Poseł PiS: PO niczym nie różni się od SLD

Poseł PiS: PO niczym nie różni się od SLD

Dodano:   /  Zmieniono: 
Poseł Marcin Mastalerek, fot. Jacek Herok - Newspix.pl Źródło:Newspix.pl
- Państwo jest upolitycznione. Zobaczyliśmy korupcję polityczną. Aby dostać jakąkolwiek posadę w instytucjach zależnych od państwa, trzeba mieć legitymację PO – mówi w rozmowie z „Wprost” Marcin Mastalerek. Jak zauważa poseł PiS, wielu polityków Platformy potępiało nie tych, którzy usiłowali dokonać politycznej korupcji, tylko tych, którzy nagrywali. W jego ocenie takie postępowanie przypomina mechanizmy funkcjonujące w organizacji przestępczej.
Michał Olech: Jak pan, jako poseł największej partii opozycyjnej, patrzy na to, co dzieje się w Platformie?

Marcin Mastalerek: Patrzę na sprawę w kategoriach państwowych, a nie partyjnych. Potwierdza się to, co Prawo i Sprawiedliwość mówi od sześciu lat. Państwo jest upolitycznione. Zobaczyliśmy korupcję polityczną. Aby dostać jakąkolwiek posadę w instytucjach zależnych od państwa, trzeba mieć legitymację PO. Dziś próbuje się nas przekonywać, że to wewnętrzna sprawa Platformy. Nie - to sprawa państwa, bo pokazuje po raz kolejny degrengoladę ekipy rządzącej.

Myśli pan, że tzw. taśmy prawdy zatopią Platformę?

Wiele osób porównuje dzisiejszą sytuację Platformy z rządami SLD. Ta afera nie będzie dla Tuska tym, czym dla Millera była afera Rywina. Na pewno jest jednak dużym dla niego problemem, bo obnaża patologiczne mechanizmy rządzenia. Pokazuje, że obecna ekipa niczym nie rożni się od SLD Millera, gdy na jaw wychodziły kolejne afery. Dziś spokojnie moglibyśmy podmienić nazwiska polityków Platformy na nazwiska polityków lewicy sprzed 10 lat. Wtedy dzięki konfliktom wewnątrz docierały do nas informacje, jak wygląda państwo pod rządami SLD. Teraz dzięki konfliktom w PO, Polacy mogą zobaczyć i usłyszeć jak wygląda system rządów Tuska.

Można jeszcze mówić o jakiejkolwiek formie współpracy Donalda Tuska z Grzegorzem Schetyną?

W ostatnich dniach walka „buldogów” wyszła spod dywanu i teraz odbywa się na oczach szerokiej publiczności. Środowy zarząd Platformy miał zamieść z powrotem pod dywan tę walkę przysłowiowych buldogów. Zawieszenie kilku członków odczytuje jako próbę przeczekania sytuacji. Donald Tusk liczy, że za trzy miesiące nikt nie będzie o tym pamiętać. Zadziałał stary mechanizm, który premier często stosuje: zakrywa oczy jak małe dziecko i udaje, że nic się nie stało. Znamienne jest to, że wielu polityków Platformy potępiało nie tych, którzy usiłowali dokonać politycznej korupcji, tylko tych, którzy nagrywali. Takie postępowanie przypomina bardziej mechanizmy funkcjonujące w organizacji przestępczej, a nie partii politycznej.

Jaki los czeka więc Schetynę? Może jednak dostanie jakąś funkcję w partii?

Nie chciałbym wpisywać się w narrację Platformy, która próbuje spłycić tę aferę jedynie do walki Tuska ze Schetyną. Dla obywateli nie ma znaczenia, która frakcja będzie rządzić. Polaków bardziej interesują ich codzienne problemy, a nie walka chłopców w krótkich spodenkach o zabawki w piaskownicy.

Prawo i Sprawiedliwość zgodziłoby się na ewentualne przedterminowe wybory parlamentarne?

To straszenie sojuszników Grzegorza Schetyny. Każdy, kto potrafi liczyć wie, że bez Prawa i Sprawiedliwości nie można rozwiązać Sejmu. Jarosław Kaczyński wielokrotnie mówił, że zgodzimy się na wybory, jeśli będą one poprzedzone gabinetem technicznym, który przez kilka miesięcy rządów przygotuje Polskę na uczciwe wybory i pokaże Polakom, jak naprawdę wygląda stan państwa. To jest nasz warunek poparcia takiego wniosku, mówimy o nim od dawna.