Politycy na Euro: Kaczyński przed telewizorem, Hofman na stadionie

Politycy na Euro: Kaczyński przed telewizorem, Hofman na stadionie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jarosław Kaczyński (fot. PAP/Andrzej Hrechorowicz)
Joachim Brudziński w klubie studenckim, Adam Hofman na stadionie, Eugeniusz Kłopotek na domowej kanapie, a Adam Szejnfeld w miasteczku piłkarskim – politycy zdradzają „Wprost” gdzie będą oglądać mecze Euro 2012.
Jacek Kurski z Solidarnej Polski przyznaje, że bywa na meczach Lechii Gdańsk, na które chodzi ze swoim 20-letnim synem. Eurodeputowany zdradza, że jego syn jest szalikowcem i ultrasem klubu z Gdańska. Kurski przyznaje jednak, że w czasie Euro będzie mu trudno znaleźć czas na kibicowanie, bo – jak sam przyznaje – „jest tak zarobiony w polityce, że zapomniał zadbać o swoje sportowe interesy". – Staram się o bilet na jakikolwiek mecz na Euro 2012 – mówi w rozmowie z „Wprost" i dodaje: – Najchętniej zobaczyłbym spotkanie Hiszpania-Włochy na Baltic Arenie w Gdańsku, bo to jest piękny mecz. Ale oczywiście meczów reprezentacji Polski nie odpuszczam i też bardzo chętnie bym je zobaczył. Jest jednak problem z biletami - liczę na to, że ktoś zrezygnuje ze swojego biletu w ostatniej chwili.

W podobnej sytuacji do Kurskiego jest poseł Ruchu Palikota Artur Górczyński. – Oczywiście, chętnie obejrzałbym mecz Polaków na żywo, ale na razie nie mam biletów jeszcze. Jeśli nie uda mi się ich zdobyć, to możliwe, że zobaczę jakiś mecz w fan strefie, ale zobaczymy jak będzie z czasem i obowiązkami. Niewykluczone, że niestety zostanie mi tylko telewizor w domu – przyznaje.

Kanapa wygrywa z krzesełkiem…

Wielu polityków, którzy interesują się piłką nożną, o bilety na Euro w ogóle nie walczyło. – Nie wybieram się na żaden stadion, będę kibicować w domu, w gronie rodzinnym. Nawet nie starałem się o bilety, choć pewnie miałbym na to duże szanse, bo przecież mieliśmy okazje starać się o bilety z tzw. puli rządowej czy parlamentarnej – zdradza Eugeniusz Kłopotek.

O bilety nie walczyła również Joanna Kluzik-Rostkowska. –  W losowaniu biletów nie brałam udziału, nie zastanawiałam się też nad tym, czy mogę w jakiś inny sposób dostać się na stadion. Mecze pewnie będę oglądała w TV. Mam taką słabość, że jak się zaangażuję w jakiś mecz reprezentacji, to angażuję się tak bardzo, że nawet rodzina ma mi to za złe. Krzyczę z emocji bardziej niż mój mąż – mówi posłanka PO.

Meczów ze stadionowych trybun raczej nie obejrzy również Jarosław Kaczyński. – Prezes raczej nie będzie na żadnym meczu, będzie je oglądać w domu, przed telewizorem. Od czego to zależy? Różnie w życiu bywa, ale na 95 proc. prezesa na trybunach nie będzie – wyjaśnia rzecznik PiS Adam Hofman. Hofman zapewnia jednocześnie, że sam wybiera się tylko na mecze Polaków. – Co prawda nie mam jeszcze biletów i nie wiem, skąd będę je miał, ale na meczach będę – zapewnia.

Z kolei rzecznik Ruchu Palikota Andrzej Rozenek mecze Polaków zobaczy w telewizji podczas urlopu w Szwecji. Czy starał się o bilety na Euro? – Skąd! Cały Ruch podjął decyzję, że nie wykorzystujemy naszej pozycji do tego, by zdobyć bilety i nie korzystamy z puli, która mają posłowie. Jak ktoś chce iść na Euro, to musi walczyć o bilety tak jak każdy inny – podkreśla Rozenek.

…są jeszcze puby

Andrzej Dera z Solidarnej Polski ma już bilety na mecz Polska-Rosja. – Jeśli wygramy mecz otwarcia z Grecją, to o wszystkim zdecyduje właśnie druga potyczka tych mistrzostw, czyli mecz z Rosją. Jak wygramy, to awansujemy, jak przegramy, to spotkanie z Czechami będzie meczem ostatniej szansy. Poza tym Rosja to faworyt grupy i po wyniku jaki z nią osiągniemy będzie też widać, co jesteśmy w stanie ugrać na tych mistrzostwach. No i ważne jest to, że grają w Warszawie, łatwo mi tam dojechać – tłumaczy Dera. Poseł zdradza również, że mecze zazwyczaj ogląda w domu. – Ale jeśli np. będę w Warszawie i będzie okazja, to chętnie wyskoczę z kolegami do pubu i przy piwku zobaczymy jakiś mecz. Miło się tak ogląda w szerszej grupie. Z kim dokładnie? No jeśli tylko Jacek Kurski będzie wtedy w Polsce, to myślę, że z nim na pewno, bo to bardzo mocny kibic.

Joachim Brudziński: – W stolicy raczej nie chodzę na mecze do pubów, ale jeśli będę w Szczecinie to na pewno pójdę do klubu „Pralnia" na osiedlu studenckim, z którym jestem bardzo emocjonalnie związany. Sam ten klub zakładałem i wiele razy go remontowałem jeszcze jako student. Spotykamy się tam od wielu lat. Więc jeśli będę tylko w Szczecinie to na pewno będę tam kibicować.

Inną formę kibicowania wybierze Adam Szejnfeld z PO. – Nigdy nie byłem w miasteczkach piłkarskich. I na pewno będę się je starał odwiedzić, żeby zobaczyć, jak ludzie w sytuacji takiego święta realizują swój czas między meczami. A ciekawe jak też jest to, jak organizatorzy będą zapewniać im rozrywkę – zdradza „Wprost" Szejnfeld.