"Czy Koreańczycy płaczą po Kim Dzong Ilu? Nie jest pewne czy wiedzą o jego śmierci"

"Czy Koreańczycy płaczą po Kim Dzong Ilu? Nie jest pewne czy wiedzą o jego śmierci"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kim Dzong Il, Kim Dzong Un (fot. Kyodo/MAXPPP/FORUM)
Na Półwyspie Koreańskim po śmierci Kim Dzong Ila nic się nie zmieni. Elitom Korei Północnej zależy na zachowaniu status quo, a Korei Południowej nie zależy na zjednoczeniu z północnym sąsiadem, ponieważ byłoby ono zbyt kosztowne – twierdzi w rozmowie z Wprost.pl Nicolas Levy, ekspert ds. Korei Północnej z Centrum Studiów Polska-Azja.
Artur Bartkiewicz, Wprost.pl: Co stanie się z Koreą Północną po śmierci Kim Dzong Ila?

Nicolas Levy, Centrum Studiów Polska-Azja: Moim zdaniem nie zmieni się nic - wszystko zostanie po staremu. Jedyna różnica będzie polegała na tym, że stojący na czele państwa przywódca będzie miał nieco mniejszą władzę niż Kim Dzong Il. Kim Dzong Un jest młodym i niedoświadczonym politykiem – Kim Dzong Il miał jednak pewien bagaż doświadczenia politycznego.

Młody i niedoświadczony lider na czele autorytarnego państwa – to idealne warunki do tego, by jakiś ambitny generał spróbował zagarnąć władzę na drodze wojskowego zamachu stanu.

Moim zdaniem taki scenariusz jest niemożliwy, a nawet jeśliby do tego doszło, to i tak system polityczny Korei Północnej znacząco by się nie zmienił. Co najwyżej upodobniłby się bardziej do systemu z jakim mamy do czynienia w Birmie. Jednak według mnie do poważnych zmian w systemie politycznym Korei Północnej nie dojdzie.

A czy sąsiedzi – w szczególności Chiny – nie będą starały się wykorzystać zamieszania związanego z koreańską sukcesją, by zwiększyć swoje wpływy w Korei Północnej?

Korea Północna jest uzależniona od chińskiej gospodarki, od chińskiej pomocy, od firm z Państwa Środka. Chiny na pewno zrobią wszystko, aby uniemożliwić jakąkolwiek interwencję militarną Zachodu. Pekinowi zależy bowiem na tym, aby Korea funkcjonowała nadal jako kolonia chińska. 

Nie będzie reform politycznych – a co z gospodarką? Po oddaniu władzy przez Fidela Castro, jego brat, Raul, rozpoczął rynkowe reformy gospodarki komunistycznej Kuby. Czy w Korei Północnej powtórzenie takiego scenariusza jest możliwe?     

Reformy gospodarcze w Korei Północnej odbywają się już od około roku. W ramach przekształcania gospodarki północnokoreańskiej w kraju stworzono specjalne strefy ekonomiczne, w których mogą inwestować firmy zagraniczne, w szczególności z Chin. Powstały również pierwsze prywatne firmy a także targowiska, na których ludzie mogą swobodnie handlować i osiągać pewien zysk. Ale pewna liberalizacja w dziedzinie gospodarki nie przekłada się na zmiany w systemie politycznym – w tym przypadku władza wręcz zaostrza kurs.  

Niemal natychmiast po upublicznieniu informacji o śmierci Kim Dzong Ila Seul ogłosił, że południowokoreańska armia została postawiona w stan gotowości….

Tak, bo sytuacja jest nadzwyczajna – i południowokoreańskie wojsko musi być przygotowane na potencjalny atak. Taki atak ze strony Północy jest jednak mało prawdopodobny, ale władze Korei Południowej muszą dbać o to, by ich obywatele czuli się bezpiecznie.

A czy mogą czuć się bezpiecznie? Może – korzystając z zamieszania związanego z sukcesją - północnokoreańska armia będzie parła do wojny?

Uważam, że to niemożliwe. Koreą Północną rządzi rodzina Kim Dzong Ila. Na czele koreańskiej armii stoją przedstawiciele tej samej rodziny. Im wszystkim zależy na utrzymaniu status quo – a wojna z Koreą Południową takiemu status quo by zagrażała, zwłaszcza że nie ma pewności, że byłaby to wojna zwycięska.

Może więc to Korea Południowa spróbuje teraz siłą zjednoczyć się z sąsiadem z północy.

Nie – ponieważ zjednoczenie najzwyczajniej w świecie nie opłaca się Seulowi. Wiązałoby się ze zbyt dużym kosztem.

Tak jak dla RFN kosztowne było zjednoczenie z NRD…

A w przypadku obu Korei koszt byłby nawet dziesięciokrotnie wyższy – tak przynajmniej szacuje Koreański Instytut ds. Zjednoczenia. Oczywiście jest coś takiego jak prawo chaosu, które często rządzi stosunkami międzynarodowymi – więc niczego nie można wykluczyć. Zjednoczenia RFN i NRD też nikt się nie spodziewał. Jednak moim zdaniem proces zjednoczeniowy na Półwyspie Koreańskim jest dziś niemożliwy.

Prezenterka północnokoreańskiej telewizji płakała informując o śmierci Kim Dzong Ila. Czy łzy Koreańczyków są szczere?

Przede wszystkim musimy pamiętać, że obrazki, które oglądamy w mediach pochodzą wyłącznie ze stolicy Korei Północnej. Nie wiemy jak na informację o śmierci przywódcy zareagowali mieszkańcy innych części kraju – ba, nie wiemy nawet czy oni w ogóle wiedzą o tym, że Kim Dzong Il nie żyje. Generalnie jednak manifestowanie żałoby z powodu śmierci koreańskiego przywódcy to czysta propaganda – obywatele są zmuszani by okazywać emocje, co nie leży w naturze Azjatów.

Kim Dzong Il umarł prawdopodobnie 17 grudnia – świat dowiedział się o tym dopiero dwa dni później. Dlaczego musieliśmy czekać?

Cóż – na informację o śmierci Kim Ir Sena świat czekał cztery dni, a żałoba po nim trwała trzy lata… Dlaczego musieliśmy czekać? Prawdopodobnie dlatego, że służby odpowiedzialne za propagandę musiały przygotować się do przekazania tej informacji.

Czytaj więcej we Wprost.pl:

Korea Północna bez przywódcy - Kim Dzong Il nie żyje

USA: umarł Kim Dzong Il - teraz Kim Dzong Un?

 Co z tym Phenianem? Prezydent Korei Południowej dzwoni do Obamy

Korea Północna: był "drogi przywódca", jest "wielki następca"

Chiny: Kim Dzong Il nie żyje? Jesteśmy zasmuceni

Francja: pewnego dnia Korea odzyska wolność

Miedwiediew wysłał kondolencje do Phenianu. Dzwonił do Seulu

Kuba będzie opłakiwała Kim Dzong Ila przez trzy dni