"Powstanie? Nie wolno upraszczać - była klęska ale było i bohaterstwo"

"Powstanie? Nie wolno upraszczać - była klęska ale było i bohaterstwo"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Żołnierze Kedywu (fot. Juliusz Bogdan Deczkowski)
- Kiedyś jeden z pisarzy francuskich zadał takie pytanie: czy powstanie warszawskie było grobem narodu czy kołyską? Powiedzenie, że było grobem jest błędne, a powiedzenie, że było kołyską, czyli że wychowało naród do czegoś nowego też jest błędne. Było jednym i drugim - przekonuje w rozmowie z Wprost.pl historyk prof. Wojciech Roszkowski.
Amelia Panuszko: Na Facebooku powstało wydarzenie publiczne „Wstydzę się Powstania Warszawskiego” założone przez bardzo młodą dziewczynę…

Prof. Wojciech Roszkowski: Nie widziałem tego, ale samo hasło „Wstydzę się Powstania Warszawskiego” kojarzy się z wszelkimi próbami zaistnienia za wszelką cenę na zasadzie bluźnierstwa, skandalu albo głupoty. Nie wiem kim jest ta młoda dama i nawet nie chcę wiedzieć. Ale jej pomysł na zaistnienie jest po prostu głupi.

Myśli pan, że jest to skutek niskiego poziomu lekcji historii w szkołach?

Być może jest to skutek sposobu nauczana historii, która przedstawia tak skomplikowane, złożone i bardzo trudne wydarzenia do oceny w bardzo uproszczony sposób. Być może jest to reakcja na próby ubrązowienia albo odbrązowienie powstania warszawskiego, albo na ignorancję. Myślę, że zmiany w programie nauczania historii prowadzą właśnie do tego rodzaju próżni, w którą wpadają tego rodzaju pomysły. Powstanie jest bardzo trudne do jednoznacznej oceny. A jeżeli ta młoda dziewczyna się tego wstydzi, to pokazuje tylko swoją niewiedzę.

A jak powinniśmy mówić do takich młodych ludzi, którzy podpisują się pod hasłem „wstydzę się powstania”?

O kim mówi pani „my”? Poszczególne osoby powinny robić swoje ale w różnym zakresie. Władze oświatowe powinny dopuszczać programy szkolne, które są dostatecznie obfite i pozwalają nauczycielom przekazać więcej wiedzy. Uczniowie powinni się uczyć. A media powinny popularyzować wiedzę. Myślę, że poza pasjonatami – nauczycielami, których jest niewielu - mało kto robi swoje. Zwłaszcza zwróciłbym się do mediów. Program TVP Historia jest bardzo słabo popularyzowany. W tygodnikach historia jest opisywana - ale tylko wtedy, gdy trzeba przedstawić jakieś sensacje, natomiast rzetelnej wiedzy tam nie ma. I z tego wychodzą potem takie pomysły.

A może trochę winy jest również w postawie polityków, którzy podsycają takie skrajne opinie i emocje? Rok temu minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski stwierdził publicznie, że powstanie było klęską.

To było zdanie wyrwane z kontekstu i może trochę rzeczywiście nieszczęśliwe. Powstanie było tragedią. W sensie militarnym było klęską. Natomiast trzeba zadać od razu inne pytanie: gdyby nie było powstania czy klęska Polski nie byłaby większa? Moim zdaniem by była. Ale to jest sprawa do bardziej pogłębionej oceny. Powstanie tego wymaga. Nie można tego załatwić jednym słowem: klęska, sukces albo wstyd.

W przypadku osób decydujących się na tak jednoznaczną ocenę mamy do czynienia z bardzo powierzchowną analizą i uproszczonymi sądami - takimi, które mają się zmieścić w nagłówku. A powstania nie można upraszczać. Tam było i bohaterstwo, i klęska, i być może mniejsze zło. Ale tego trzeba uczyć. Między innymi po to, aby młodzi ludzie wiedzieli, że są sytuacje w których nie ma prostych, zero-jedynkowych ocen.

W TOK FM Norman Davies powiedział, że w „tonie celebracji Powstania jest coś niezdrowego”.  Twierdzi, że „zbliżamy się chyba do tego momentu, kiedy te obchody powinny mieć swój naturalny kres”. Zgadza się pan z nim?

Nie rozumiem tego. Co to znaczy „naturalny kres”? Davies sugeruje by przestać obchodzić rocznice traktatu Wersalskiego, zakończenia wojny? Na rocznicach opiera się nasz stosunek do historii. Oczywiście można debatować nad jakością obchodów, nad tym jakie wątki z tych wydarzeń wybieramy. Ale żeby ich nie obchodzić… Nie rozumiem.

Davies mówi, że „żałoba nie powinna być związana z triumfalizmem i samozadowoleniem”.

To jest inna sprawa – przy okazji rocznicy powstania powinno się przypominać różne kwestie, nie tylko bohaterstwo i dumę ale również pewien zdrowy rozsądek. I powinno się zadawać pytanie: „Czy rzeczywiście należało walczyć?”. Ale to nie jest pytanie na które można odpowiedzieć prosto i jednym słowem. Wydaje mi się, że powstanie warszawskie jest okazją do nauki postaw obywatelskich: odwagi, rozwagi, dumy - ale również i innych cnót. Uważam, że bardzo często popadamy w przesadę, akcentujemy tylko bohaterstwo, albo tylko tragiczne okoliczności podjęcia tej decyzji. Powstanie jest bardzo trudnym przedmiotem obchodów i Davies może mieć trochę racji mówiąc, abyśmy tego nie upraszczali.

Zamiast triumfalizmu - żałoba?

Żałoba też ale nie tylko. Sama żałoba sugerowałaby, że nie warto było, że była to wyłącznie klęska. Ja się z tym nie zgadzam. Obok tragedii i klęski militarnej, powstanie miało wiele innych aspektów, o których powinniśmy pamiętać. Pamiętajmy, że jest również aspekt geopolityczny i historyczny. Kiedyś jeden z pisarzy francuskich zadał takie pytanie: czy powstanie było grobem narodu czy kołyską? Powiedzenie, że było grobem jest błędne, a powiedzenie, że było kołyską, czyli że wychowało naród do czegoś nowego też jest błędne. Było jednym i drugim. Tu nie ma łatwych odpowiedzi dlatego też obchody tej rocznicy powinny być mądrze prowadzone.

Kilka dni temu Tomasz Terlikowski napisał, że wychowuje swoje dzieci na takich „małych powstańców”…

To zależy jak to rozumieć. Bo tu znowu można uprościć i stwierdzić, że on przygotowuje dzieci do pójścia na śmierć. A mnie się wydaje, że chodziło mu jednak o pewną postawę odpowiedzialności za ojczyznę. Przecież młodzi powstańcy poszli do walki właśnie z tym poczuciem odpowiedzialności za ojczyznę. I w tym sensie ich przykładu może nie należy naśladować - ale z drugiej strony ich postawę krzewić należy. Myślę, że każdy odpowiedzialny i dorosły człowiek powinien być gotów do takiej ostatecznej odpowiedzi: za co jestem gotów poświęcić życie. Żyjemy w czasach - mam nadzieję, że one będą trwały – w których nie trzeba odpowiadać na to pytanie w praktyce. Ale każdy z nas powinien być do czegoś takiego gotowy – to kształtuje jego człowieczeństwo.