"Święty Mikołaj był biskupem. Walczmy o piękny język tradycji"

"Święty Mikołaj był biskupem. Walczmy o piękny język tradycji"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Święty Mikołaj, biskup Miry (fot. Dani Friedman / vario images /FORUM) 
- Mamy do czynienia z niedobrym zjawiskiem komercjalizacji symboli. Trudno z tym zjawiskiem walczyć. Rodzice muszą jednak wiedzieć, że Święty Mikołaj był biskupem. Wtedy renifery odskoczą i ukaże się prawdziwe oblicze świętego - tłumaczy w rozmowie z Wprost.pl o. Maciej Zięba pytany o to, czy Kościołowi nie przeszkadza zeświecczenie Świętego Mikołaja. Z o. Ziębą rozmawialiśmy też o świątecznych zakupach, o tym jak internet może pomóc we właściwym zrozumieniu Świąt i o wyzwaniu, jakie dla rodziców i księży stanowią święta Bożego Narodzenia.
Stanisław Kania, Wprost.pl: Brytyjski artysta Banksy namalował kilka lat temu Chrystusa wiszącego na krzyżu i trzymającego torby z zakupami. Czy nie wydaje się księdzu, że bożonarodzeniowy rytuał przeniósł się z kościołów do galerii handlowych?

O. Maciej Zięba: W znacznej mierze tak. Widać to w naszej kulturze bardzo mocno. Taki plakat mimo wszystko budzi moje oburzenie. Nie używałbym wizerunku Chrystusa do krytykowania czy promowania czegokolwiek. Pamiętam jak jeszcze w czasie PRL-u przeżyłem szok, kiedy pojechałem w latach 80-tych do Niemiec, gdzie Boże Narodzenie trwało od 29 listopada do... 24 grudnia. Cały czas adwentu, czas przygotowawczy nazwano tam Bożym Narodzeniem, bo wtedy się sprzedaje i kupuje. Święta, tak jak i wszystko inne, stają się dziś okazją do promowania nowych produktów, sprzedaży i nakręcania konsumpcji.

Bywa, że ateiści, agnostycy i osoby innych wyznań również celebrują narodziny Chrystusa. Jak Kościół patrzy na takie praktyki? Czy to nieświadomy krok w stronę Boga, czy może zagrożenie dla prawdziwej symboliki Świąt?

Myślę, że Święta są otwarte dla wszystkich. Ważny jest rdzeń najgłębszy, czyli religijny, ale jeśli ludzie widzą w Bożym Narodzeniu uniwersalne wartości pokoju, radości, a przede wszystkim wymiar rodzinny tych Świąt, to jest to coś dobrego, coś co przekracza religijne tradycje i podziały. Zawsze, gdy rodzi się jakieś dobro, Kościół się cieszy. Myślę, że bardzo wielu ludzi, nie tylko gorliwych chrześcijan, może uczynić dużo dobra tworzyć i dużo dobra doświadczyć w czasie świątecznym.

A jak jest z symboliką świąt? Ja pochodzę z katolickiej rodziny, a dopiero niedawno dowiedziałem się, że pierwsza gwiazdka symbolizuje Gwiazdę Betlejemską. Może za obecną formę obchodów Świąt odpowiedzialni są rodzice, którzy nie tłumaczą dzieciom, że oczekiwanie na narodziny Chrystusa jest ważniejsze od oczekiwania na prezenty?

Wszyscyśmy trochę winni. Pewna tradycyjna symbolika świąt zanika. Znamy często pierwszą zwrotkę kolęd, a pokolenie rodziców czy dziadków, a tym bardziej pradziadków znało po dziesięć zwrotek. Miejscem przekazywania wiary i tradycji jest w pierwszym rzędzie dom. Dziś często jest tak, że rodzina jest jednopokoleniowa, a dziadkowie mieszkają gdzieś daleko. A przecież kiedyś to babcia i dziadek brali na siebie odpowiedzialność za opowiadanie dzieciom o wierze i tradycji. Dziś takie przekazywanie tradycji, znaczenia symboli utrudniają zmiany kulturowe. To jest wyznanie dla rodziców, tym bardziej, że mają dziś miliony przeróżnych pomocy, głównie dzięki komputerom i internetowi, które - sensownie użyte - mogą dużo młodych nauczyć. To jest także wyzwanie dla księży. Za mało mówimy, za mało pokazujemy, a to, co głosimy, jest mało przekonujące. A przecież to właśnie od nas, czyli opowiadających, zależy to czy młoda generacja będzie otwarta na wiarę i czy będzie rozumiała ten piękny język tradycji.

Młodzi ludzie szukają informacji na temat Świąt w internecie i trafiają... do popularnego portalu randkowego BeautifulPeople.com, który oferuje swoim użytkownikom randkę z Matką Boską lub ze Św. Józefem. Pieniądze z licytacji tych randek mają trafić na konto fundacji "Christian Aid". Cel więc szczytny, ale czy to nie jest krok za daleko?

Myślę, że cel nie uświęca środków. Nie możemy do czynienia dobra używać byle jakich środków. Dlatego jeśli sięgamy po internet, musimy źródła odpowiednio dobrać. W sieci jest z jednej strony mnóstwo bzdur, draństwa i świnstwa, a z drugiej wiele mądrości i piękna. Ważne jest, abyśmy nie poddali się dyktatowi. Kultura kręci się dziś wokół kupowania, sprzedawania i superokazji - a to już nie jest dobre. Nie możemy bożkowi konsumpcji oddawać czci - powinniśmy kupować rozsądnie i tylko rzeczy potrzebne. Tak samo jest z korzystaniem z Internetu.

Kiedy wpiszemy w wyszukiwarce internetowej "Św. Mikołaj", to naszym oczom nie ukaże się historyczny biskup Miry, tylko siwiejący brodacz rozmawiający na biegunie północnym z elfami w otoczeniu latających reniferów. Czy Kościołowi nie przeszkadza taki wizerunek świętego?

Na to nie możemy wiele poradzić. Mamy do czynienia z niedobrym zjawiskiem komercjalizacji symboli. Trudno z tym zjawiskiem jednak walczyć. W związku z czym rodzice muszą wiedzieć, że Mikołaj był biskupem. Wtedy renifery odskoczą i ukaże się prawdziwe oblicze świętego, jego znaczenie w chrześcijaństwie i waga charytatywnej pomocy świadczonej przez niego.

Czy Święty Mikołaj jako brodacz w czerwonym płaszczu ma jeszcze coś wspólnego z katolickim świętym?

Ma bardzo mało wspólnego, ale bez sensu jest walczyć z takimi symbolami. Warto natomiast wracać do źródeł i symbole pogłębiać. Na przykład Walentynkom - świętu, które przyszło do nas z zewnątrz - można nadać głęboki, niestrywializowany sens. Mówimy o Św. Walentym, o święcie miłości, święcie młodych ludzi. Tak to już jest z tradycją. Boże Narodzenie wypada w dzień Słońca, ale tej dacie nadano głębsze znaczenie. Naszym zadaniem jest właśnie takie pogłębianie sensu świąt, odkrywanie ich istoty i ukazywanie korzeni.

Czego ksiądz życzyłby naszym czytelnikom w te Święta?

Z tego żłóbka betlejemskiego, z tych prostych, wręcz nędznych warunków, promieniują niesłychane radość i pokój, które są niezależne od statusu ekonomicznego lub społecznego, od uznania, od bycia gwiazdą z pierwszych stron gazet. Życzę czytelnikom Wprost.pl, by odkryli to źródło prawdziwego pokoju i prawdziwej radości. Niech to źródło opromienia ich życie, ale też niech tym światłem i tą radością promieniują na swoich najbliższych.