Senyszyn: Sikorski jest butny, ale podlega ocenie jak każdy inny polityk

Senyszyn: Sikorski jest butny, ale podlega ocenie jak każdy inny polityk

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. FOT. GRZEGORZ LYKO / FOKUSMEDIA / NEWSPIX.PL) Źródło: Newspix.pl
- Marszałek – to nie jest tajemnicą – jest niezwykle pewny siebie i butny. Co do tego, to nie mamy wątpliwości. Natomiast czy on prawidłowo rozliczał swoje kilometry – to tym powinny się zająć zarówno kancelaria Sejmu, jak i odpowiednia komisja sejmowa. Marszałek tak samo podlega ocenie i rozliczeniu, jak każdy inny polityk - mówiła Joanna Senyszyn w rozmowie z "Wprost".
Paweł Puchalski, Wprost.pl: Jak pani oceniłaby informację, że Sławomir Neumann co roku "wyjeździł" dokładnie 35 103 zł i 60 gr podczas podróży służbowych prywatnym autem?

Joanna Senyszyn: Posłowie mają możliwość przejeżdżania 3,5 tys. km miesięcznie, i to jest rozliczane na zasadzie ryczałtowej, po 80 kilka groszy za kilometr. Nie ma obowiązku przedstawienia żadnych faktur za paliwo ani innych dokumentów (…) Są tacy, którzy jeżdżą więcej i nawet ta kwota im nie wystarcza, jeśli mają bardzo duży okręg wyborczy. Na przykład, tak jak w SLD, gdzie mamy niewielu posłów, a okręgi wyborcze są duże.

Jak to wygląda w praktyce? Posłowie rzeczywiście jeżdżą tak dużo swoimi prywatnymi samochodami?

Na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że jako europosłanka miałam 20 kilka biur parlamentarnych i jeździłam bardzo dużo. Wątpliwości budzi jeśli ktoś ma stanowisko ministerialne i jest równocześnie posłem. Jako minister ma służbowy samochód, na ogół jest zajęty bardzo wiele godzin dziennie i w związku z wyjazdami ministerialnymi, czy zatem rzeczywiście ma czas jeździć swoim prywatnym samochodem i spotykać się z wyborcami. Jednak są takie okresy, jak np. kampania wyborcza, kiedy poseł spotyka się ze swymi wyborcami i gdyby to rozliczał w ramach funduszu ministerialnego, to też byłby poddawany krytyce. Także nie ma tutaj rozwiązania, które nie budziłoby wątpliwości i krytyki.

To w takim razie, jak to możliwe, że Sławomir Neumann co roku "wyjeździł" dokładnie taką samą kwotę?

Czy tak było w tym przypadku to nie wiem, ale możliwe jest to w ten sposób, ze jeżeli ktoś wyjeżdża dużo więcej kilometrów, a może rozliczyć tylko tyle kilometrów, to wpisuje tę właśnie liczbę kilometrów. Np. kiedy byłam posłanką, to przejeżdżałam dużo więcej.

Dlaczego Bartosz Arłukowicz będąc jeszcze posłem na swoje podróże potrzebował zaledwie 6 tys. złotych, a już jako minister tylko w 2012 r. pobrał 27 tys. zł? Przecież tak samo jak minister Sikorski, Arłukowicz miał dostęp do służbowej limuzyny?

Tak radykalna zmiana zawsze budzi zdziwienie. Są posłowie, którzy jeżdżą mało i są tacy którzy zawsze jeżdżą dużo. I to wtedy nie budzi wątpliwości. Natomiast jeżeli naraz następuje taka gwałtowna zmiana – no to oczywiście można się zastanowić, z czego ona wynika. Wydaje się mało prawdopodobne żeby minister miał więcej czasu na spotkania ze swoimi wyborcami w okręgu wyborczym niż kiedy był posłem, ponieważ posiedzenia Sejmu są co 2 tygodnie, natomiast praca w ministerstwie jest od poniedziałku do piątku wieczorem, a często jeszcze trzeba pracować po godzinach. Także jest mało prawdopodobne, żeby gwałtownie można było zwiększyć kontakty z wyborcami, kiedy się jest ministrem, jeżeli się miało dużo mniejsze jako poseł. Ale oczywiście możliwe jest wszystko.

Jak pani zdaniem powinno się rozliczać takie kwestie?

Powinno się poprosić o szczegółowe rozliczenie. Za moich czasów było tak, że poseł te 3,5 tys. km musiał zawsze w rozliczeniu napisać dzień, dokąd jechał i ile to było kilometrów. Rozliczenie wtedy nie było takie, że się po prostu podawało, że w miesiącu przejechało się 3,5 tys. km, tylko każdego dnia kiedy się jeździło, trzeba było wpisać datę, miejsce docelowe podróży i kilometry. I kiedy się dochodziło do 3,5 tys. km to dalej się już nie wpisywało, no bo i po co? (…) I tak naprawdę sprawdzenie tego wcale nie jest takie skomplikowane, bo wiadomo kiedy się ma obowiązki w Sejmie i wiadomo, że jeżeli się było w Sejmie, to się nie było równocześnie w podróży gdzieś tam u siebie w terenie. Jeżeli się pracuje w ministerstwie, to wiadomo kiedy się ma spotkania, kiedy się jest obecnym i można było tego dnia jechać. Jeżeli natomiast odstąpiono w Sejmie od tej zasady, to może to jest błąd. Bo takie szczegółowe rozliczenie dnia, miejsca i kilometrów obowiązuje również w Parlamencie Europejskim.   

Kilkanaście dni komentując postępowanie Hofmana, Rogackiego i Kamińskiego napisała pani na swoim blogu, że: „W Sejmie zdecydowanie bardziej potrzebny jest rozum. Zabrakło go bohaterom madryckiej afery, czyli trzem diabełkom i zaślubionemu jednemu z nich aniołkowi prezesa Kaczyńskiego. Zgubiła ich bezczelność, buta, pycha, poczucie absolutnej bezkarności i zwyczajne chamstwo.” Czego pani zdaniem brakować może dziś marszałkowi Sikorskiemu?

Marszałek – to nie jest tajemnicą – jest niezwykle pewny siebie i butny. Co do tego, to nie mamy wątpliwości. Natomiast czy on prawidłowo rozliczał swoje kilometry – to tym powinny się zająć zarówno kancelaria Sejmu, jak i odpowiednia komisja sejmowa. To, że się jest marszałkiem, to jest się tylko pierwszym wśród równych. I marszałek tak samo podlega ocenie i rozliczeniu, jak każdy inny.

Sikorski, Arłukowicz i Neumann

Posłowie, którzy używają własnego samochodu do podróży służbowych, dostają z Sejmu 83 gr za każdy kilometr, który w ten sposób przejadą. Dziennikarze tygodnika "Wprost", Agnieszka Burzyńska i Michał Majewski ustalili, że od 2009 r. Radosław Sikorski (ówczesny minister spraw zagranicznych) wykorzystywał publiczne środki na podróże prywatnym autem. W 2009 r. z kasy Sejmu pobrał 1245 zł, ale już rok później kwota urosła do ponad 21 tys. zł. W 2011 r. było już 26,5 tys. zł, w 2012 r. pobrał 19,1 tys. zł. W zeszłym roku wyszło skromniej, bo niecałe 10 tys. zł. Podsumowując: Sikorski w ciągu pięciu lat, przejechał swoim samochodem w celach służbowych 32 tys. km.

Oprócz Sikorskiego, również minister zdrowia Bartosz Arłukowicz pobrał sporą sumę na służbowe przejazdy własnym autem. W 2009 r. pobrał zaledwie 6 tys. zł, jednak gdy już został ministrem, to np. w 2012 r. pobrał 27 tys. zł z sejmowej kasy.

Jednak największym rekordzistą, jest zastępca Arłukowicza - Sławomir Neumann. Od 2009 r. deklarował, że jego przejazdy służbowe, do których wykorzystał swoje prywatne auto, za dokładnie 35 103 zł i 60 gr. Rok później za 35 103 zł 60 gr. W 2011 r. za 35 103 zł 60 gr. W 2012 za 35 103 zł 60 gr. I tak samo w 2013 r. – 35 103 zł 60 gr. Biorąc pod uwagę tylko koszty paliwa, od 2009 r. Neumann "wyjeździłby" 64 tys. km rocznie (biorąc pod uwagę tylko koszty paliwa), czyli w ciągu pięciu lat mógłby okrążyć Ziemię 8 razy.

Wprost