Drony z Polski podbijają świat

Drony z Polski podbijają świat

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot Wojciech Jargilo / Newspix.pl --- Newspix.pl Źródło: Newspix.pl
Pierwszy milion zarobił dzięki szwedzkiej armii, miażdżąc takich potentatów jak Ericsson i Saab. Piotr Wojciechowski z małej firmy pod Warszawą stworzył giganta zbrojeniówki, u którego zakupy robi wojsko Indii, Szwecji i USA. Jego najnowszym hitem eksportowym są bezzałogowe statki latające, które już patrolują niebo nad Afganistanem.
Det är omöjligt! – wykrzyknął generał szwedzkiej armii. To niemożliwe! – powtórzył i przetarł oczy ze zdziwienia. Okazało się, że jeden z największych przetargów na zakup systemów łączności dla szwedzkiego wojska wygrała mała polska firma z Ożarowa Mazowieckiego. Dowódca od razu zebrał kilku kolegów w mundurach i pojechał do podwarszawskiej miejscowości. Chciał sprawdzić, jak to się stało, że nikomu nieznane polskie przedsiębiorstwo pobiło takich szwedzkich gigantów jak Saab czy Ericsson. Kto był sprawcą tego zamieszania? 
To robota Piotra Wojciechowskiego, który w ciągu kilku lat z małego ożarowskiego przedsiębiorstwa  stworzył prywatnego giganta zbrojeniówki. Jego WB Electronics zaopatruje w innowacyjną elektronikę zbrojeniową armie Stanów Zjednoczonych, Indii czy Iraku. Produkuje systemy łączności dla wojsk lądowych, komputery dla artylerii, a od niedawna również  drony, czyli bezzałogowe statki latające. 
To cisi i niewidoczni szpiedzy, którzy dzięki miniaturowym kamerom potrafią bezszelestnie wlecieć nad terytorium wroga i zlokalizować cel. Jeżeli taki samolot jest uzbrojony, żołnierz siedzący w blaszanym baraku oddalonym kilkaset tysięcy kilometrów od celu jednym kliknięciem może dać maszynie sygnał do otwarcia ognia. Piloci bezzałogowych maszyn obserwują swoje cele miesiącami. - Wgapieni w monitory patrzymy jak bawią się ze swoimi psami i dziećmi. Znamy ich plan dnia, wzory zachowań, niczym własnych sąsiadów. Czasem nawet uczestniczymy w ich pogrzebach – opowiadał Brandon Bryant, który kilka lat obsługiwał amerykańskie drony. Później przychodzi nam ich uśmiercić na odległość – dodał. Stąd też biorą się kontrowersje w użyciu bezzałogowych maszyn. Zdaniem płk Eugeniusza Cieślaka z Akademii Obrony Narodowej – Perspektywa pozostawienia decyzji o zabiciu człowieka robotowi nie budzi niczyjego entuzjazmu. Wojna jest zbyt poważną rzeczą, aby pozostawiać ją maszynom.
Statki z fabryki Wojciechowskiego jak na razie nie zabijają. Biją za to izraelską i amerykańską konkurencję ultralekką konstrukcją, świetnym kamuflażem i bardzo cichą pracą. Poza tym niewidocznego szpiega z Polski można posłać do nieba jak papierowy samolocik. Wystarczy jeden zamach ręką, a maszyna sama unosi się ku przestworzom. Zagraniczne modele potrzebują do tego specjalnych pasów startowych, o które często ciężko w ferworze walki.  Polskie drony jak na razie pomagają polskim żołnierzom w Afganistanie w lepszym rozpoznaniu terenu. W dzień i noc patrolują teren, wskazując położenie wroga i skutki interwencji zbrojnych. Pomogły też w odnalezieniu 10-letniej Karinki, która zaginęła 2 lata temu w okolicach Augustowa. Ale czy drony Wojciechowskiego zaczną kiedyś zabijać?

Odpowiedź poznacie w najnowszym numerze tygodnika „Wprost”, który  od   niedzielnego wieczora jest   dostępny w formie e-wydania   .  


Najnowszy numer "Wprost" będzie także   dostępny na Facebooku   .