Polacy klną, bo świat jest skomplikowany? "Boję się, Stalin i Hitler uważali, że świat jest prosty"

Polacy klną, bo świat jest skomplikowany? "Boję się, Stalin i Hitler uważali, że świat jest prosty"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Materiał ilustracyjny artykułu z tygodnika (fot.ALAMY/BE&W, East News)
Polacy rechoczą z wulgaryzmów w kinach, klną na potęgę w domu, pracy i na ulicy. A potem są święcie oburzeni, gdy usłyszą przekleństwo od kogoś innego.

Co trzeba zrobić w Polsce, żeby wszyscy o tobie mówili? To proste. Wystarczy użyć brzydkiego słowa. Bogusław Linda o popularność specjalnie nie zabiega, ale kiedy miesiąc temu wyciekł do sieci fragment wywiadu, w którym mówi, że "szkoła jest po to, żeby jebać studentów”, jego wypowiedź krążyła po wszystkich portalach. Pal licho, że wyrwana z kontekstu, ważne, że pojawiło się brzydkie słowo. Zresztą Linda raptem dwa miesiące wcześniej też był gwiazdą internetu, bo w prostych żołnierskich słowach wytłumaczył genezę narodowych powstań. Kolejny przykład: w ubiegłym tygodniu prokuratura wszczęła postępowanie przeciw pisarzowi Szczepanowi Twardochowi, który po decyzji Sądu Najwyższego kwestionującej istnienie narodu śląskiego napisał na swoim facebookowym profilu: "Pierdol się, Polsko”. Fakt, wymowa kontrowersyjna. Ale czy ktokolwiek by to zauważył, gdyby napisał na przykład: "Goń się, Polsko”?

Pewnie nie, ale i tak oburzają się wszyscy. Tę hipokryzję widać w najnowszych badaniach CBOS na temat wulgaryzmów. Oto 91 proc. Polaków zgodnie deklaruje, że razi ich, gdy inni używają słów niecenzuralnych. Jednocześnie 80 proc. rodaków przyznaje, że sami chętnie używają przekleństw. To najwyższy odsetek przeklinających od 14 lat, bo taki czas temu rozpoczęto badania. Polacy klną nie tylko w emocjach albo luźnych rozmowach z przyjaciółmi. W miejscu pracy wulgaryzmy słyszało 55 proc. badanych, ponad połowa spotykała się z nimi w szkołach i na uczelniach. Skąd się bierze ta popularność wulgaryzmów, skoro wszyscy tak bardzo ich nie lubią?

Prosty świat

– Dzięki nim świat wydaje się prostszy – odpowiada prof. Michael Fleischer z Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Wrocławskiego. Profesor był pomysłodawcą "Słownika polszczyzny rzeczywistej”, który opracował wraz z naukowcami z Uniwersytetu Wrocławskiego i Uniwersytetu Łódzkiego. To słownik wyjątkowy, bo tak naprawdę zawiera cztery słowa: "kurwa”, "chuj”, "jebać” i "pierdolić”. – Stworzyliśmy go, słuchając normalnych ludzi na normalnych ulicach normalnych polskich miast. Nasz zespół notował, nagrywał lub zapamiętywał wypowiedzi spotykanych ludzi – mówi profesor.

Efekt? Z czterech słów stworzono 350 haseł. Z przedrostkami, wzajemnym przenikaniem i różnymi znaczeniami. Geneza słownika też jest cokolwiek nietypowa, przynajmniej jak na projekt naukowy. Prof. Fleischer w letni wieczór siedział w swoim wrocławskim mieszkaniu przy otwartym oknie, kiedy usłyszał rozmowę przesiadującej pod blokiem młodzieży. Jeden z chłopaków, nie mogąc uruchomić skutera, zakomunikował pozostałym: "Kurwa, wszystko lata, ja pierdolę to, kurwa”. – To niesamowite, że właściwie można przejść przez życie, używając do komunikacji tych czterech słów – mówi.

Dość powiedzieć, że samo słowo na "k” ma ponad 70 znaczeń. – Jest jak dżoker w kartach. Można je wyciągnąć w dowolnej chwili i zawsze pasuje. Problem nie tkwi w tym, że te słowa są wulgarne, bo niedługo przestaną. To normalny proces języka. Jeszcze sto lat temu "kobieta” oznaczała panią, która pasie świnie. Ale te cztery wulgarne słowa są niesłychanie popularne, bo ze względu na swoją gigantyczną pojemność semantyczną sprawiają, że życie jest prostsze. Boję się tego, już byli tacy, którzy uważali, że świat jest prosty: Stalin, Hitler– mówi profesor.

Jego zdaniem popularność wulgaryzmów to problem dotykający znacznie szerszej sfery niż tylko języka albo komunikacji. Za ich pomocą ludzie radzą sobie z coraz bardziej skomplikowanym światem, który ich przerasta. Żeby móc opowiedzieć w kilku przymiotnikach o obejrzanym filmie, trzeba się ich najpierw nauczyć, poznać niuanse i różnice w znaczeniach. Ale można powiedzieć, że "film był zajebisty”, i od razu wszystko wiadomo. – Ludzie upraszczają sobie życie nie tylko w wymiarze leksykalnym. 1,2 mld osób siedzi na Facebooku, bo to prostsza forma przyjaźni: nie trzeba wypracowywać relacji, wystarczy nacisnąć guzik "lubię to” – mówi profesor.


Cały artykuł w najnowszym numerze tygodnika "Wprost".

Najnowszy numer "Wprost" jest  dostępny w formie e-wydania .  
Najnowszy "Wprost" jest także dostępny na Facebooku .  
"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchania .