Zbrodnia sprzed 15 lat. Niesłusznie skazany na dożywocie

Zbrodnia sprzed 15 lat. Niesłusznie skazany na dożywocie

Dodano:   /  Zmieniono: 16
(Zdjęcie ilustracyjne z tygodnika "Wprost", fot. KRZYSZTOF KORECKI/FORUM)
15 lat temu mogło dojść do jednej z największych mistyfikacji w polskiej kryminalistyce. – W sprawie pewne jest tylko to, że są dwa trupy przypisywane tej samej osobie – mówi oficer CBŚ.

Z taką sprawą polski wymiar sprawiedliwości nie miał jeszcze do czynienia. 15 lat temu w jeziorze Pluszne pod Olsztynem znaleziono szczątki Tomasza Sokołowskiego (nazwisko zmienione) z Suwałk. Tożsamość denata potwierdziły badania DNA i opinia antropo logów. Sokołowski przed śmiercią był więziony w metalowej klatce dla psa. Zginął od dwóch strzałów w tył głowy. Już po zabójstwie jego ciało zostało poćwiartowane, szczątki zapakowano do plastikowych toreb i wrzucono do jeziora Pluszne. Policja, prokuratura i sąd nie miały wątpliwości, że Sokołowskiego zabił Jacek Wach z Olsztyna. Mężczyznę skazano na dożywocie.

15 LAT PÓŹNIEJ…

Listopad 2013 r. Do prokuratury Olsztyn-Południe trafia krótki list z zamkniętego zakładu psychiatrycznego w Warszawie. W kilku zdaniach mężczyzna pisze, że wie, co się stało z Tomaszem Sokołowskim i jest w stanie wskazać prokuraturze miejsce ukrycia zwłok. – Sokołowski, przecież to osądzona sprawa – myślą prokuratorzy. – I jeszcze ten zakład psychiatryczny! Mimo to na początku stycznia 2014 r. śledczy przesłuchali mężczyznę i pojechali z nim we wskazane miejsce do lasu nad jeziorem Pluszne. Tam na głębokości ponad dwóch metrów odkopali ludzkie zwłoki przysypane wapnem. Identyfikację ciała na podstawie DNA powierzono prof. Ryszardowi Pawłowskiemu z Gdańska – nazywanemu w policji detektywem genetyki. Po kilku tygodniach prokuratura dostała odpowiedź – znalezione ciało to Tomasz Sokołowski.

Wersję genetyków potwierdziła analiza linii papilarnych. Odnalezione w 2014 r. zwłoki były przysypane wapnem, które zadziałało jak swoisty sarkofag. – Dzięki temu stała się rzecz dość niezwykła – zachowała się cała dłoń ofiary – opowiada prokurator Arkadiusz Szwedowski. Mimo upływu lat można więc było zdjąć odciski palców. Badania te potwierdziły, że w lesie znaleziono ciało Tomasza Sokołowskiego. Zwłoki nie były pocięte ani nie miały żadnych śladów po kuli. – Wiemy na pewno, że w lesie odkryliśmy ciało zaginionego w 1999 r. Sokołowskiego. To mogę w tej chwili powiedzieć – mówi Szwedowski. Mężczyzna, który wskazał zwłoki, przyznał się także do zabicia Sokołowskiego. – Zrobił się straszny burdel. Sprawa znana była w CBŚ od stycznia 2014 r. i utrzymywano ją w tajemnicy.

Przecież za tę konkretną osobę zostali skazani konkretni ludzie. Mieli oni zabić w określony sposób. Teraz wszystko to, co ustaliły kiedyś prokuratura i sąd, okazało się bujdą na resorach – opowiada oficer CBŚ. Prokurator z białostockiej apelacji: – Czegoś takiego nie pamiętam, jak żyję. Zacząłem nawet szukać podobnej historii w literaturze kryminalistycznej i też nic. W Polsce nie było takiej sprawy. Pomyłki DNA się zdarzały, ale w USA. Masakra. Oficer CBŚ: – Sprawa zabójstwa Tomasza Sokołowskiego może rzutować na inne śledztwa, gdzie dowodem były badania DNA. Prokuratura nie ukrywa, że ze sprawą zabójstwa Tomasza Sokołowskiego ma problem. Nie dotyczy on tylko tego, że po 15 latach znaleziono jego ciało. Okazuje się bowiem, że Prokuratura Okręgowa w Białymstoku od kilku miesięcy prowadzi śledztwo w sprawie broni, z której miał zostać zabity w 1999 r. Tomasz Sokołowski. – Mogę tylko powiedzieć, że mamy śledztwo dotyczące posiadania broni palnej bez wymaganego zezwolenia. Nic więcej – ucina Adam Kozub, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Białymstoku. – Cyrk. My mamy trupa Sokołowskiego, który nie został zabity z pistoletu, oni prowadzą śledztwo w sprawie broni, z której miał być zabity nasz trup, a w więzieniu siedzi skazany na dożywocie, który miał zabić, a wszystko wskazuje, że tego nie zrobił – dodaje policjant z Olsztyna.

MISTYFIKACJA

Jacek Wach odsiaduje karę 15 lat więzienia w Zakładzie Karnym w Kamińsku za wcześniejsze przestępstwa – głównie kradzieże. Karę za zabójstwo Tomasza Sokołowskiego miał zacząć odbywać dopiero od 2015 r. – Czekam na finał tej sprawy. Nauczyłem się przyjmować wszystkie informacje dotyczące tamtego zabójstwa z pokorą – mówi. Wach ma też swoją teorię na temat tego, co się stało. – To była gra operacyjna policji. Oni od samego początku wiedzieli, że nie mam z tą sprawą nic wspólnego. Ale że mnie znali z innej działalności, to wplątali mnie w to wszystko – twierdzi Wach.

Cały tekst jest dostępny w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost", który w wersji elektronicznej można przeczytać tutaj:
http://ewydanie.wprost.pl/

"Wprost" w wersji na Androida jest dostępny tu:
https://play.google.com/ store/apps/ details?id=com.paperlit.and roid.wprost

"Wprost" dla użytkowników Apple:
http://itunes.apple.com/ pl/app/tygodnik-wprost/ id459708380?mt=8

"Wprost" można czytać także dzięki aplikacji na Facebooku:
https://apps.facebook.com/tygodnikwprost/?fb_source=search&ref=ts