Sondażowe kłopoty PO: „medialna nagonka”, czy „rozleniwienie”?

Sondażowe kłopoty PO: „medialna nagonka”, czy „rozleniwienie”?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Donald Tusk (fot. PAP/Tomasz Gzell)
Sondaż SMG/KRC dla TVN wskazuje na spadek notowań PO o 6 punktów procentowych. Według OBOP-u odsetek wyborców Platformy Obywatelskiej w ciągu miesiąca zmniejszył się o 9 punktów procentowych. Co się dzieje? – Rząd nie miał na tę kadencję żadnego planu. Jest rozleniwiony drugim historycznym zwycięstwem. Wprowadził w życie w ogóle nieprzygotowane projekty ustaw: refundacyjnej i ACTA – ocenia w rozmowie z Wprost.pl dr Wojciech Jabłoński. Z kolei prof. Wawrzyniec Konarski z Uniwersytetu Jagiellońskiego przekonuje, że sposób prowadzenia polityki przez PO powoli się wyczerpuje. – To wszystko już było – podkreśla. A co na to sama Platforma Obywatelska? – To wszystko wina medialnej nagonki. Ale przetrwamy, nie takie rzeczy przetrwaliśmy – przekonuje były wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski.
– Platforma potwierdza opinie na swój temat, że jest partią nieideologiczną, nastawioną na maksymalizację dostępu do istotnych stanowisk państwowych, że jest partią ukrytego wodzostwa, bardzo silnie akcentującą pewnego rodzaju arogancję polityczną, maskowaną przez samego premiera. Wbrew temu, co mówią politycy PO ich ugrupowanie jest partią oligarchiczną o charakterze kartelu – tak wygląda, zdaniem prof. Konarski, powód spadku notowań PO. Podobnego zdania jest dr Wojciech Jabłoński, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego – jego zdaniem rząd liczył, że słabe i źle przygotowane projekty zmian w prawie zostaną przyjęte na fali euforii powyborczej. - Ale to się nie udało – dodaje.

Politolodzy są zdania, że społeczeństwo jest rozczarowane rzeczywistością powyborczą, ponieważ nie potrafią sobie wytłumaczyć dlaczego dysponujący sporym mandatem zaufania rząd nie potrafi poradzić sobie z reformami. Prof. Konarski nieudolność rządu tłumaczy tym, że korzysta on ze starych technik, które się już zużyły. – Należałoby się zastanowić, czy repertuar stosowany przez PO, jeżeli chodzi o retorykę, nie wymaga zmiany i innego doboru argumentów – dodaje. Jego zdaniem Platforma zbyt późno zaczęła mówić o koniecznych reformach (np. reformie emerytalnej), a ministrowie, którzy mają te reformy realizować – nie radzą sobie ze swoimi obowiązkami. – Obywatele nie wiedzą, do czego ta polityka może doprowadzić – podsumowuje.

Tusk-arbiter wystarczy?

Zdaniem naszych rozmówców dziś najważniejsze pytanie brzmi: co w tej trudnej dla PO sytuacji zrobi premier. – Do tej pory, kiedy trzeba było przeprowadzić niepopularną reformę wywołującą silny opór społeczny, Tusk występował nie jako strona, ale jako arbiter. To może być pewnego rodzaju sposobem przetrwania, bo podziały partyjne odzwierciedlają podziały socjopolityczne w Polsce – tłumaczy dr Rafał Chwedoruk z Uniwersytetu Warszawskiego. Dodaje, że z podobnymi problemami borykały się inne europejskie rządy: Hiszpania, Portugalia, Grecja, Niemcy czy Francja, gdzie główne partie, nawet po chwilowym spadku na drugą pozycję w sondażach, ostatecznie powróciły do władzy.  – To powoduje, że reakcje Tuska nie są tak gwałtowne, jak można by było się spodziewać – ocenia politolog. – Tusk jest politykiem bardzo inteligentnym, umiejącym rozgrywać politykę w warunkach polskich, niezwykle sprawnie potrafiącym ukrywać dość silnie rozwinięty cynizm polityczny – przyznaje prof. Konarski.

Gdzie PO traci, tam Palikot skorzysta?

Politolodzy zgodnie twierdzą, że kryzys rządu może okazać się szansą dla ugrupowania Janusza Palikota. Dodają jednak, że były polityk PO nie ma szans na udział we władzy w Polsce. – Ruch Palikota może awansować w sondażach, ale w obecnym kształcie nie nadaje się do rządzenia. Mało kto będzie chciał z nim rozmawiać – ocenia Chwedoruk. Doktor ocenia partię jako swoisty „byt symetryczny względem PO". – Ruch Palikota musiałby się bardzo zmienić - a wtedy może podzielić los Samoobrony – ostrzega. W jego opinii trudno sobie wyobrazić, żeby Platformę zastąpić mogło ugrupowanie, w którym jest – w jego ocenie - zaledwie dwóch profesjonalnych polityków: Janusz Palikot i Andrzej Rozenek.

Równie sceptyczny co do szans na sukces Ruchu Palikota jest prof. Konarski. – Ruch Palikota to partia, która nie może się podjąć współrządzenia – przekonuje. – Ma dynamicznego przywódcę, ale nie ma żadnych kadr. W tym momencie nie może być realną konkurencją dla PO. Trzeba poczekać, jak ta tendencja będzie się rozwijać – twierdzi politolog.

Palikot może liczyć na poparcie młodych wyborców. Jednak ci, zdaniem politologów, w kontekście wyborów są niepewni. – Są zmienni w swoich preferencjach, a ich obecność przy urnach jest kwestią relatywną – podkreśla Chwedoruk.

Polacy skazani na PO?

Czy w sytuacji, w której PO traci wyborców, ale żadna inna parlamentarna partia nie jest w stanie zagrozić wciąż prowadzącej w sondażach Platformie, możliwe jest pojawienie się na polskiej scenie politycznej jakiejś nowej siły? Zdaniem naszych rozmówców - nie. Dr Chwedoruk jest zdania, że wyborcy w Polsce głosują na partie, z którymi się utożsamiają, a pod tym względem podziały są obecnie klarowne. Najaktywniejsza obecnie grupa społeczna – internauci – są zdaniem dr Jabłońskiego siłą zbyt niejednolitą i zróżnicowaną, aby mogli stać się bazą dla nowego ugrupowania. – Ten ruch musiałby przejść jeszcze długi okres instytucjonalizacji, która jest mało prawdopodobna przy ideologicznej rozbieżności reprezentowanej przez jego zwolenników. Zresztą, na rozpoczęcie działalności potrzeba co najmniej kilku milionów złotych. Sam rozgłos nie wystarcza. Obecnie więc nie ma szans na nowe ugrupowanie, a do wyborów jeszcze długo – podkreśla Jabłoński. – Platforma będzie miała problemy z odzyskaniem poparcia, ale nie spodziewajmy się podziałów w partii, rozpadów wewnętrznych czy czegoś takiego – dodaje Chwedoruk.

Politolodzy zwracają uwagę, że błogosławieństwem dla przeżywającej kłopoty PO jest słaba i zróżnicowana opozycja, która nie jest w stanie wykorzystać okazji do odebrania Platformie „rządu dusz". – Jeśli partie opozycyjne będą w stanie przygotować strategie proponujące alternatywne rozwiązania dla rządowych, prowadząc je konsekwentnie, być może do czasu wyborów mogłyby zyskać przewagę – zastanawia się Jabłoński. – Ale anemiczna opozycja dzisiaj wskazuje na wielką szansę przetrwania ekipy Tuska i Pawlaka. Dwa wielkie kryzysy (ustawa refundacyjna i ACTA) pokazały, że politycy opozycyjni swój moment przespali. Nie byli w stanie zaproponować nic innego, poza stwierdzeniem, że „są przeciw” – dodaje.  – Generalnie opozycja jest słaba, co do tej pory w Polsce zawsze wzmacniało system rządzący – zgadza się z nim prof. Konarski.

Z kolei dr Chwedoruk jest zdania, że jedynie PiS jest partią, która może konkurować z PO, z tym że jej zdolności koalicyjne są niewielkie. – Perspektywa jakiejkolwiek większości bez PO w Sejmie jest niemożliwa. Tym samym, z faktu, że w sondażach PiS wyprzedziłby PO paradoksalnie nic by i tak nie wynikało – twierdzi badacz.

Kamienista droga w górę i w dół

A co o spadających notowaniach PO mówią sami politycy? – Polacy pokazali rządzącym żółtą kartkę. Platforma powinna uważać, żeby nie dostać kartki czerwonej – ostrzega Eugeniusz Kłopotek z PSL. Poseł ludowców nie chce jednoznacznie odpowiadać na pytanie, czy – gdyby PO i PiS zamieniły się miejscami w sondażach i w przyszłym parlamencie – PSL byłby gotów na koalicję z partią Jarosława Kaczyńskiego. - Niezbadane są wyroki boskie i nigdy nie można niczego wykluczyć – ucina temat.

Z sondażowych kłopotów PO cieszy się Marek Suski z PiS. - Platforma leci po równi pochyłej kamienistą drogą w dół. My, może trochę z mniejszą dynamiką ale pniemy się tą kamienistą drogą w górę. Używając języka ze świata kolarskiego , można powiedzieć że „siedzimy im na kółku" – podkreśla poseł partii Jarosława Kaczyńskiego. Suski zauważa też, że fakt iż na spadku notowań PO korzysta Ruch Palikota świadczy o tym, że ugrupowanie Janusza Palikota to „klon Platformy”. - Można powiedzieć, że Palikot, to człowiek Tuska do zadań specjalnych, wysłany do zabezpieczenia lewej flanki Platformy Obywatelskiej – ocenia.

Sondażami nie przejmuje się natomiast Stefan Niesiołowski. - Wszystko jest wynikiem histerycznego zachowania dziennikarzy i polityków.  Platforma jest ofiarą zupełnie niezrozumiałej powszechnej nagonki na partię rządzącą. Ale przetrwamy to, nie takie rzeczy przetrwaliśmy – zapewnia.

Współpraca: Paweł Grzybowski