Rosja kontra USA. "Bezbronne dzieci zakładnikami wielkiej polityki"

Rosja kontra USA. "Bezbronne dzieci zakładnikami wielkiej polityki"

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. sxc.hu) Źródło:FreeImages.com
Moskwa otwiera nowy front w ideologicznej wojnie z Ameryką. Zabijacie nasze sieroty – mówi Kreml i wprowadza zakaz adopcji rosyjskich dzieci do USA.
Wszystko zaczęło się od tragicznej historii Dimy Jakowlewa. Dwuletni chłopiec z domu dziecka spod Pskowa wyjechał w lutym 2008 r. za wielką wodę do przybranych rodziców. Kilka miesięcy później ojciec, Miles Harrison zostawił go w aucie na parkingu pod biurem. Był upalny dzień, w nieosłoniętym przed słońcem samochodzie zrobiło się jak w saunie. Gdy opiekun Dimy po dziewięciu godzinach wrócił do dziecka, chłopiec już nie żył.
 
Tragedia wstrząsnęła Rosją. Oburzenie spotęgowało uniewinnienie Harrisona.

Nowe prawo uważane jest za najbardziej antyamerykańską ustawę w Rosji od czasów zimnej wojny. Oprócz zakazu adopcji ustawa przewiduje obostrzenia związane z wjazdem Amerykanów na terytorium Rosyjskiej Federacji; amerykańskich biznesmenów czekają większe trudności w prowadzeniu interesów; rosyjskie organizacje pozarządowe nie mogą już korzystać z amerykańskich grantów.

Ponad 700 tys. dzieci w Rosji pozbawionych jest opieki rodzicielskiej. Z tego ok. 150 tys. mieszka w domach dziecka. W 2011 roku ponad siedem tysięcy sierot zostało adoptowanych w kraju, a trzy tysiące wysłano do rodzin za granicą. Znacząca część dzieci trafiła do Ameryki. Ustawa o adopcjach miała być ciosem Kremla wymierzonym w Waszyngton, okazała się strzałem w stopę. "To hańba, że bezbronne dzieci stały się zakładnikami wielkiej polityki" - mówią Rosjanie.

Prawu Dimy Jakowlewa sprzeciwia się również część rządzących elit. Niekorzystne dla Kremla nastroje chce wykorzystać opozycja. Jej liderzy już szykują demonstracje w obronie sierot.

Więcej w najnowszym numerze tygodnika "Wprost", który jest już dostępny w formie e-wydania.

Najnowsze wydanie tygodnika dostępne również na Facebooku.