Surowa ocena spotyka Jarosława Kaczyńskiego. - On nie jest symbolem, Antygoną; zbolała maska, to jest maska wściekłości, którą widać, jak tylko zdejmie na chwile maskę poczciwego wujka - komentuje Holland. - Ludzie tego autoramentu mogą reagować na tak straszliwą stratę jakąś niebywałą potrzebą agresji. Myślę, że coś takiego się dzieje. I to można zaklinać, ośmieszać, używać do tego wszelkich narzędzi, łącznie z biedakami pod tym krzyżem - dodaje.
Agnieszka Holland widzi w Polakach potrzebę sensu i wartości. - Polakach to się wyraża w taki spazmatyczny sposób, żałoby albo rewolucji. Potem to zostaje przykryte szlamem codzienności czy tego konsumeryzmu, ale potem nagle się to budzi. To takie poczucie, że coś ssie w środku, że rzeczywistość nie jest spełniona. I tego nie można zapchać szczęśliwym życiem rodzinnym - mówi. Tłumaczy, że Polska ma jednak braki, aby realizować potrzeby. - Niestety nie ma u nas żadnych idei, żadnych instytucji, które by tę potrzebę analizowały, zastanawiały się, jak ją można spełnić. Kościół przestał tym być, stracił rząd dusz, trzyma ludzi szantażem, partie polityczne też nie, choć PiS próbowało i próbuje walić w ten typ emocji - wyjaśnia.
O bezkarności Kaczyńskiego, niemądrych dziennikarzach i Polakach Agnieszka Holland rozmawia z Piotrem Najsztubem. Więcej w poniedziałkowym wydaniu tygodnika "Wprost".