Wielki "interes” i wszystkie orgazmy Rity. Co skrywają pisarze?

Wielki "interes” i wszystkie orgazmy Rity. Co skrywają pisarze?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rita Gombrowicz promująca "Kronosa" (fot.Adam Golec/Agencja Gazeta)
Wydanie intymnych listów pisarek Marii Dąbrowskiej i Anny Kowalskiej może być najgłośniejszym lesbijskim coming outem w historii Polski.
Bliskie związki Marii Dąbrowskiej i Anny Kowalskiej od jakiegoś czasu nie były dla badaczy tajemnicą. Od 1954 r. pisarki z sobą mieszkały, o swej przyjaźni obie pisały też w dziennikach. Nieznane były jednak szczegóły ich relacji. Listy, które do siebie pisały, są dużo bardziej osobiste. – To po prostu przepiękne listy miłosne – mówi prof. Ewa Głębicka, która zajmuje się opracowywaniem korespondencji artystek. – W opisie zdarzeń obie panie były ostrożne. Miały świadomość zagrożeń związanych z sytuacją polityczną i historyczną. Ale jeśli chodzi o uczucia, szczerość jest absolutna – zdradza spadkobierca praw do dzieł Anny Kowalskiej, publicysta "Więzi” Cezary Gawryś. Dlatego w wyborze listów, który jest właśnie przygotowywany z myślą o wydaniu, ich wątek miłosny nie zostanie pominięty. – Nie można pominąć relacji intymnych, w końcu związek Kowalskiej i Dąbrowskiej jest kośćcem tej korespondencji – przyznaje prof. Głębicka.

Plan wydania listów Kowalskiej i Dąbrowskiej siłą rzeczy wpisuje się w falę publikacji intymnych zapisków artystów, jaka ma miejsce w ostatnich miesiącach. Na rynku pojawiły się właśnie reklamowane jako „"kandalizujące” pamiętniki Agnieszki Osieckiej, nieszczędzący homoseksualnych zwierzeń "Tajny dziennik” Mirona Białoszewskiego czy "Kronos” Witolda Gombrowicza, w którym autor wyliczał na bieżąco swoje podboje seksualne.

Dlaczego rodziny i spadkobiercy decydują się po latach sprzedać i opublikować intymność nieżyjących już twórców? Nawet zapiski, które na zawsze miały pozostać tajne? Do niedawna panował obyczaj, że tego rodzaju dokumenty ujawnia się nie wcześniej niż 50 lat po śmierci autora. Ostatnio nikt się już takimi zasadami nie przejmuje.

"Zaczynam podszczypywać Ritę. 26-go włazi mi do łóżka. Erotyzm”, "Odkąd z Ritą jestem, więcej niż 15 razy, 4-ry orgazmy – ale od 2 tygodni +/– nic” – takie zapiski znajdzie czytelnik w wydanym niedawno "Kronosie” Witolda Gombrowicza. To tajny dziennik, którego treści nie znali nawet najbliżsi pisarza. Nie był przeznaczony do druku. Wydając "Kronosa”, Rita Gombrowicz wzbudziła liczne kontrowersje. Zarzucano jej, że publikuje intymne szczegóły życia męża po to, by na tym zarobić. Jednak jak przekonuje biograf i pisarz Krzysztof Tomasik, kwestie finansowe nie są w takich przypadkach kluczowe. – Nie demonizowałbym tej sprawy. Pamiętajmy, że państwo jedynie w bardzo niewielkiej mierze dba o spuściznę sławnych ludzi. W tej sytuacji wszystko musi wziąć na siebie rodzina. Jeśli ktoś przy okazji może na tym zarobić, nie ma w tym nic złego – podkreśla.

Tym bardziej, że niekiedy to sami twórcy życzą sobie pośmiertnego wyjścia z szafy. A właściwie z szuflady, do których pisali swe pamiętniki. Tak było w przypadku Mirona Białoszewskiego, który pisząc "Tajny dziennik”, wymyślił sobie, że dzieło ujrzy światło dzienne po 2010 r. "Dokupiłem sobie dziś bardzo przez siebie poszukiwany cymes, tylko za 6 dolarów. Świetny Murzyn z olbrzymim interesem sam sobie robi minetę. Olbrzymi interes podobny do owego miałem dwa razy” – możemy przeczytać w dzienniku. Już z tego cytatu widać, że Białoszewski pisze otwarcie o wszystkich, nawet najbardziej osobistych aspektach życia. Równie szczerze o śmierci najbliższych jak o przygodach erotycznych.

Więcej o sekretnym życiu pisarzy, zapisanym w dziennikach i listach przeczytacie w najnowszym numerze tygodnika „Wprost”.

Najnowszy numer "Wprost" jest   dostępny w formie e-wydania .  
Najnowszy "Wprost" jest także dostępny na Facebooku .  
"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchania .