Odsiecz ze wschodu

Odsiecz ze wschodu

Dodano:   /  Zmieniono: 
photos.com 
Ani bezrobocie, ani powracający z Zachodu, ani kryzys czy pierwsze bankructwa dużych przedsiębiorstw nie są w stanie zmusić Polaków do podjęcia pracy na „urągających ich dumie” stanowiskach. Oferty dla sprzedawców, kasjerów czy budowlańców wiszą w urzędach pracy miesiącami. Coraz więcej polskich firm sprowadza więc pracowników z zagranicy – z Ukrainy, Białorusi, Chin, Wietnamu, Korei i Filipin.
- Gdy podczas kryzysu w 2001 r. przekraczałem bramę fabryki, codziennie czekało na mnie przynajmniej dziesięć osób błagających o to, bym dał im jakąkolwiek pracę. Dzisiaj mam poważny problem ze skompletowaniem załogi - żali się Igor Mackiewicz, dyrektor ds. pracowniczych w fabryce mebli Flair z Kobylnicy pod Słupskiem.
    W ostatnich kilkunastu miesiącach powstało kilkanaście firm specjalizujących się w ściąganiu siły roboczej z zagranicy. I nie nadążają z realizacją zamówień. Tylko w 2008 r. urzędy wojewódzkie wydały 18 tys. zezwoleń na pracę cudzoziemcom (nielegalnych pracowników mogło w tym czasie przyjechać do nas nawet pięciokrotnie więcej). W tym roku ta liczba na pewno się podwoi.
   
Więcej o tym, co na naszym rynku pracy robią cudzoziemcy w poniedziałkowym wydaniu „Wprost"