Nowy wiceminister sprawiedliwości podpisany. Mało kto chciał nim być

Nowy wiceminister sprawiedliwości podpisany. Mało kto chciał nim być

Dodano:   /  Zmieniono: 
Piotr Kluz został nowym wiceszefem resortu sprawiedliwości, a jego nominację podpisał wczoraj wieczorem premier Donald Tusk - dowiedział się portal wprost.pl. - Po tym jak bez większego uzasadnienia zostały zwolnione osoby z naszej PSL-owskiej rekomendacji, to każdy prawnik z "szanującym się nazwiskiem" nie chciał pójść tam do pracy, bo bał się, że pod wpływem sondaży tę pracę straci. Stąd nie wchodziliśmy już w tę sprawę zostawiliśmy to panu premierowi. Ja osobiście nie znam pana Kluza - mówi w rozmowie z wprost.pl Stanisław Żelichowski.
Żelichowski powiedział w rozmowie z nami, że ta nominacja była wyłącznie decyzją premiera. - Czyli pan Kluz nie jest rekomendowany przez PSL? - dopytywaliśmy szefa Ludowców - W moim przekonaniu nie. Ja w ogóle nic nie wiem, nie znam tego pana. Tego typu nominacje wykonuje się w ramach rządu, a ja jestem szefem klubu, ze mną się takich spraw nie uzgadnia - odpowiedział Żelichowski.

- Nie sądzę, aby pan premier Pawlak rekomendował go bez jakiejś  częściowej chociażby konsultacji. Ale - jak zaznacza Żelichowski - nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby tak się stało.  - Przypuszczam, że skoro pan premier go rekomendował sprawdził wszystkie za i przeciw.

Nie było chętnych

Stanisław Żelichowski w rozmowie z wprost.pl przypomina również okoliczności, w jakich poprzednicy Kluza, rekomendowani z ramienia PSL-u, zostali usunięci, ze stanowisk. Było to zaraz po tym, jak jeden z przestępców oskarżonych o uprowadzenie i zabójstwo Krzysztofa Olewnika, powiesił się w celi. Dlatego doszło do nominacji sędziego Kluza na stanowisko wiceszefa ministerstwa sprawiedliwości.

- Nasi sympatycy zostali usunięci ze stanowisk, tj. prokurator generalny Staszak i Cichoń, tuż po tym jak jeden z przestępców powiesił się w areszcie. Od tej pory nasi działacze uznali, że skoro można pod wpływem sondaży wylecieć z pracy, no to nie mieliśmy chętnego do tegoż resortu - mówi w rozmowie z nami Stanisław Żelichowski. I dodaje: "To jest decyzja dla pana premiera, taką podjął na własne ryzyko i odpowiedzialność". 

"Nie potrzeba nam rozróby w koalicji"

- Będziemy robili wszystko, co w naszej mocy, aby ta współpraca była dobra, bo w Polsce w tej chwili przy kryzysie najmniej potrzebujemy jeszcze "rozróby w koalicji" więc, będziemy starali się pomagać jak możemy, jeżeli Kluz będzie od nas takiej potrzeby potrzebował - powiedział Żelichowski.

Szef klubu Ludowców, pytany o to, czy to dobra kandydatura mówi, że nie nie jest w stanie teraz tego ocenić, ponieważ nie zna pana sędziego Kluza. - Nie znam pana sędziego Kluza w dalszym ciągu i  trudno mi teraz to ocenić - odpowiada. - Nic nie wiem jak będzie wyglądała jego współpraca w resorcie sprawiedliwości, i w ogóle nie wiem nic więcej na ten temat - mówi Żelichowski.

Mało kto zna sędziego Kluza

Również inni posłowie nie wiedzą kim jest Kluz. - Nie wiem kim on jest, kompletnie nie kojarzę człowieka  - mówi w rozmowie z portalem wprost.pl poseł PSL Eugeniusz Kłopotek. I pyta zaciekawiony: "A jak nazwisko? Kluz?  Nie, znam. Nic nie mogę więcej na ten temat powiedzieć" - ucina krótko rozmowę poseł, dodając, że z jego strony, to cały możliwy komentarz w tej sprawie.

wprost24