Eks pod nadzorem

Eks pod nadzorem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zdjęcie z tygodnika (fot. GETTY IMAGES)
Internet nie tylko spłycił relacje. Dziś utrudnia także ich zrywanie. Rozpad związku, który zawsze jest bolesny, za sprawą bodźców płynących z portali społecznościowych może stać się gehenną.
Kamila: - Biała suknia wisiała przygotowana do uroczystej premiery. Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Odliczałam dni do ślubu, który miał być ukoronowaniem naszej wielkiej miłości. I nagle świat się zawalił. 3 tygodnie przed uroczystością mój narzeczony przyszedł i przewracając oczami zaczął pokrętnie tłumaczyć, że jego zdaniem ślub nie ma sensu. Że uczucie wygasło. Mówił, że lepiej w porę zrezygnować, niż później bujać się w sądzie. Decyzję o rozstaniu podjął sam, jedynie mi komunikując, że będziemy musieli rozwiązać sprawę wspólnego kredytu. I wspólnego psa. Gdy pytałam, czy ma kogoś, odpowiadał, żebym nawet tak nie myślała. Że to nie kwestia romansu. Uczucie zgasło. Ot tak. „Zdarza się” - powtarzał.

Wraz z końcem związku, pojawił się problem, z którym Kamila, 35-letnia instruktorka fitness próbuje sobie poradzić z pomocą psychologa. Mimo, że od rozstania z partnerem, poznanym zresztą w sieci, i odwołanego ślubu minęły dwa lata. - Najpierw pojawiła się żądza zemsty i uporczywego szukania haków na byłego. Oczywiście robiłam to na Facebooku z detektywistyczną wprawą śledząc każdy jego krok, kliknięcie „lubię to”, oznaczenie na zdjęciu z innymi kobietami, czy dołączenie do nowej grupy. Gdy któraś z jego znajomych coś mu „zalajkowała”, od razu wchodziłam i na jej profil. Sprawdzałam, czy ma męża, dzieci. Czy może być potencjalną kochanką mojego byłego. Tak bardzo chciałam poznać podwód, dla którego ze mną skończył - mówi kobieta. Kamila powodu rozstania na Facebooku nie znalazła. Gdy po jakimś czasie, w trakcie kolejnej desperackiej próby namówienia byłego partnera do powrotu, przyznała się do tego, że śledzi jego profil i dokładnie wie, jak jego życie teraz wygląda - mężczyzna wyrzucił ją ze znajomych. - Ale i to nie powstrzymało mnie przed szpiegostwem - wyznaje kobieta.

Kamila zaczęła ukradkiem śledzić profil byłego narzeczonego dzięki przyjaciółce, która w poczuciu koleżeńskiego obowiązku udostępniła jej swoje konto. - Zainteresowanie zamieniło się w obsesję. Kontrolowałam go kilka razy dziennie. Po co? Sama nie wiem. Nie miałam już nadziei na to, że związek dałoby się skleić. Ale nie mogłam się od tego uwolnić. Chciałam, by w dalszym ciągu był częścią mojego życia. A dzięki Facebookowi to mi się udawało - mówi.

Dr Magdalena Szpunar, socjolog Internetu z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie przypomina, że rozwód jest drugim po śmierci bliskiej osoby najbardziej traumatycznym wydarzeniem w naszym życiu. Podobnie jest z rozstaniami po długotrwałych, choć niesformalizowanych związkach. Mimo zerwania bardzo trudno gwałtownie się odciąć od drugiej osoby, gdyż z reguły potrzebujemy czasu, by przepracować nieudaną relację.

W tym kontekście zakończenie związku w dobie wszechobecnego dostępu do nowych mediów bywa nie lada wyzwaniem. Bo na przykład kiedyś rozżalony odrzucony mógł stać pod oknami ukochanej w nadziei na to, że dane mu będzie miłość życia choćby przez chwilę zobaczyć. Albo mógł wysyłać listy. Czy dzwonić na telefon stacjonarny licząc na to, że odpowiednia osoba podniesie słuchawkę. Dziś sprawa jest o wiele prostsza. I tak, z roku na rok, tych którzy nie potrafią pogodzić się z rozstaniem i są owładnięci żądzą lustrowania byłych partnerów za pośrednictwem internetu, jest coraz więcej.

Szpieg wirtualny

Z badań przeprowadzonych przez jeden z brytyjskich portali wynika, że 22 procent kobiet kontroluje poczynania swoich byłych za pomocą cudzego lub fałszywego profilu w portalu społecznościowym. Skoro tak jest, dr Tara Marshall, psycholog z Uniwersytetu Brunel w Londynie postanowiła sprawdzić, jaki wpływ na świeżo upieczonych singli ma śledzenie profili ich eks. Psycholożka przebadała 464 studentów i na podstawie ich odpowiedzi doszła do wniosku, że ci, którzy nie rezygnują z wchodzenie na profile swoich byłych, albo co gorsza - spędzają na nich dużo czasu - nie dość, że muszą sobie radzić z o wiele większą tęsknotą za utraconą miłością, to jeszcze hamują w ten sposób swój rozwój osobisty. Bo skupiają się na tym co było, rozdrapują rany, zamiast iść do przodu. I w ten sposób po raz kolejny okazuje się, że wraz z rosnącym dostępem do zdobyczy techniki, rosną problemy z międzyludzkimi relacjami. W tym przypadku - z umiejętnym ich kończeniem.

W Polsce ten problem także jest coraz bardziej zauważalny. Do psychologów zgłaszają się ludzie, którzy nie radzą sobie z rozstaniem. Dlaczego? Psycholog Anna Kopyść przypomina, że warunkami skutecznego zakończenia związku jest całkowite odcięcie się od byłego partnera, czy partnerki i przejście tzw. procesu żałoby. Danie możliwości ujścia emocjom, które towarzyszą stracie ukochanej osoby. Nawet jeśli chodzi jedynie o zerwanie. Tyle, że obecność portali społecznościowych, głównie Facebooka, uniemożliwia przejście swoistej żałoby. Bo z byłym partnerem nie jesteśmy w stanie definitywnie się rozstać. Cały czas możemy śledzić każdy jego krok. Analizować meldunki, kliknięcia „like”, zmiany w statusie związku. W końcu, możemy trafić na zdjęcie eksa z nową kobietą. I wtedy rozgrywa się kolejny dramat. - Człowiek zaczyna się zastanawiać, czy nowy partner, partnerka są atrakcyjniejsi, czy może brzydsi. Kalkulować, ile minęło czasu od rozstania, czy wystarczająco, by ktokolwiek mógł budować nową relację. W tym kontekście Facebook jest narzędziem, które może pomóc „skopać” się emocjonalnie - mówi psycholog.

Anna Kopyść przyznaje, że jeżeli ktoś chce zminimalizować swoje cierpienie w czasie tzw. procesu żałoby, wypadałoby, żeby Facebooka nie używał. I ograniczył inne narzędzia oraz aplikacje ułatwiające lustrację. Chyba, że ktoś tego nie chce.

Cały tekst w najnowszym "Wprost", który dostępny jest w formie cyfrowej pod adresem: www.ewydanie.wprost.pl oraz w kioskach i salonach prasowych na terenie całego kraju od poniedziałku.

"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchania.
Tygodnik "Wprost" można zakupić także za pośrednictwem E-kiosku
Oraz na  AppleStore GooglePlay