Tusk ma problem z sześciolatkami

Tusk ma problem z sześciolatkami

Dodano:   /  Zmieniono: 
Donald Tusk (fot. Wprost) Źródło: Wprost
Najważniejszym punktem najbliższego posiedzenia Sejmu będzie głosowanie w sprawie przeprowadzenia referendum, które ma – w zamyśle jego pomysłodawców - zablokować posyłanie sześciolatków do szkół.
Jedna ze sztandarowych reform rządu Donalda Tuska od początku budziła wiele kontrowersji. Premier dwukrotnie musiał liberalizować ustawę o objęciu sześciolatków obowiązkiem szkolnym (ostatnio w tym roku). Pod wnioskiem o referendum w tej sprawie zebrano prawie milion podpisów – zaniepokojeni rodzice to grupa, którą trudno lekceważyć.

Wydawałoby się, że koalicja PO-PSL, wspierana przez uciekinierów z formacji Janusza Palikota bez problemu odrzuci wniosek o referendum. Może to jednak nie być takie łatwe, ponieważ – jak pisze dzisiejsza „Gazeta Wyborcza” - kilku posłów z PSL zadeklarowało poparcie dla wniosku (m.in. Eugeniusz Kłopotek, Mirosław Pawlak czy Andrzej Dąbrowski). Koalicja ma w Sejmie niewielką większość, która w praktyce może okazać się mniejszością - tym bardziej, że cała opozycja zapowiada głosowanie „za” referendum.

Małgorzata Kidawa-Błońska z Platformy rano w TOK FM u Dominiki Wielowieyskiej przyznała, że w Polskim Stronnictwie Ludowym trwają rozmowy. Problemem nie jest nawet sam poseł Kłopotek, który zazwyczaj przy ważnych głosowaniach głosuje razem z opozycją. Kluczowe będzie zachowanie kilku innych posłów PSL.

Sejmowa większość to zresztą nie wszystko. Przegłosować można w zasadzie każdą ustawę - Platforma nie decyduje się na część reform nie ze względu na brak większości, ale na opór społeczeństwa. Tak jest i tym razem. Z danych przytaczanych przez „GW” wynika, że w 2012 roku zaledwie 17,6 proc. rodziców zdecydowało się na posłanie sześciolatków do pierwszej klasy.

Być może ruch Ratujmaluchy.pl popełnił błąd – ewentualne referendum dotyczyłoby bowiem nie tylko 6-latków, ale także m.in. likwidacji szkół czy przywrócenia pełnych lekcji historii w szkołach, tymczasem łatwiej byłoby bronić jednego z tych punktów. Trudno wyobrazić sobie, że ten czy inny rząd spełnia wszystkie postulaty edukacyjne. Nie zmienia to faktu, że odrzucenie referendum to - z politycznego punktu widzenia jedyna słuszna decyzja, biorąc pod uwagę, że reforma systemu edukacji zakładająca obowiązek szkolny dla sześciolatków lada moment wejdzie w życie.