E-myto zamiast winiet: czy wzrost cen to konieczność?

E-myto zamiast winiet: czy wzrost cen to konieczność?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. FORUM
– W nowym systemie opłat stawka za przejazd autostradą może być nawet dwukrotnie wyższa. Firmy transportowe nie będą w stanie wziąć takich kosztów na siebie, przełożą je na zleceniodawców, a ci niewątpliwe przeniosą je na ceny, które zapłacą konsumenci – przestrzega Tadeusz Wilk dyrektor Departamentu Transportu ze Związku Międzynarodowych Przewoźników Drogowych. W siedzibie Krajowej Izby Gospodarczej 11 lipca odbyła się debata na temat obowiązującego w Polsce od 1 lipca systemu e-myta.
Przedstawiciele instytucji odpowiedzialnych za wdrożenie w kraju elektronicznego systemu poboru opłat starali się w czasie dyskusji odpowiedzieć na pytanie jakie konsekwencje czekają branżę transportową w związku z wprowadzeniem e-myta. Od 1 lipca (w praktyce od 3 lipca, ponieważ z przyczyn technicznych system został uruchomiony z dwudniowym opóźnieniem) każdy kierowca pojazdu samochodowego ważącego powyżej 3,5 tony, jeśli chce korzystać z sieci 1560 km płatnych odcinków dróg krajowych, ekspresowych i autostrad, musi zarejestrować się w systemie viaTOLL i umieścić w swoim aucie urządzenie, które będzie automatycznie naliczało opłaty za przejazd. System e-myta zastąpi na polskich drogach funkcjonujące dotychczas winiety.

Winiety? Nieekonomiczne

Dlaczego zdecydowano się na e-myto? – Winiety nie miały sensu z powodów ekonomicznych – przekonuje Radosław Stępień, podsekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury. Zgodnie z dotychczasowym prawem ciężarówki mogły jeździć po płatnych autostradach za darmo, jeśli wykupiły winiety. Straty, jakie z tego powodu ponosili zarządcy autostrad, pokrywało państwo ze środków zgromadzonych w Krajowym Funduszu Drogowym. – To Skarb Państwa tak naprawdę finansował ten przewóz, czyli w konsekwencji to podatnik fundował dopłaty do przejazdu autostradami – tłumaczy minister. System e-myta zmienia taki stan rzeczy - teraz każdy właściciel TIR-a musi płacić za każdy przejechany kilometr. – Nowy system jest uczciwy, ponieważ jest uzależniony od liczby przejechanych kilometrów. Tymczasem w systemie winietowym opłata była uzależniona od czasu, na jaki została wykupiona winieta – przekonuje Lech Witecki, p.o. Dyrektora Generalnego Dróg Krajowych i Autostrad.

Uciążliwa rejestracja

System jest oparty o komunikację radiową. Urządzenie w pojeździe automatycznie przesyła informacje o aucie, takie jak ciężar czy poziom emisji spalin, do bramownic na drogach, a następnie nalicza należną opłatę. Instalacja mechanizmu o nazwie viaBOX nie wiąże się dla kierowcy z żadnymi kosztami – oprócz konieczności wpłacenia kaucji w wysokości 120 złotych. – Jeśli ktoś zrezygnuje z jazdy po płatnych drogach, może odzyskać kaucję i kwotę przedpłaconą na urządzeniu – zapewnia Marek Cywiński, dyrektor zarządzający Kapsch Telematic Services, firmy, która wprowadza system viaTOLL w Polsce.

Cywiński twierdzi, że „jedyną uciążliwością jest rejestracja". Trwa ona o wiele dłużej niż w przypadku systemu winiet. Trzeba się zarejestrować, podpisać umowę, a przede wszystkim odczekać swoje w kolejkach. Dyrektor zarządzający Kapscha tłumaczy, skąd wziął się ten ostatni problem: – Od 2 maja, kiedy zaczęliśmy rozprowadzać urządzenia „viaBOX", do końca maja zarejestrowało się tylko 11 tysięcy osób. A w ostatnich dniach czerwca liczba rejestracji wynosiła 25-27 tysięcy dziennie. Żaden system nie jest w stanie przyjąć takiej kulminacji. Dlatego na granicach pojawiały się kolejki. Ale według moich informacji wszystko działa już sprawnie i każdy z 223 punktów dystrybucyjnych jest w stanie przeprowadzić rejestrację i wydać urządzenie.

System spóźniony, ale szczelny

„Czy jesteście w stanie w ciągu 8 miesięcy wprowadzić system, którego wdrożenie w innych państwach zajęło o wiele więcej czasu?" na takie pytanie – jak zapewnia Witecki – musiała odpowiedzieć każda z firm uczestnicząca w przetargu na wprowadzenie elektronicznego systemu opłat. – W każdym przypadku odpowiedź była twierdząca – dodaje. Mimo tych zapewnień ostatecznie nie wszystko udało się zrealizować we wskazanym terminie. – Po ośmiu miesiącach system nie był do końca szczelny – przyznaje Cywiński. – Ale zapisy umowy sprawiają, że jakakolwiek złotówka, którą dostałoby państwo, nie zostanie stracona – dodaje. System zaczął sprawnie działać dopiero 3 lipca - za dwa dni opóźnienia Kapsch zapłacił 2 mln złotych. Firma będzie musiała także wpłacić na konto Krajowego Funduszu Drogowego kwotę, jaką państwo dostałoby z tytułu opłat za przejazd, gdyby system działał w pełni sprawnie. Ile to będzie pieniędzy? Tego jeszcze nie wiadomo.

– Czas był potrzebny, żeby była dobra jakość – wyjaśnia dyrektor zarządzający Kapscha. – Zawarliśmy z GDDKiA kontrakt na osiem lat, który obejmuje budowę, rozbudowę i utrzymanie systemu – dodaje. Dyrektor tłumaczy, że bramownice są w stanie sprawdzić gabaryty pojazdu i to, czy posiada on viaBOX. W przypadku nieprawidłowości mogą zeskanować tablice rejestracyjne i naliczyć karę. – W pierwszym tygodniu zanotowaliśmy ponad 40 tysięcy wykroczeń – czyli system jest szczelny – twierdzi.

Zjedź na drogę lokalną

Jerzy Bujok, Zastępca Sekretarza Generalnego Krajowej Izby Gospodarczej zwraca z kolei uwagę na to, że kierowcy mogą omijać płatne odcinki, zjeżdżając np. na drogi lokalne. Jeśli nie przekroczą ograniczeń dotyczących masy pojazdu, to mogą to robić legalnie. – System musi objąć większy zakres dróg – zgadza się z Bujokiem Elżbieta Haber, redaktor „Polskiej Gazety Transportowej". – To pierwszy etap wdrażania systemu – odpowiada na te zarzuty wiceminister Stępień. I dodaje, że czekają nas jeszcze trzy etapy - w każdym do systemu będą dołączane kolejne kilometry dróg. Ostatni etap zakończy się w styczniu 2014 roku.

– E-myto będzie jednym ze źródeł finansowania systemu – przekonuje Henryk Klimkiewicz, Prezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. – Jest to kapitalne źródło informacji, które będą bardzo istotne przy utrzymaniu inwestycji – dodaje. – W nowym systemie stawka za przejazd autostradą będzie dwukrotnie wyższa. Firmy transportowe nie będą w stanie wziąć takich kosztów na siebie, przełożą je na zleceniodawców, a ci niewątpliwe przeniosą je na ceny, które zapłacą konsumenci – ostrzega jednak Tadeusz Wilk dyrektor Departamentu Transportu ze Związku Międzynarodowych Przewoźników Drogowych. – Koszty będą rosły co roku, bo będzie przybywało dróg. Mogą się także zmienić stawki. Dzisiejszy poziom rentowności przedsiębiorstw transportu drogowego wynosi 4-5  procent. Wzrost kosztów może być dla nich znaczący – przewiduje. – Myśmy urealnili koszty transportu. Teraz to będzie koszt do działalności gospodarczej. Z punktu widzenia interesu nas wszystkich system winiet był finansowo bez większej wartości – odpowiada na te zarzuty minister Stępień.

Opierając się na doświadczeniach z Austrii i Czech, w których Kapsch wcześniej wprowadziła e-myto, Cywiński tłumaczy, że „skuteczność poboru opłat wynosi 99,8 %". – Dzięki temu do 2018 roku uzyskamy 14,5 mld złotych przychodów – tłumaczy Stępień. – Za te pieniądze sfinansujemy polskie drogi. Elektroniczny system poboru opłat to własne źródło zasilania w systemie budowy dróg. Chyba jest coś na rzeczy, skoro wszystkie kraje w Europie wprowadzają taki system – dodaje.

Co dalej?

Dotychczas wydano już 370 tysięcy urządzeń viaBOX. Z czasem system będzie obejmował coraz większy zakres dróg, ale dotychczas przy jego obsłudze zatrudniono tylko 100 z 500 inspektorów. E-myto obejmuje także autobusy, przez co istnieje obawa, że może się to odbić na cenach transportu. – Opłaty obowiązują na drogach, które nie są dla komunikacji publicznej głównymi drogami transportowymi – uspokaja Stępień. Przyznaje jednak, że dla niektórych miast z powodu ich infrastruktury, system może być problemem. Zapewnia jednocześnie, że resort infrastruktury będzie w najbliższym czasie czekać na sygnały o niedogodnościach i w razie potrzeby: rozwiąże je.

W ciągu najbliższych miesięcy i lat bramownice będą pojawiać się na kolejnych odcinkach. Wszystko ma przebiec sprawnie, bo – jak mówi dyrektor Cywiński – drogi są obejmowane systemem jeszcze przed oddaniem ich do użytku. A ponieważ viaTOLL korzysta z częstotliwości używanej w systemach na całym świecie i jest zaprojektowany tak by umożliwiać interoperacyjność, w przyszłości będzie możliwość korzystania z e-myta za granicą przy pomocy np. urządzenia obowiązującego w Polsce. Żeby się tak stało, muszą być podpisane umowy między operatorami poszczególnych systemów.

W Polsce elektroniczny pobór opłat działa dopiero drugi tydzień, dlatego potrzeba jeszcze czasu na jego zweryfikowanie. – ViaTOLL będzie sprawdzany przez najbliższy miesiąc – wyjaśnia Witecki. – Trzymam za słowo ministra Stępnia, że przychody z systemu pójdą w całości na budowę dróg. Te pieniądze są nam naprawdę potrzebne – dodaje.