"Woda? Przez trzy miesiące na pewno jej nie zabraknie"

"Woda? Przez trzy miesiące na pewno jej nie zabraknie"

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. sxc.hu) Źródło:FreeImages.com
- Na odcinku poniżej Krakowa i w obszarze Wisły środkowej odnotowano najniższe stany poziomu wody w historii wodowskazów. Jednak nie powinno nas to niepokoić. W ciągu najbliższych 2-3 miesięcy nie ma żadnego zagrożenia, jeśli chodzi o dostęp do wody pitnej - zapewnił w rozmowie z Wprost.pl główny koordynator mapy hydrogeologicznej Polski, dr Piotr Herbich.
Joanna Apelska, Wprost.pl: Co spowodowało tak duże spadki poziomu wody, które możemy obserwować m.in. w Wiśle?

Dr Piotr Herbich: Spadki poziomu wody jesienią, zwłaszcza w końcowej fazie jesiennej, są naturalnym zjawiskiem w każdym roku hydrologicznym. W lecie opady atmosferyczne są w całości pochłaniane przez roślinność, która jest w fazie wzrostu i wymaga dużych ilości wody. Towarzyszą temu wysokie temperatury - tym samym mamy do czynienia z intensywnym parowaniem. Nawet jeżeli w lecie występują opady, to nie zasilają one w istotny sposób wód podziemnych i wód powierzchniowych - chyba, że są to opady gwałtowne.

Czy tegoroczne lato było pod tym względem wyjątkowo trudne?

Sytuacja, którą obserwujemy w tej chwili, jest typowa dla okresu końca lata i początku jesieni. Tak głęboka niżówka (niski stan poziomu wody – red.) w Wiśle to wynik nałożenia się kilku czynników - m.in. tego, że nie mieliśmy śnieżnej zimy i mokrej wiosny. 

Rzeczywiście na odcinku poniżej Krakowa i w obszarze Wisły środkowej odnotowano najniższe stany poziomu wody w historii wodowskazów. Okresy spadku poziomu wód są jednak obserwowane mniej więcej co trzy lata w każdym dziesięcioleciu. Warto przy tym zaznaczyć, że w kronikach, w ciągu ostatnich 600 lat, odnotowano znacznie poważniejsze obniżenia poziomów wód powierzchniowych.

Mamy się czym martwić?

Uważam, że nie. To nie jest jakiś stan dramatycznie niski, taki, który groziłby jakimiś konsekwencjami gospodarczymi.

Polacy nie powinni się obawiać, że zabraknie im wody pitnej? 

Jak do tej pory w żadnym z wodociągów zaopatrujących ludność w wodę pitną nie wystąpiły braki wody. 70 proc. zaopatrzenia ludności w wodę systemem zbiorowego zaopatrzenia pochodzi z ujęć wód podziemnych - tutaj nie ma zagrożenia. Tylko największe miasta i aglomeracje - jak Warszawa, aglomeracja śląska, Wrocław czy Kraków - są zaopatrywane z ujęć na wodach powierzchniowych. W tych przypadkach woda pochodzi ze zbiorników retencyjnych, a one mają jeszcze wystarczające rezerwy na zaopatrzenie ludności. W Warszawie mamy też w razie czego naturalny zbiornik retencyjny – Zalew Zegrzyński.

A jeśli sytuacja się nie zmieni i stan wody będzie ciągle spadał - duże miasta będą zagrożone?

Przez co najmniej 2-3 miesiące nie ma żadnego zagrożenia. Jeśli chodzi o wody podziemne to nie mają one stanów niskich - są w stanach średnich, a częściowo w stanach wysokich.