Najstarszy syn Łukaszenki gotowy do zastąpienia ojca

Najstarszy syn Łukaszenki gotowy do zastąpienia ojca

Dodano:   /  Zmieniono: 
Aleksandr Łukaszenka, fot. Nikolai Petrov/AP/en
W ostatnich pięciu latach Światowa Organizacja Zdrowia umieszcza Białoruś w czołówce państw, jeżeli chodzi o liczbę samobójstw. Według oficjalnych statystyk w 2012 r. samobójstwo popełniło 1949 Białorusinów, czyli więcej, niż zginęło w wypadkach drogowych. Powszechny jest alkoholizm, zwłaszcza na wsiach - mówi w rozmowie z tygodnikiem "Wprost" mieszkający na Białorusi polski dziennikarz i opozycjonista Andrzej Poczobut.
Tomasz Kobylański: Jak wygląda sytuacja przeciętnych obywateli Białorusi?

Andrzej Poczobut: Gospodarczo Białoruś jest niewydolna. Większość zakładów państwowych potrzebuje stałych dotacji, podobna sytuacja jest w rolnictwie. To powoduje, że białoruskie towary przegrywają konkurencję z zachodnimi. Nawet jedzenie na Białorusi jest droższe niż chociażby w Polsce. Polityki, w normalnym tego słowa znaczeniu, na Białorusi nie ma. Aktywność społeczna też jest kontrolowana przez władze. Coraz więcej Białorusinów marzy o opuszczeniu kraju. New Economics Foundation, która wylicza tzw. światowy indeks szczęścia, w 2012 r. umieściła Białoruś na 103. miejscu wśród 151 krajów. Wychodzi na to, że Białorusini nie uważają się za ludzi szczęśliwych. W ostatnich pięciu latach Światowa Organizacja Zdrowia umieszcza Białoruś w czołówce państw, jeżeli chodzi o liczbę samobójstw. Według oficjalnych statystyk w 2012 r. samobójstwo popełniło 1949 Białorusinów, czyli więcej, niż zginęło w wypadkach drogowych. Powszechny jest alkoholizm, zwłaszcza na wsiach.

W swojej książce pyta pan: „Jak to możliwe, że Białorusini godzą się na autorytarny system?”. Czy da się znaleźć odpowiedź na to pytanie?

Mówi się, że Białorusini mają mentalność partyzancką – schować się i przeczekać trudne czasy, aż przyjdzie ktoś, kto rozwiąże problemy. Stąd wysoka na tle reszty Europy akceptacja dla rządów mocnej ręki. Właśnie to doprowadziło kiedyś Łukaszenkę do władzy i to sprawia, że tak długo jest w stanie ją utrzymać. On stosuje proste rozwiązania: pracownicy państwowych zakładów, kołchoźnicy, nauczyciele, lekarze dostają niewysokie pensje. Mają gwarancję pewnego minimum socjalnego, ale każdy z nich wie, że z władzą lepiej nie zadzierać, bo można szybko to minimum stracić. Kiedy państwo jest największym pracodawcą, można przez lata odmawiać niewygodnym ludziom zatrudnienia. Część społeczeństwa czerpie korzyści z systemu – urzędnicy państwowi, funkcjonariusze resortów siłowych, uprzywilejowani biznesmeni. Mamy więc pasywne i zastraszone społeczeństwo, potężny aparat państwowy i masę szpiegujących wszystkich i konkurujących między sobą o względy Łukaszenki służb.

Życie rodzinne Łukaszenki jest owiane tajemnicą. Długo nie ujawniał istnienia najmłodszego syna Koli. Teraz Kola pojawia się z ojcem wszędzie: od pogrzebu Cháveza po audiencję u papieża.

Nie do końca zgadzam się z opinią, że życie prywatne prezydenta jest jakoś wyjątkowo strzeżone. Wiadomo, że nie mieszka z żoną. Wszystko, co wiemy o życiu osobistym Łukaszenki, zawdzięczamy jego własnym wypowiedziom. Czasami potrafi być bardzo szczery. Nie każdy przywódca przyznaje się, że ma nieślubne dziecko.

Pojawiają się opinie, że Kola może zostać następcą Łukaszenki.

Kola jest za młody. Za to Wiktar Łukaszenka, najstarszy syn, już dziś jest osobą numer dwa na Białorusi. I teoretycznie jest gotowy, by zastąpić ojca.

Cały wywiad Tomasza Kobylańskiego z Andrzejem Poczobutem przeczytacie w ostatnim (39/2013) numerze tygodnika "Wprost"

Najnowszy numer "Wprost" jest   dostępny w formie e-wydania   .  
Najnowszy "Wprost" jest także dostępny na Facebooku   .  
"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchania   .