"Traktują mnie jak gadający mop". Los Ukrainek sprzątających w Polsce

"Traktują mnie jak gadający mop". Los Ukrainek sprzątających w Polsce

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. M. Sławińska) 
Sprzątają nasze domy od świtu do nocy, nie dojadają i nie dosypiają, każdy uciułany grosz wysyłają do domu na Ukrainę. Choć teraz przed świętami słaniają się ze zmęczenia, nie narzekają na harówkę ani na wygórowane wymagania pracodawców. Socjologom, którzy zbadali, jak żyje im się w Polsce, Ukrainki mówią jednak, że chciałyby od nas tylko jednego: troszkę więcej szacunku.
- Im bogatsi ludzie, tym gorzej człowieka traktują. Jak kto nie ma za dużo pieniędzy, to stara się ogarnąć dom, zanim przyjdę. A bogaci nic, rozrzucają wszystko i nawet dzieciaki mogą mi powiedzieć: „To posprzątaj". No, nie szanują człowieka – mówi 43-letnia Ludmiła, która do Polski przyjechała za pracą sześć lat temu z okolic Iwano-Frankowska na zachodzie Ukrainy.

Ludmiła swój honor ma, jak klient źle ją potraktuje, to już do niego nie wraca. Ale inne Ukrainki nie mogą sobie pozwolić na rzucenie pracy, więc zniosą wiele. – Jedna moja koleżanka sprzątała u pani, co miała bogatego męża. I ten mąż, jak tylko został z nią w domu sam, to po prostu strasznie się zachowywał. Była zima, a on zamknął ją na balkonie, na mrozie. Sam stał w pokoju i tylko jej pokazywał, co ma ścierać. A potem kazał jej iść do sklepu po piwo. Przyniosła mu butelkę, a on ją wysyła po jeszcze jedną. Ona mówi, że nie, a on na to: „Bez dyskusji, marsz". No to poszła.

Jak Polacy traktują Ukrainki wykonujące prace domowe? Co myślą na hasło "pani do sprzątania"? Z czego to nastawienie wynika? Jak nad Wisłą radzą sobie kobiety z Ukrainy? Jakie to uczucie - ze wstydem przełykać suchy chleb, pomieszany ze łzami? Reportaż Renaty Kim w najnowszym "Wprost" - w sprzedaży od poniedziałku.