Norwegia ma łagodne prawo? W 2014 roku na wolność wyjdzie Trynkiewicz. I znowu zabije

Norwegia ma łagodne prawo? W 2014 roku na wolność wyjdzie Trynkiewicz. I znowu zabije

Dodano:   /  Zmieniono: 
Anders Behring Breivik (fot. EPA/HEIKO JUNGE/PAP) 
Przyznam, że sam byłem zszokowany, gdy po masakrze dokonanej przez Brevika, dotarły do nas informacje, iż maksymalna kara w Norwegii to 21 lat pozbawienia wolności. Ale przecież my za półtora roku wypuścimy z więzienia człowieka, o którym wiadomo, że będzie zabijał.
21 lat więzienia, na które skazał dziś norweski sąd Andreasa Breivika, to mało? Dla nas, przyzwyczajonych do opresyjnego, polskiego prawa, tak. W Polsce Breivik pewnie dostałby dożywocie, z zastrzeżeniem, że nie wolno go wypuścić wcześniej, niż np. po 35 latach. I społeczeństwo miałoby go z głowy. Nikt by się nim nie zajmował, bo resocjalizacja - co przyznawali wielokrotnie sami więziennicy - leży. W przepełnionych i niedoinwestowanych zakładach karnych nie da się sensownie resocjalizować. Jest dość roboty z pilnowaniem, żeby się skazańcy nie pozabijali i nie uciekali. Po 35 latach sąd penitencjarny może by odsiadującego karę w Polsce Breivika wypuścił, ale mógłby też poczekać, aż morderca osiągnąłby taki wiek, który byłby gwarancją tego, że nikomu nie wyrządzi już żadnej krzywdy.

Norwegowie myślą wyraźnie inaczej. Bardziej po ludzku. Każdy człowiek zasługuje na drugą szansę. Społeczeństwo musi zrobić wszystko, żeby wyprowadzić skazańca na prostą drogę. I w trudnym przypadku – takim jak przypadek Brevika - daje sobie na to 21 lat. Nie mają go z głowy. Ma wrócić na wolność i nie być groźny. Norwegowie mordercę zamykają, pilnują go, ale jednocześnie przetrzymają w takich warunkach, żeby nie oszalał z nudów. Stąd niewyobrażalne u nas luksusy, takie jak bieżnia i komputer w celi. I praca nad więźniem. Resocjalizacja.

Mało, kto pewnie dziś wierzy, że owładniętego jakimiś chorymi ideami Brevika uda się zresocjalizować. Ale za 21 lat może się okazać, że Norwegowie jednak dokonali cudu. Co by wtedy powiedzieli nasi nawoływacze do karania wszystkich, za wszystko, i to coraz ostrzej?

Norwegów, z ich humanitarnym podejściem do przestępców, można nazwać idealistami. Ale nie są oni idiotami! Wiedzą, że nie każdego - mimo prób - da się przywrócić społeczeństwu. I dlatego, mimo braku kary dożywocia w norweskim systemie prawnym, Brevik może siedzieć za kratkami do śmierci. Bo jego kara może być przedłużana, do czasu, aż zostanie uznany za osobę niegroźną dla społeczeństwa. I cały ten system trzyma się kupy.

Inaczej jest u nas. W Polsce, po każdej głośniejszej aferze, grzebie się w prawie i poprawia jakiś kawałek, nie dostrzegając całości. Przykłady można by mnożyć, ale przywołam jeden. Polski ustawodawca, tak przecież opresyjny, doprowadził do tego, że w lutym 2014 roku, wyjdzie na wolność Mariusz Trynkiewicz - pedofil i czterokrotny zabójca, który według psychiatrów dalej będzie zabijał. O sprawie pierwszy napisał, kilka miesięcy temu Piotr Pytlakowski w „Polityce”. Najgorsze jest to, że dzisiaj nic nie można z tym problemem zrobić. Trzeba Trynkiewicza wypuścić, a potem czekać, aż znowu zabije.

Trynkiewicz został skazany za pedofilię i cztery brutalne zabójstwa kilkunastoletnich chłopców, na karę śmierci. To był 1989 rok. Już wtedy obowiązywało nieformalne moratorium na wykonywanie kary śmierci. W grudniu Sejm Kontraktowy ogłosił amnestię - wszystkie wyroki śmierci zamienił na kary 25 lat więzienia. I stąd wziął się problem Trynkiewicza.

Czterokrotny zabójca spędził te wszystkie lata w więzieniu mniej więcej tak, jak wszyscy więźniowie - głównie potwornie się nudząc. Nie został zresocjalizowany. Kilka miesięcy temu został przeniesiony z więzienia w Strzelcach Opolskich, do Rzeszowa. Przechodzi tam kurs empatii dla ofiar. Uczy się odróżniać dobro od zła. To wszystko, co można w jego sprawie zrobić.

Można powiedzieć, że Sejm, który uchwalił amnestię, był zły, bo nie do końca demokratyczny. Ale nie ma to nic do rzeczy. Kolejne, wybierane demokratycznie rzesze posłów, robią to samo. Lekcja Trynkiewicza nic nie dała. Uchwalając prawo nie patrzą na nie całościowo – postrzegają je jedynie przez pryzmat jednego problemu do załatwienia.

Zachęcamy do lektury bloga Michała Engelhardta.

Michał Engelhardt - dziennikarz, redaktor, reporter. Wymyślił, założył i przez lata prowadził serwis "Policyjni.pl". Przez dekadę zajmował się sprawami kryminalnymi w Radiu Zet, a wcześniej przez pięć lat w Radiu Eska. Współpracował m.in z "Życiem Warszawy", "Gazetą Wyborczą" i "Wprost"