PKP SA doprowadzi Przewozy Regionalne do bankructwa?

PKP SA doprowadzi Przewozy Regionalne do bankructwa?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. M. Stelmach /Wprost
Rada Nadzorcza Spółki PKP Przewozy Regionalne zobowiązała zarząd spółki, by ten zbadał czy pod względem prawnym możliwe jest złożenie do sądu wniosku o postawienie spółki w stan upadłości. Nieoficjalnie mówi się, że przyczyną takiego kroku jest konflikt pomiędzy PKP PR i PKP SA o uruchomione przez tę pierwszą przewozy InterRegio, które są groźną konkurencją dla pociągów pospiesznych i Intercity. PKP SA jest gotowa zgodzić się na to, by PKP PR spłaciło jej należności w ratach, pod warunkiem likwidacji połączeń InterRegio. W innym przypadku ma domagać się spłaty wszystkich długów, co oznaczałoby utratę płynności finansowej przez PKP PR – dowiedział się Wprost24.
Po przekazaniu spółce PKP SA przewozów realizowanych przez pociągi pospieszne, w gestii PKP PR pozostały jedynie pociągi osobowe, które w większości są deficytowe. Tymczasem spółka jest poważnie zadłużona - jej zobowiązania, wraz z ustawowymi odsetkami, wynoszą 1,5 miliarda złotych. Aby poprawić kondycję finansową spółki, PKP PR zdecydowało się 30 kwietnia 2009 na uruchomienie połączeń InterRegio. Trasy pociągów InterRegio pokrywają się z trasami na których kursują pociągi pospieszne, pociągi Intercity i ekspresy. Również czas przejazdu jest niewiele większy. Natomiast znacznie niższa jest cena. Sprawdziliśmy – przejazd z Rzeszowa do Warszawy Centralnej wymagający przesiadki w Krakowie w ramach pociągów zarządzanych przez PKP SA kosztuje ponad 100 złotych i trwa ok. 5,5 godziny. Tymczasem jeśli pasażer zdecyduje się na pokonanie tej samej trasy pociągami InterRegio będzie wprawdzie jechał niecałą godzinę dłużej, ale zapłaci jedynie 43 złote. Dotychczas pociągi InterRegio obsługują ok. 60 połączeń.

Dług kartą przetargową?

Długi PKP PR wobec PKP SA związane m.in. z użytkowaniem przez PKP PR torów i infrastruktury należącej do tej drugiej spółki wynoszą nawet 250 milionów złotych. W połowie października należąca do grupy PKP SA spółka PKP Intercity wystąpiła do komornika o zajęcie kont spółki PKP PR w celu odzyskania należności w wysokości 89 milionów złotych. Gdyby wszystkie spółki PKP SA zażądały spłaty należnych im kwot wraz z odsetkami PKP PR straciłoby płynność finansową i nie mogłoby uregulować żadnych innych należności. To dlatego zarząd PKP PR ma rozważać upadłość spółki, która pozwoliłaby uniknąć spłaty części należności. W kuluarach mówi się jednak, że gdyby PKP PR wycofało się z przewozów InterRegio wówczas PKP SA byłaby skłonna rozmawiać o rozłożeniu płatności na raty i restrukturyzacji długu. Rzecznik PKP SA Michał Wrzosek zdecydowanie zaprzecza takim informacjom. – Większej głupoty w życiu nie słyszałem. To kłamstwo i bzdura – przekonuje. Zaznacza, że jest zupełnie inaczej - to PKP SA wychodzi z inicjatywą, by ułatwić dłużnikowi spłatę należności. Ale już rzecznik PKP PR nie wypowiada się w tej sprawie jednoznacznie. – Docierały do mnie informacje o takich propozycjach, ale były to tylko spekulacje – zaznacza. Dodaje również, że całej sprawy nie chce komentować ponieważ sam z żadną oficjalną informacją w tej sprawie się nie spotkał.

Ekspert: zawiniło ministerstwo

O tym, że takie plotki się pojawiają, również w kuluarach sejmowych, przekonuje w rozmowie z Wprost24 Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych Tor, ekspert w sprawach polityki transportowej, który pracował w przeszłości m.in. w gabinecie politycznym ministra transportu Tadeusza Syryjczyka. Jego zdaniem jednak do całej sytuacji by nie doszło, gdyby nie działania Ministerstwa Infrastruktury. Resort przekazując w grudniu 2008 roku spółkę w zarząd samorządom terytorialnym przekazał nieprawdziwe informacje na temat ich sytuacji finansowej. – Biznesplany fałszowały rzeczywistość – przychody były zawyżone o 12 procent, a wydatki zaniżone. Eksperci już wtedy informowali, że reforma jest źle przygotowana. A teraz wobec kłopotów PKP PR ministerstwo umywa ręce i mówi, że to kłopot samorządów. Chyba jednak 120 milionów pasażerów, którzy co roku korzystają z połączeń PKP PR powinno interesować resort – zauważa Furgalski. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że zdaniem Furgalskiego PKP PR nawet w dzisiejszym kształcie mogłyby być spółką rentowną. – W 2007 roku firma odnotowała niewielki zysk. To znaczy, że nie jest źle zarządzana. Od tego czasu PKP PR zwiększyło liczbę połączeń i jednocześnie zmniejszyło koszty działania. Problem w tym, że restrukturyzacja kolei została przeprowadzona niewłaściwie – i firma nie ma szans spłacić wszystkich dziedziczonych należności – przekonuje. Co na to ministerstwo? - Nie komentujemy informacji dotyczących prasowych spekulacji na temat upadłości PKP SA – usłyszeliśmy od rzecznika resortu Mikołaja Karpiniuka.

Odporni na bankructwo?

Cała sprawa ma jeszcze jeden ciekawy aspekt. Otóż nie wiadomo, czy PKP PR w ogóle może zbankrutować. Zgodnie z prawem upadłościowym bankructwa nie mogą ogłaszać te firmy, które zostały stworzone na mocy ustawy. A PKP PR jest właśnie taką spółką. Na tym stanowisku stoi PKP SA. Jednak zdaniem Furgalskiego sytuacja nie jest do końca jasna. – To będzie pole do popisu dla prawników – wyjaśnia. – PKP SA, które zostało stworzone na mocy ustawy i z którego wyodrębniło się PKP PR nie jest już właścicielem tej spółki. Gdyby przyjąć, że przepisy z ustawy o prawie upadłościowym wciąż obowiązują w tym przypadku, oznaczałoby to, że PKP PR nie może zbankrutować nigdy. To dawałoby ogromną przewagę konkurencyjną dla właścicieli tej firmy – przekonuje. Niejasna jest też sprawa zgodności zapisów polskiej ustawy z prawem unijnym, które zabrania umieszczania w prawie tego typu przepisów.