30 mln zł strat. Kto powinien płacić za rosyjskie nieruchomości w Polsce?

30 mln zł strat. Kto powinien płacić za rosyjskie nieruchomości w Polsce?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ambasada Federacji Rosyjskiej w Warszawie (fot.By Ency (Own work) [CC-BY-SA-3.0 (http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0) or GFDL (http://www.gnu.org/copyleft/fdl.html)], via Wikimedia Commons) 
Skarb Państwa nie jest w stanie odzyskać kontroli nad większością rosyjskich nieruchomości w Polsce. Z ustaleń "Wprost" wynika, że nie ma na to szans przez następne dwie dekady, a być może nie będzie miał już nigdy.

Stołeczny ratusz szacuje dziś straty poniesione przez Skarb Państwa z tytułu niepłaconych przez Rosjan czynszów i zawartych niekorzystnie umów dzierżawy na prawie 30 mln zł. Ambasada Federacji Rosyjskiej od lat konsekwentnie zaprzecza, aby miała jakiekolwiek pojęcie o tym, że działki pod jej nieruchomościami dzierżawią jakieś spółki. Stoi na stanowisku, że to wewnętrzny polski problem. Jakiś urzędniczy bałagan. Trudno udowodnić, że kręcą. Jedynym ogniwem łączącym rosyjską dyplomację z Tadeuszem Rusieckim był Ramaz Mczedlidze, człowiek z szerokimi kontaktami zarówno w Moskwie, jak i w Warszawie, jednak podczas współpracy z Rusieckim występujący jako osoba prywatna.

Polskie MSZ tak opisuje obecną sytuację spornych nieruchomości: Belwederska 25 i Sobieskiego 100 – „nieuregulowany stan prawny”; Bobrowiecka 2b – „Federacja Rosyjska straciła podstawę prawną do jej posiadania na skutek wypowiedzenia umów i porozumień”; Połczyńska 10 i Ostrobramska 101 – „zostały odzyskane prawnie przez Skarb Państwa”, a obiekty „są wynajmowane przez polskie podmioty prawne”.

Niewiele zgadza się tu ze stanem faktycznym. Z ksiąg wieczystych wynika, że po śmierci Rusieckiego wszystkie zdobyte przez niego w Warszawie dzierżawy przejęła jedna firma, spółka Eurobau specjalizująca się w wynajmie nieruchomości. Siedziba – Ostrobramska 101. To u nich chciałem wynająć sobie kawałek Rosji. Pozornie jednak prócz tych wpisów w księgach wieczystych i poza zabiegiem Rosjan Eurobau z Rusieckim żadnego związku nie ma. Ot, obrót i wynajem nieruchomości. Jedynie ten adres siedziby.

A jednak. W dokumentach rejestrowych Eurobau jako udziałowiec występuje obywatel niemiecki Christoph Duchowicz. Duchowicz był niegdyś zaufanym partnerem biznesowym Rusieckiego, udziałowcem firm jego córek Europrint i Immorent. Dziś, choć pracownica Eurobau twierdzi, że z ważniejszymi sprawami należy się zwracać właśnie do niego, Duchowicz występuje w firmie jedynie jako prokurent. On i jego dwaj wspólnicy zbyli swoje warte 1,12 mln zł udziały w Eurobau na rzecz międzynarodowego holdingu Tayside zajmującego się handlem nieruchomościami. Jak doszło do przejęcia dzierżaw? Przedstawicielka firmy z Ostrobramskiej twierdzi, że nic o tych sprawach nie wie. Duchowicz? – W Niemczech – ucina. – Nieuchwytny. Można próbować w kwietniu, powinien być w Polsce.

Zakładając nawet, że – zgodnie z wersją Rosjan – Eurobau mogło przejąć dzierżawy Rusieckiego bez ich wiedzy, a tym bardziej namaszczenia, to nikt, kto nie ma ich zaufania, nie zostanie najemcą ani byłego pałacu radcy handlowego w Konstancinie, ani tym bardziej rosyjskiej kamienicy przy ulicy Szucha 8, budynku stojącego niemal okno w okno z polskim MSZ. Kiedyś tym najemcą był Fart Rusieckiego, później właśnie Immorent, należący wówczas do Christopha Duchowicza i córek Rusieckiego.

O dziwo, dzierżawców stara się też nie dostrzegać polska strona. W 2008 r. MSZ wypowiada Rosjanom międzynarodowe umowy traktujące o nieruchomościach. Stołeczny ratusz wydaje decyzję o ich „powierzeniu w zarząd i administrowanie Zarządowi Mienia Skarbu Państwa”. Na koniec Prokuratoria Generalna składa do sądu pozwy o wydanie nieruchomości. W wydanym pod koniec ubiegłego roku oświadczeniu MSZ pisze: „Trwające od dziesięciu lat konsultacje z Federacją Rosyjską w sprawie nieruchomości okazały się bezowocne”.

Jednocześnie regularnie płyną z MSZ komunikaty „o zintensyfikowaniu działań” w sprawie „rosyjskich nieruchomości”. Ostatni zaledwie kilka tygodni temu. Obecną strategię polskiej strony prawnik z Prokuratorii Generalnej charakteryzuje tak: – Przyjęliśmy założenie, że wszystkie roszczenia kierujemy wyłącznie do Rosjan. Nie przyjmujemy do wiadomości faktów dokonanych. Nie uznajemy żadnych polskich podmiotów za stronę w tym sporze. Jakby ich nie było. Jakby nic się nie stało.

Cały tekst w najnowszym numerze "Wprost".

Najnowszy numer "Wprost" będzie  dostępny w formie e-wydania .  
Najnowszy "Wprost" będzie także dostępny na Facebooku .  
"Wprost" będzie dostępny również w wersji do słuchania .