TVN widzę cyfrowy - Kobosko rozmawia z Tellenbachem

TVN widzę cyfrowy - Kobosko rozmawia z Tellenbachem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Markus Tellenbach (fot. Maksymilian Rigamonti)
TVN wchodzi w strategiczny mariaż z francuskim Vivendi. Powstanie spółka NC+ łącząca platformy cyfrowe Canal+ i „n”. Będą miały około 2,5 miliona odbiorców. – Opłaci się wszystkim – przekonuje twórca sukcesu „n” i prezes telewizji TVN Markus Tellenbach.
W piątek 800 pracowników Canal+ i telewizji „n” na wspólnym spotkaniu usłyszało o połączeniu obu platform w jedną: NC+. Nową spółką pokieruje Julien Verley od lat związany z francuską grupą Canal+.

W piątek doszło też do grupowej wymiany członków rady nadzorczej TVN. Powołano do niej Rodolphe’a Belmera, Sophie Guieysse, Bertranda Meheut (prezesa Canal+ Group) oraz Piotra Waltera. Walter jednocześnie przestanie być wiceprezesem TVN i dołączy do zarządu spółki ITI – głównego akcjonariusza TVN.

Połączenie platformy należącej do TVN z telewizją cyfrową francuskiego Vivendi to druga wielka zmiana w polskiej spółce telewizyjnej w tym roku. Kilka tygodni wcześniej sfinalizowała ona sprzedaż 75 proc. udziałów portalu internetowego Onet niemiecko- -szwajcarskiej grupie Ringier Axel Springer. Co ta rewolucja oznacza dla widzów.

Michał Kobosko, Robert Ogłodziński: W piątek ogłosiliście oczekiwane od roku połączenie telewizji „n” z Canal+. Powstanie platforma cyfrowa NC+ z 2,5 mln odbiorców. Co z tego wynika?

Markus Tellenbach, prezes TVN: To domknięcie konsolidacji płatnej telewizji. Pierwszym krokiem była strategiczna współpraca z TP Orange. Drugi wydarzył się w piątek. Dzięki temu powstaje firma dopasowana do wyzwań przyszłości, do tego, jak zmienia się telewizja.

Ale to przyszłość. Co to połączenie oznacza w najbliższej perspektywie?

Znaczne poszerzenie naszej oferty, filmów, sportu, programów w wysokiej rozdzielczości. Dla przykładu: klienci jednej platformy mieli dotąd piłkarską Ligę Mistrzów, ale nie mieli angielskiej Premier League. Teraz będą mieli obie. Dajemy im więc większy wybór. Klient płatnej telewizji oczekuje coraz więcej, także pod względem technologii, czyli jakości odbioru. Na połączeniu Canal+ i „n” skorzystają dotychczasowi i nowi klienci obu platform.

Ale to nie pan pokieruje tą spółką, lecz Julien Verley, Francuz z centrali Canal+, a to pod pana kierownictwem telewizja „n” zaczęła zarabiać. Często zresztą podkreślał pan swój związek z „n”. Czy oddanie sterów to była pańska decyzja, czy została ona wymuszona przez Vivendi?

Moja. Jestem prezesem TVN, akcjonariusze stacji oczekują ode mnie, że w 100 proc. zaangażuję się w jej rozwój. Zresztą rok temu, gdy dogadywaliśmy się z Vivendi, nikt nie spodziewał się np., że z zarządu TVN odejdzie Piotr Walter.

Który teraz, z poziomu zarządu ITI, głównego akcjonariusza TVN, będzie pana szefem. Czy to nie dziwne?

Obaj jesteśmy profesjonalistami. Piotr Walter mnóstwo czasu spędził w TVN, świetnie zna tę telewizję i zrobił dla niej bardzo wiele. Teraz, gdy w drodze sukcesji przeszedł do zarządu ITI i dołączy do rady nadzorczej TVN, ja przejmuję jego rolę i dlatego nie będę kierował połączonymi platformami. Bardzo liczę na kontynuację naszej dobrej współpracy.

Vivendi, właściciel Canal+, ma opcję zakupu większościowego pakietu TVN. Czy można się spodziewać, że marka TVN pewnego dnia zniknie z rynku i zostanie zastąpiona np. przez Canal+ Polska lub coś podobnego?

Nie ma takiej możliwości. TVN to jedna z najwyżej ocenianych i najlepiej znanych marek w Polsce. To wartość, z której żaden właściciel nie zrezygnuje. Czy ktoś ryzykowałby zmianę takiej marki jak Coca-Cola?

Tak już było np. z operatorami komórkowymi: Idea zmieniła się w Orange, Era – w T-Mobile.

Powtarzam: nie ma takiej możliwości, marka to jedna z naszych największych wartości. Chcemy rozbudowywać TVN. Być gotowi na konkurowanie nie tylko z Polsatem, lecz także z firmami takimi jak Apple, Google, Microsoft, Hulu...

W Polsce?

Tak, w Polsce. Nie chcemy powielać błędów niektórych stacji z USA, które weszły we współpracę np. z serwisem YouTube, a dziś zastanawiają się, gdzie zniknęli ich widzowie.

Boi się pan, że taki los czeka TVN?

Czy wyglądam na przestraszonego? Mamy armię ludzi, która będzie w stanie obronić firmę przed konkurencją ze strony gigantów technologicznych. To, co daje mi pewność, że sobie poradzimy, to nasza zdolność do produkcji programów, treści o najwyższej jakości, odpowiadających oczekiwaniom naszych widzów. Zarówno programów informacyjnych, jak i rozrywkowych. Miną lata świetlne, nim zachodnie serwisy, np. Hulu, będą w stanie wyprodukować treści atrakcyjne dla polskiego widza.

A jednak TVN ma przed sobą ogromne wyzwania. Był firmą rodzinną, teraz będzie powiązany z międzynarodową korporacją. Błyszczał formatami rozrywkowymi, ale te się widzom znudziły lub po prostu nie ma pieniędzy na ich kontynuację. W grupie był portal Onet – został sprzedany...

Sukces TVN jest bezprecedensowy. Ale my, jak każdy, musimy się dostosować do nowych czasów. Właśnie dlatego taki nacisk kładziemy na rozwój TVN Playera, naszej aplikacji pozwalającej na oglądanie programów i produkcji TVN na dowolnej platformie i w dowolnym, wygodnym dla widza czasie. To nasza „wunderwaffe” w walce z konkurencją.

Ilu widzów ma TVN Player?

W październiku użytkownicy TVN Playera pobrali łącznie 30 mln naszych programów. To rekord na skalę Europy Środkowo-Wschodniej. Szacujemy, że za trzy lata będzie to ponad 100 mln pobrań miesięcznie.

Kiedy TVN Player stanie się ważniejszy od „zwykłego” kanału TVN?

Oba są i będą równie ważne. Bo bardzo różne. TVN Player ma swoich wyjątkowych odbiorców: młodych ludzi, którzy zakładają właśnie rodziny, którzy chcą oglądać to, co chcą i kiedy chcą. Ludzi z dużych miast, wychowanych już w cyfrowej rzeczywistości. Oni korzystają jednocześnie z kilku urządzeń: komórki, telewizora, komputera. Ja nie mam tak podzielnej uwagi. Oni mają. I do tego – z powodu swojego profilu demograficznego – są bardzo atrakcyjni dla reklamodawców. Zmieniły się czasy. Teraz odbiorca nie szuka nas, teraz my musimy być tam, gdzie jest odbiorca. Nie wiemy, gdzie będzie chciał wydać swoje pieniądze, dlatego chcemy być wszędzie. I dlatego TVN Player musi być dostępny w telewizorze, na konsoli, w internecie, na tabletach, komórkach.

To dlaczego sprzedaliście Onet? Na rynku panuje opinia, że zmusiły was do tego sytuacja finansowa i ogromne zadłużenie TVN.

To nieprawdziwa opinia. Nie musieliśmy sprzedawać Onetu – to była przemyślana decyzja biznesowa. Uważam, że Onet w rękach koncernu Ringier Axel Springer czeka fantastyczna przyszłość, a my nadal będziemy z nim współpracować, choćby sprzedając treści pod marką TVN. Dlatego też zachowaliśmy 25 proc. udziałów w Onecie i będziemy rozwijać naszą partnerską współpracę z Ringier Axel Springer. Chcemy jednak, by widz i reklamodawca kojarzyli nasze treści z naszą marką, stąd stawiamy na rozwój TVN Playera.

Jednak sprzedaliście Onet, by spłacić część długów.

Zapadalność naszych długów przypada na 2017 i 2018 r. Powtarzam: nie mieliśmy przymusu sprzedaży Onetu. Natomiast w tych niepewnych ekonomicznie czasach możliwość zmniejszenia zadłużenia jest podyktowana czysto biznesowymi przesłankami i była racjonalnym krokiem.

Dlatego też zdecydowaliście się ostatnio wziąć kredyt, by odkupić biurowiec, w którym mieści się TVN, od waszego głównego akcjonariusza, czyli ITI?

Tak. Dzięki temu oszczędzimy na wynajmie 20 mln zł rocznie. Po wyprowadzce Onetu jedna czwarta naszej siedziby będzie pusta. Chcemy więc skupić tu całą działalność TVN, bez konieczności wynajmowania biur w innych miejscach Warszawy, jak to się dzieje dzisiaj. Dodatkowo inwestycje w tak specyficzny budynek jak ten, w którym powstaje telewizja, chociażby z powodów technicznych, warto robić u siebie.

Zmienicie słynne wejście do budynku? Dziś ma ono kształt liter ITI.

Nie ma takiej potrzeby. ITI wciąż pozostaje głównym akcjonariuszem TVN.

Ale jak długo? Canal+ ma opcję przejęcia pełnej kontroli nad TVN?

Grupa ITI ma opcję sprzedaży dodatkowego pakietu 9 proc. udziałów N-Vision na rzecz Grupy Canal+ pod koniec 2013 r. Grupa Canal+ ma opcję kupna pozostałych udziałów N-Vision należących do ITI w okresie 2016-2017.

A jak ma się „duży” TVN do kanałów tematycznych? Zyskują one coraz większy udział w widowni i rynku reklamy. Będą nowe kanały tematyczne?

Obecnie nie ma takich planów. Oferta programów po polsku to dziś ok. 200 kanałów. Nie chcemy tworzyć np. kolejnego kanału dla dzieci, jest już ich w Polsce wiele. Nie chcemy też uruchamiać kolejnej telewizji muzycznej. Bardzo się cieszymy, że nasze kanały tematyczne rosną w siłę i zaczęły ściągać reklamy.

Grupa zrezygnowała jednak z takich kanałów jak TVN Warszawa czy Religia TV. Niszowe kanały nie mają szans?

Mają. Przykład: TVN Turbo, który podwoił widownię. Albo biznesowy TVN CNBC, który dzięki wręcz fanatycznej pracy zespołu zaczął na siebie zarabiać. A dzięki rozwojowi nowych aplikacji do dostarczania treści mają szansę zdobyć nowych użytkowników, rozwijać się i przestać być niszowymi. To samo dotyczy rzecz jasna TVN 24, stacji, której wyniki są sukcesem w skali światowej i która praktycznie nie ma konkurencji na rynku.

Jakich nowości widzowie mogą się wkrótce spodziewać w ramówce TVN?

Ofertą programową zajmują się Edward Miszczak i Adam Pieczyński. Mam do nich pełne zaufanie w tym zakresie i nie chcę się wypowiadać w ich imieniu.

Wasz wielki konkurent Zygmunt Solorz-Żak rozwija za pośrednictwem Polkomtela (Plus GSM) ofertę dostępu do bardzo szybkiego internetu LTE…

To kwestia strategii. My jako TVN jesteśmy i będziemy nadawcą. Na tym się znamy i skupiamy. Nie wiemy nic o układaniu kabli i stawianiu nadajników telekomunikacyjnych, a nasi udziałowcy nie oczekują od nas takich umiejętności. Dla nas ważne jest to, by odbiorca dostawał najwyższej jakości treści pod marką TVN.

Jak pan widzi sytuację TVN w najbliższym czasie – przy wciąż malejącym rynku reklamy?

Sytuacja poprawi się w przyszłym roku.

Dlaczego? Polska gospodarka zwalnia.

Reakcja największych reklamodawców była przesadzona, zbyt histeryczna. Wielu podejmowało decyzje o ograniczeniu budżetów reklamowych na podstawie decyzji ich spółek matek, które gwałtownie reagowały na kryzys. Rynek reklamy pierwszy reaguje na kryzys, ale i na poprawę sytuacji gospodarczej. W przyszłym roku będzie jeszcze spadek, ale już nie tak mocny jak w 2012 r. Taką mam intuicję.

Planujecie w przyszłym roku zwolnienia w grupie TVN?

Nie planujemy żadnych zwolnień.

Jaką pan ma wizję, jaką firmą będzie TVN za pięć lat?

Będzie najnowocześniejszym multimedialnym nadawcą w Polsce i w regionie. Firmą na europejską skalę, taką jak RTL w Niemczech czy Sky.

Gdyby miał pan porównać TVN do samochodu, to jakiej marki byłoby to auto?

Hm... Za pięć lat będzie to auto z silnikiem ferrari, pokonujące przeszkody niczym land rover, niezawodne jak audi, piękne jak jaguar i wydajne jak japoński samochód. I do tego tanie. Nie wierzycie? Zobaczycie.