtarzu ideologicznym? Myślę, że nie. To jest moja jedyna nadzieja, że radykalizm mógłby zostać powściągnięty, bo nie wierzę, że mógłby zostać powściągnięty przez prezydenta Dudę, czy część ludzi Jarosława Gowina.

Źródło: Wprost