Kto zastrasza rodzinę Popiełuszków?

Kto zastrasza rodzinę Popiełuszków?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. A. Jagielak/Wprost 
Nieznani mężczyźni, powołujący się na Kurię Arcybiskupią w Białymstoku, wymusili na rodzinie Popiełuszków cofnięcie pełnomocnictwa dla reprezentującego ją do tej pory Romana Giertycha – dowiedział się „Wprost”. Pismo od krewnych zamordowanego kapłana były wicepremier otrzymał pod koniec października. Od tego momentu Giertych nie może już występować w imieniu rodziny kapelana „Solidarności”.
- Do Popiełuszków przyjechali dwaj wysocy mężczyźni – opowiada bliska znajoma rodziny, która była świadkiem zdarzenia. – Zażądali wprost, aby wycofać pełnomocnictwo dla Romana Giertycha. Powoływali się na polecenie kurii. Mówili, że działania Giertycha szkodzą procesowi beatyfikacyjnemu księdza i jego bracia będą się smażyć w piekle, jeśli tego pełnomocnictwa nie odwołają. W końcu podpisali pismo.

Giertych potwierdził w rozmowie z „Wprost", że otrzymał pismo. - Zaskakuje mnie jego treść – mówi. –Prawniczy język wskazuje, że ktoś podyktował to pismo braciom księdza Jerzego. To manipulacja, która każe mi przypuszczać, iż są ludzie, którzy nadal boją się wyjaśnienia sprawy morderstwa – mówi Roman Giertych.

Sprawą zaskoczone są władze Kurii Arcybiskupiej. - Kategorycznie stwierdzam, że nigdy nie upoważnialiśmy kogokolwiek, aby w naszym imieniu kontaktował się z rodziną Popiełuszków – mówi ksiądz Andrzej Dębski, rzecznik białostockiej Kurii Arcybiskupiej. – Nikt nie miał prawa w imieniu kurii żądać cofnięcia pełnomocnictwa dla mecenasa Giertycha.

Roman Giertych otrzymał pełnomocnictwo procesowe podpisane przez braci księdza Jerzego 3 grudnia 2007 r. Były wicepremier od początku stał na stanowisku, że zbrodnia przebiegała zupełnie inaczej niż w 1985 r. stwierdził to Sąd Wojewódzki w Toruniu. Domagał się powołania specjalnej komisji śledczej, która miałaby wyjaśnić okoliczności tej zbrodni. Jako pełnomocnik rodziny Giertych zainicjował wiele czynności procesowych, które dodatkowo potwierdziły, że kapłan zginął w innych okolicznościach niż oficjalnie przyjęte.

Józef i Stanisław Popiełuszkowie nie chcieli rozmawiać z „Wprost".