Polak na zakupach: obraża, kłóci się i... uprawia seks

Polak na zakupach: obraża, kłóci się i... uprawia seks

Dodano:   /  Zmieniono: 
Niektórzy Polacy na zakupach są bardzo niesympatyczni (fot. sxc.hu) Źródło: FreeImages.com
Obrażają sprzedawców, żądają zwrotu pieniędzy za noszone ciuchy a w przebieralniach uprawiają seks. Polacy na zakupach.
Dorota, Asia, Magda i Hubert mają za sobą spore doświadczenie. Sklepy, w których pracowali, mimo że różne, mają jeden wspólny mianownik - niewychowanego roszczeniowego klienta, który kupując japonki na wyprzedaży zachowuje się, jakby płacił majątek za szpilki Louboutin prosto z Francji. - Najgorsze, że te same japonki próbuje po wakacjach oddać pod byle pretekstem, udając że nie widzi, że są brudne i zapiaszczone - mówi Dorota.

Kupujący bez żenady przychodzą oddawać wszystko: od spodni, sukienek i butów, przez podkoszulki, po używane majtki. Dorota spotkała się nawet z sytuacją, kiedy klienci próbowali zareklamować ubrania, które kupili w second-handzie, wmawiając, że to zupełnie nowe ciuchy, które po pierwszym praniu straciły fason i kolor. Jej odmowę przyjęli oczywiście z należytym zdziwieniem i oburzeniem.

Newralgicznym miejscem w każdej sieciówce są przymierzalnie. Co można w nich robić? - W zasadzie wszystko - mówi Dorota. - Niektórzy, głównie nastolatki, robią telefonami sesje modowe i oznaczają się na Facebooku w nowych ciuchach, oczywiście bez kupowania - opowiada. Czasem do przymierzalni wchodzą pary i nie byłoby w tym nic złego, gdyby on doradzał jej albo ona jemu. Tyle, że zwykle mają inny cel. - Szybki numerek w kabinie jest ciągle w modzie - mówi Hubert. - Skąd to wiemy? Bo to po prostu słychać, mimo głośnej muzyki. Koleżanka z innego sklepu opowiadała mi, że często musi ścierać spermę z luster - dodaje. - Obrzydliwe? Z czasem można się przyzwyczaić.

Osobny problem to kradzieże. - Niektórzy spędzają godziny na próbie wyczepienia zabezpieczających klipsów z ubrań w przymierzalniach. Są też tacy, którzy ubierają się od stóp do głów w nowe ciuchy i oświadczają, że już w nich zostają - mówi Magda. Potem wchodzą do nas za ladę i dosłownie kładą się na niej, żeby się „rozmagnesować” - śmieje się. - Oni w ogóle lubią przejmować sprawy w swoje ręce, bo uważają, że my się do tego nie nadajemy i że sami obsłużą się lepiej - dodaje.

Cały artykuł można przeczytać w najnowszym numerze tygodnika "Wprost", który od niedzielnego wieczora jest dostępny w formie e-wydania .

Najnowszy "Wprost" jest także dostępny na Facebooku .