Co gubią Polacy? Garnitur ślubny, gitara, Koran, wózek inwalidzki...

Co gubią Polacy? Garnitur ślubny, gitara, Koran, wózek inwalidzki...

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zdjęcie: Flickr RF/Getty Images 
Gdyby ktoś nie wiedział, co zrobić w razie odkrycia skarbu, wyjaśni mu to ustawa o rzeczach znalezionych.

Dywan, gitara, hulajnoga, Koran, garnitur ślubny, futro, wózek inwalidzki oraz pistolet. Klucz francuski numer 17, skrzynka z wentylatorem, wiertarka. To wszystko, a także niezliczona ilość kluczy, kluczyków samochodowych, dokumentów, 200 tys. zł, 300 telefonów komórkowych, złota biżuteria, 30 zegarków, w tym jeden wart 40 tys. zł, 10 laptopów i 40 aparatów fotograficznych zalega w jednym z trzech dwupiętrowych magazynów Biura Rzeczy Znalezionych w Warszawie. Długo stała tam też gruszka do mieszania cementu, ale po pięciu latach urząd miasta ją zlicytował na aukcji (dochód jak zawsze trafił do Skarbu Państwa) razem z setkami innych przedmiotów, których zgubę zapewne dotkliwie odczuł właściciel, ale w swoich poszukiwaniach nie dotarł tutaj – na cmentarzysko przedmiotów zapomnianych.

Panie gubią częściej

– Codziennie się przekonuję, że ludzie są w stanie zgubić dosłownie wszystko, często wbrew zdrowemu rozsądkowi. No bo skąd w biurze byłyby dziesiątki walizek podróżnych wraz z kompletną zawartością? Jak można zgubić wózek dziecięcy lub protezę nogi? Hitem jest zapomniany nowiutki skuter o przebiegu 65 km, który przyprowadziła do nas policja. Nikt w kraju nie zgłosił kradzieży ani zaginięcia – tłumaczy Beata Kamińska, główny specjalista z Biura Rzeczy Znalezionych w Warszawie. – Jak można wejść do autobusu z rowerem, a wysiąść bez niego? – dziwi się Zofia Pawlak z Biura Rzeczy Znalezionych krakowskiego MPK. Okazuje się, że można – w dużych miastach gubimy około 30 rowerów rocznie.

W badaniach przeprowadzonych przez firmę Securia Polska 60 proc. Polaków przyznało się, że co najmniej raz w życiu zgubiło przedmiot osobistego użytku. Najczęściej tracimy klucze (24 proc. badanych), portfele (20 proc.), okulary (18 proc.), nieco rzadziej telefony komórkowe, dokumenty i zegarki (po 10 proc.), torby i torebki (8 proc.) oraz karty płatnicze (6 proc.). Pozostałe zguby to m.in. parasolki, rękawiczki, biżuteria, a także paski do spodni. Zagubione przedmioty – zwykle dokumenty lub klucze – odzyskało zaledwie 18 proc. ankietowanych. Większość tych, którym zdarza się coś zapodziać, stanowią kobiety.

Dlatego nie dziwią inne, międzynarodowe badania, które informują, że kobieta w ciągu całego życia gubi kosmetyki o łącznej wartości 18 tys. euro. W ankiecie wzięło udział ponad 2 tys. kobiet. 30 proc. przyznało, że przynajmniej raz w miesiącu gubi coś związanego z makijażem, 70 proc. – że dzieje się to nawet częściej. Kosmetyki najczęściej zostają w publicznych toaletach, taksówkach, nocnych klubach i hotelach.

Czujność w podróży

W hotelach gubimy nagminnie. Z badania przeprowadzonego przez eResult zleconego przez portal rezerwacji hotelowych HRS wynika, że ponad połowa gości hotelowych coś po sobie zostawia. Według 29 proc. badanych trzy główne przedmioty pozostawiane w hotelach przez gości należą do kategorii przyborów kosmetycznych. Co piąta osoba zapomina zabrać element garderoby. Kolejna najczęściej pozostawiana rzecz to ładowarka do telefonu lub komputera (17 proc.). Bardziej goście hotelowi dbają o leki i dokumenty. O dowodach osobistych czy paszportach zapomniało zaledwie 1,5 proc. badanych, a o lekarstwach – 3,5 proc.

Na lotnisku pasażerowie PLL LOT zostawiają codziennie średnio od dwóch do czterech bagaży. Jeśli na walizce jest nazwisko lub numer telefonu, obsługa kontaktuje się z właścicielem. Jeśli nie – zawartość trafia do systemu rzeczy zagubionych. Niedawno w Warszawie LOT zorganizował aukcję pozostawionych bagaży. To popularna na świecie forma pozbycia się zalegających w magazynach toreb i walizek, która przyciąga zagorzałych entuzjastów i łowców okazji. Choć bilet wstępu na oficjalnym portalu internetowym kosztował zaledwie 10 zł, jego wartość na internetowych aukcjach przekroczyła 1 tys. zł.

Najtańszy bagaż został wylicytowany za 160 zł, najdroższy za 600 zł. – W walizkach najwięcej było ubrań, w tym ubranek dziecięcych, butów, biżuterii, ale trafiała się elektronika: telefony komórkowe, aparaty fotograficzne, mp3, mp4. Były też laptop oraz duży namiot i sporych rozmiarów keyboard, który został wylicytowany jako ostatni za 250 zł – informuje biuro prasowe PLL LOT. W sumie udało się zebrać ponad 23 tys. zł. Cały dochód zostanie przeznaczony na pokrycie kosztów przechowywania i utrzymywania kolejnych nieodebranych bagaży.

– Po weekendzie oprócz kilkunastu telefonów komórkowych, kluczy, laptopów, rękawiczek i czapek zawsze mamy kilka par damskich szpilek. Pasażerki biorą na imprezę obuwie na zmianę i przebierając się taksówce, jedną parę zostawiają – tłumaczy Hanna Jankowska z centrali Miejskiego Przedsiębiorstwa Taksówkowego. Do dziś pamięta, jak nowożeńcy zapomnieli wszystkich prezentów ślubnych, a kucharka przewożąca catering na chrzest zapomniała z bagażnika garnków z potrawami. W Poznaniu na tylnym siedzeniu taksówki ktoś zostawił skrzynkę z żywymi, żółciutkimi kurczaczkami. W Łodzi gimnazjalista zapomniał plecaka pełnego monet o wartości 100 tys. zł. Do dziś się po niego nie zgłosił. Policja twierdzi, że monety nie pochodziły z kradzieży.

– Zapominalstwo to kwestia uwagi. Im bardziej myślami odbiegamy od działań tu i teraz, tym mniej się skupiamy na rzeczach bieżących. Nawet 80 proc. czynności nasz mózg wykonuje automatycznie – tłumaczy dr Marcin Małecki, psycholog społeczny z SWPS. – To dlatego często zastanawiamy się, czy zamknęliśmy drzwi mieszkania. Na ogół zamknęliśmy, ale nie do końca świadomie. Jego zdaniem żeby nie zapominać, należy skupiać uwagę na tym, co mamy z sobą i co się dzieje z przedmiotami. Oraz z dziećmi, bo we Włocławku matka zostawiła w taksówce czteroletnią córkę. Policja znalazła kobietę po kilku godzinach, a ta zaskoczona przyznała, że o dziewczynce zwyczajnie zapomniała.

Torba pełna tkanek

Zguba to niewątpliwie kłopot dla roztargnionego właściciela, ale czasem także trauma dla szczęśliwego znalazcy. Kilka lat temu lekarz, jadąc na wykłady ze studentami akademii medycznej, w autobusie zostawił torbę pełną ludzkich tkanek i narządów zwierzęcych zatopionych w formalinie. Zguby nigdy nie odzyskał i do dziś współczuje temu, kto ją znalazł i otworzył.

Przyjęty niedawno przez rząd projekt ustawy o rzeczach znalezionych powinien ułatwić nieco życie obu stronom. Ustawa ma zastąpić dotychczasowe niewystarczające regulacje Kodeksu cywilnego i instruuje nie tylko, co zrobić ze zwykłymi codziennymi znaleziskami, ale też jak się zachować w razie napotkania zagubionego psa lub odkrycia skarbu. Określa zasady przechowywania znalezionych pieniędzy i kosztowności oraz rozstrzyga, jak postępować z przedmiotami o wartości historycznej, naukowej i artystycznej. Jeśli więc znajdziemy na ulicy wartościowy przedmiot i nie wiemy, do kogo on należy, powinniśmy niezwłocznie zawiadomić odpowiedniego starostę. Chyba że rzecz została znaleziona w budynku publicznym lub autobusie czy pociągu. Wtedy trzeba oddać zgubę zarządcy lub przewoźnikowi, a ów zgłosi sprawę do starosty. Ten z kolei będzie zobowiązany do publicznego ogłaszania w widocznym miejscu listy rzeczy znalezionych. Przepisy te nie dotyczą znalezienia broni, amunicji lub materiałów wybuchowych, bo wtedy należy zawiadomić policję. Jeśli znajdziemy nie więcej niż 50 zł, bez wyrzutów sumienia możemy je włożyć do kieszeni. Zgodnie z nowym prawem są nasze. Ale oddać zgubę zawsze warto. Znalazca nie tylko odczuje satysfakcję z uczciwego gestu, ale może też liczyć na znaleźne, czyli jedną dziesiątą wartości przedmiotu. Poza tym jeśli przez rok nie znajdzie się właściciel zguby, to znalazca staje się jej prawowitym właścicielem.

Lalka z sex shopu

Dr Małecki radzi, jak nie gubić. – Na przykład kiedy jeździmy rowerem po mieście i gdzieś go na chwilę przypinamy, załóżmy kluczyk od zapięcia na palec. Będzie nam przeszkadzał i przypominał: dziś wziąłeś rower, nie zapomnij wrócić nim do domu – mówi psycholog. Widocznie nie miał co zawiesić na palcu ten, kto na trawniku w Łodzi zgubił sosnową trumnę. Do straty nie przyznaje się żaden zakład pogrzebowy. Ten, kto na szczecińskim lotnisku w Goleniowie zostawił dmuchaną lalkę z sex shopu, też pewnie myślami był gdzie indziej. Łatwo, jak się okazuje, jest zapomnieć o specjalistycznym urządzeniu do pomiaru promieniowania X, gdy właściciel się relaksuje w tężni Solankowej w Rabce-Zdroju. Trudno natomiast się pogodzić ze stratą oszczędności całego życia. Trzy lata temu 80-latek z Chrzanowa zostawił w autobusie torbę z pieniędzmi, w środku było 44 tys. zł. Na szczęście zguba trafiła w ręce uczciwej pasażerki i mężczyzna oszczędności odzyskał.

Mogłoby być niebezpiecznie, gdyby ktoś znalazł zgubę policjanta ze Szczecina. Ten na służbie zgubił naładowaną broń, a potem wraz z pracownikami komisariatu szukał jej po całym mieście. Idąc za radą psychologa Małeckiego, może lepiej, aby policjanci trzymali pistolet nie w kaburze na pasku, ale cały czas w ręku.

Tekst ukazał się w numerze 10/2014 tygodnika "Wprost".

Najnowszy numer "Wprost" będzie dostępny w formie e-wydania .  
Najnowszy "Wprost" będzie   także dostępny na Facebooku .  
"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchani a.