"Bez powstania Polska mogłaby zostać przyłączona do ZSRR"

"Bez powstania Polska mogłaby zostać przyłączona do ZSRR"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Stanisław Pięta (FOT. DAMIAN BURZYKOWSKI / NEWSPIX.PL --- Newspix.pl)Źródło:Newspix.pl
-Nie podejmując próby powstańczej zostalibyśmy oskarżeni o kolaborację z Niemcami i prawdopodobnie, jako kolejna sowiecka republika, przyłączeni do ZSRR – stwierdził w rozmowie z Wprost.pl poseł PiS, Stanisław Pięta.
Grzegorz Borkowski: Jak pan ocenia powstanie warszawskie?

Stanisław Pięta: Jest to wydarzenie konstytuujące naszą narodową świadomość, do którego odwoływały się wszystkie powojenne pokolenia. Miasto, które walczyło z Hitlerem przez 63 dni, czekając na pomoc sojuszników, obserwując bezczynność i obelgi Stalina, zasługuje na najwyższy szacunek. Polska przegrała powstanie, dlatego nie możemy tu mówić o sukcesie militarnym bądź politycznym, możemy jednak docenić pragnienie życia w wolności i poświęcenie powstańców.

Czy można było uniknąć powstania?

Powstanie musiało wybuchnąć. Trzeba pamiętać, że sowiecka radiostacja Kościuszko nadająca z Moskwy, nieustannie nawoływała ludność Warszawy do powstania przeciw Niemcom. Warszawska Armia Ludowa przygotowywała się do przejęcia jednego, dwóch budynków użyteczności publicznej, utrzymania ich przez 24 godziny i wezwania pomocy sowieckiej. Gdyby nie wybuchło powstanie wywołane przez Armię Krajową, to inicjatywa przeszłaby na stronę Sowietów i ich agentury AL. Byliby organizatorami i gospodarzami swojego powstania, co uwiarygadniałoby PKWN i Stalina.

Wstrzymanie się z powstaniem, mogło być korzystniejsze dla Polski?

Mogliśmy się wstrzymać dzień, dwa, tydzień. Nie podejmując próby powstańczej zostalibyśmy oskarżeni o kolaborację z Niemcami i prawdopodobnie, jako kolejna sowiecka republika, przyłączeni do ZSRR.

Zatem powstańcy podjęli słuszną decyzję?

Na pewno nie wolno odmawiać polskim oficerom i żołnierzom AK prawa do walki o wolność. To było pokolenie, które wychowało się w niepodległym kraju. Trudno zabronić im walki o Polskę normalną, uczciwą i prawowitą. Każde rozwiązanie było obarczone ogromnym ryzykiem, ale należało działać. Ta decyzja przyniosła ogromne straty, ale jej brak mógł być dla przyszłości Polski katastrofalny.

Na plakatach PiS-u wzywających do udziału w referendum ws. odwołania prezydent Warszawy Hanny Gornkiewicz-Waltz pojawiła się litera "W". Czy było to nawiązanie do powstania warszawskiego?

To była nadinterpretacja naszych przeciwników politycznych. "W jak Wielka Warszawa"- taki był przekaz Prawa i Sprawiedliwości. Doszukiwanie się innego kontekstu nie ma żadnego uzasadnienia.

Posłużenie się tym symbolem, wydaje się panu stosowne?

PiS nie posłużył się żadnym symbolem. Litera "W" jest literą "W". To pierwsza litera w nazwie miasta. Może wywołać skojarzenia z powstaniem warszawskim, ale nie ma to nic wspólnego z intencjami partii.

Uważa pan, że warto byłoby przeprosić kombatantów, którzy mogli poczuć się urażeni plakatem?

Przepraszać można za coś, za co ponosi się winę. Za doszukiwanie się złej woli, niech przepraszają ci, którzy tego rodzaju sądy formułują. To nie my nawiązujemy do powstania warszawskiego. To nam bezpodstawnie przypisuje się takie nawiązania.