Fotograf gwiazd: nie jestem "ludzką k…". Mam jaja

Fotograf gwiazd: nie jestem "ludzką k…". Mam jaja

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ilona Felicjańska i Przemysław Stoppa podczas wycieczki rowerowej. Fot. Research&Media 
Zdecydowałem się zrobić zdjęcia, które są reklamą dla mnie. Piękna kobieta owija się wokół mnie, jak w reklamie luksusowych perfum. A gdybym rzeczywiście chciał być „ludzką k….”, jak napisała o mnie Felicjańska, to bym potrafił pokazać, jak się taka k… zachowuje – mówi w rozmowie z Wprost.pl Przemysław Stoppa, fotograf gwiazd.
Amelia Panuszko, Wprost.pl: Czujesz się „ludzką k…”?

Przemysław Stoppa:
Bo mnie tak nazwała Ilona Felicjańska po tym jak „Super Express” opublikował moje i Felicjańskiej nagie zdjęcie? Gdybym rzeczywiście chciał być „ludzką k….”, tobym potrafił pokazać, jak się taka k… zachowuje. Ale nie jestem – choć potrafię być.

Była top modelka twierdzi, że ją podle oszukałeś, bo zgodziła się na nagą sesję, ale nie na publikację tych zdjęć. To taki z ciebie paparazzo?
Opublikowali dwa. Widziałaś je? Czy one wygląda na zrobione bez zgody Ilony?

Nie wyglądają, ale nie wiem, jak się umówiliście. To jak, Felicjańska myślała, że sesja pójdzie do szuflady?
Nie rozmawialiśmy o tym. Ona zakładała, że znam się na swojej robocie i zrobię tak, żeby było dobrze. Ja jej nie mówię, jak ma pozować, a ona mi nie mówi, jak mam tym handlować. Proste.

Jak łapiesz celebrytów na zdjęcie?
Nie „łapię”, nie wystaję pod ich domami. Warszawa jest na tyle mała, że nie da się tak stać, pozostając niezauważonym czy nierozpoznanym. Paparazzi nie chowają się przed celebrytami, żeby ich gdzieś tam „ustrzelić”. Jeśli już się przed kimś chowają, to przed kolegami po fachu: cały pic polega na tym, żeby jeden drugiemu nie wykosił zdjęcia sprzed nosa. Każdy z nas marzy o tym, żeby dorwać sobie taką gwiazdkę i ją obfotografować wzdłuż i wszerz, ale nie wszyscy mają na to szansę. Właśnie dlatego jestem pierwszy.

Nie czujesz się obnażony przed światem? Wszyscy już wiedzą, jak wyglądasz.
To nie do końca tak, że wcześniej byłem anonimowy. Miałem wiele sytuacji, w których fotografowie czekający na jakiegoś celebrytę nagle zaczynali mi robić zdjęcia.

Teraz zdecydowałem się zrobić zdjęcia, które są reklamą dla mnie. Piękna kobieta owija się wokół mnie, jak w reklamie luksusowych perfum. Jeżeli spojrzeć na to z tabloidowego punktu widzenia, to ta sesja jest samym szczytem, bo nikt wcześniej się na coś takiego nie odważył. Historię sztuki fotografii mam w małym palcu i nie spotkałem się jeszcze z czymś tak odważnym. Sam się ustrzeliłem i już nikt nie posunie się dalej. Wyprzedziłem wszystkich.

Tylko po co to?

Bo chciałem utrzeć nosa innym paparazzim. Felicjańskiej już wcześniej robiłem miliony zdjęć. Myślisz sobie, że kiedy jako fotograf mam do dyspozycji topową modelkę, to oglądając się na nasze relacje tego nie wykorzystam? Tu nie chodzi o to, żeby takiej pierdolnąć fotkę i koniec. Na forach internetowych dla fotografów pojawiają się wpisy oceniające moją pracę. Gdybym teraz odpuścił, zaraz by się pojawiło, że taki niby kozak jestem, a miałem topową modelkę i  spieprzyłem sprawę, zmarnowałem okazję na zdjęcia! Chciałem zrobić coś, na co tylko ja mogłem się odważyć. Bo mam jaja. Bo trzeba mieć jaja, żeby pójść aż tak pod włos. Takich rzeczy nie robi się dla pieniędzy, choć nie ukrywam, że za darmo też tego nie zrobiłem.

To ile zarobiłeś?
Dżentelmeni o pieniądzach nie mówią.

Jakie masz kontakty ze swoimi ofiarami? Idziesz z nimi na układ? Słyszałam, że polscy paparazzi są raczej układni: łapią gwiazdę np. w dresie i bez makijażu, a ona prosi, żeby teraz jej zdjęć nie robić, ale obiecuje, że o 20 wyjdzie z domu z dziećmi…
Bywa, ale celebryci bardzo często oszukują fotografów. Mówią: teraz mi nie rób zdjęć, ale umówmy się potem, to wyjdę z dzieckiem na spacer. A potem nie ma żadnego potem. Niektóre gwiazdy potrafią wodzić fotografa za nos nawet dwa, trzy lata. Sam zresztą też tak miewałem.

Czyli z celebrytami się nie układasz?

Za każdym razem, kiedy byłem uprzejmy, przegrywałem. Tak jest w tej dżungli.

A z politykami?
Wiele razy widziałem polityków w dwuznacznych sytuacjach. Gdybym robił im wtedy zdjęcia, to z tych swoich wysokich stołków mogliby pospadać. Niejeden się dziwił, że nie robię mu zdjęcia. No bo jak to: on z prostytutką, a ja nic? Wtedy wyjaśniałem, że wolę, żeby miał wobec mnie dług wdzięczności. I że jak go kiedyś poproszę o zdjęcie, to ma się zgodzić. Zwykle na to idą.

To znaczy, że układasz się tylko z silnymi, a często nawet ich chronisz. Felicjańska była za słaba?

Z mądrymi. Z mądrymi ludźmi można się dogadać zawsze. A ona inteligencją nie grzeszy, zresztą to widać po jej wypowiedzi. Na początku spanikowała: było tak pięknie, że dupa mięknie…

Tymczasem ja mam wrażenie, że tylko dość mocno dmuchnąłem jej w żagle. A że ona sobie takiego gola walnęła? Pytania o skrupuły to nie do mnie, tylko do niej. Przecież ona dopiero po pewnym czasie się zorientowała, że może to pijarowo wykorzystać, że to może jej pomóc promować własne projekty.

Na każdego masz haka?

Wielu gwiazdom mógłbym tak dopierdolić, że brak słów. Część z nich na mnie pluje, a część z zachowuje się jak normalni, biali ludzie: nie zgrywają tych, kim nie są.

Znam sporo wstydliwych tajemnic ludzi z pierwszych stron gazet. Fakt, że ich nie ujawniłem, świadczy tylko o tym, że stać mnie na to. Tyle że ci ludzie o tym nie wiedzą i zdarza się, że gdy się pojawiam, wpadają w panikę i robią głupie rzeczy.

Mamy mało gazet i mało celebrytów, a jeszcze mniej fajnych, przystojnych facetów w showbiznesie. Mamy albo kurdupli kreowanych ma wysokich i przystojnych, albo grubasów. Wśród nich jest wielu bufonów, którzy grają, w dodatku w tej grze niekonsekwentnych. Właśnie tą niekonsekwencją sami się podkładają. A jak już się podłożą, to jest powód do szydery.

Niby tropisz i obnażasz hipokrytów, a przez to świat staje się lepszy?
Tylko skrajne przypadki.

Nie powiesz mi chyba, że pracujesz dla idei.

Szkoda, że w naszym kraju nikt nie kupuje fajnych rzeczy, które również potrafię robić. Jestem o wiele lepszym fotografikiem niż fotoreporterem, ale o tym nikt nie chce pamiętać; wszyscy widzą na moim czole tylko łatkę paparazzo. Zresztą, najlepiej sprzedaje się właśnie blef i kicz. Przecież to, co można zobaczyć w droższych magazynach typu „Viva” czy „Gala”, to jest kicz do potęgi, tam wszystko jest ustawione i sztuczne! A ja jestem od początku do końca prawdziwy. I może dlatego dla pewnych ludzi jestem wkurzający.

Wkurzyłeś kiedyś kogoś tak, żeby groził, że cię zabije?
Nie, nigdy. Ale podsuwali mi już prostytutki, by potem robić mi z nimi zdjęcia. Koledzy po fachu próbowali też wmiksować mnie w jakieś romansidła i inne świństwa. Bywało też, że ponieważ nie łapałem przynęty, oni z tą przynętą szli do hotelu, bo zapłacili i szkoda było zmarnować kasę. Chociaż to celebryci są moimi ofiarami, i tak mam więcej przyjaciół wśród nich niż wśród kolegów po fachu.

Masz jeszcze w zanadrzu coś, co wywoła skandal na miarę tego z Felicjańską?
Mam parę pomysłów, no i mam zdjęcia, które robiłem wcześniej, a których do tej pory nie zdecydowałem się upublicznić. Mogę poczekać, aż społeczeństwo do nich dorośnie, ale mogę też wypuścić je choćby jutro.

Obalisz rząd Tuska?
O nie, nie! Mądry paparazzo nie będzie nikogo obalał, bo tu w grę wchodzi jeszcze zdrowy rozsądek. Poza tym polskie media różnią się, i to dość mocno, od mediów w innych demokratycznych krajach. Miejscem do akcji z obalaniem czy skandalami jest dla mnie nie polityka, ale showbiznes. To tym łatwiejsze, że polski showbiznes jest sztucznie nawożony: celebryci, którzy się ostatnio pojawiają, są jak sztuczny nawóz.

No to ja się zabierasz do uprawy tej gleby? Podlewasz młode, nieodkryte talenty?
Skądże! To, żeby ktoś był dla mnie ciekawy na tyle, żebym chciał go fotografować, nie dzieje się od razu. Na to trzeba wcześniej dużo pracować. Wiesz, ile młode aktorki wypłakują łez w poduchy, zanim staną się dla mnie ciekawe? Hektolitry.

OK, one marzą o tobie - a ty o czym? Są zdjęcia, o których marzysz?

Marzę, żeby wydać album, tak jak Mario Testino. Coś w stylu: „wpuść mnie do swojego życia”. Bardzo bym chciał, żeby celebryci wpuścili mnie do swojego życia.

Ktoś by to kupił?
Oczywiście! Przecież nikt takich rzeczy nie robi, a wydawcy magazynów w rodzaju „Vivy”, „Gali” czy nawet „Party” marzą o takich zdjęciach. Tylko że jest to niemożliwe, bo gwiazdy nie chcą słyszeć o takim eksperymencie. Poza tym jak już się coś fajnego wymyśli i o tym opowie, to momentalnie w takim magazynie chcą ci pomysł ukraść i dać go swojemu fotografowi. Ja tą sesją z Felicjańską utarłem nosa podobnym układom. Nie bez powodu to poszło w „Super Ekspressie”. Myślisz, że gdybym zapukał do jakiegoś magazynu i zaproponował sesję z Iloną, tobym ją dla niego zrobił? Na milion procent usłyszałbym: „Oczywiście, oczywiście. Odezwiemy się do pana”. A w tym samym czasie byłby telefon do kolegi fotografa. Następnego dnia zostałoby mi tylko kupić ten magazynu, obejrzeć zdjęcia zrobione według mojego pomysłu i walnąć łbem w mur.

Masz zdjęcia, których nigdy nie sprzedasz?
Wiele razy fotografowałem ludzi w łóżku, tyle że tych zdjęć nie mogłem nigdzie puścić, bo to by było naruszenie miru domowego. A na to jest paragraf. Ale kiedy zapraszam gwiazdę do swojego łóżka - to już zupełnie co innego. Wyobraź sobie, jak bardzo musiałem być przekonujący, że sama do mnie przyszła i zgodziła się na te zdjęcia.
Galeria:
Paparazzi i Ilona Felicjańska: od przyjaźni po nienawiść