"Żaden konflikt nie kończy się z podpisaniem porozumienia"

"Żaden konflikt nie kończy się z podpisaniem porozumienia"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Władimir Putin (fot. AA / newspix.pl) Źródło: Newspix.pl
Żaden konflikt nie kończy się z chwilą podpisania porozumień, tak więc nie możemy oczekiwać, że reakcja będzie natychmiastowa – powiedział w rozmowie z Wprost.pl Łukasz Polinceusz, ekspert Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego.
Anna Mokrzanowska: Czy zawarte w dniu dzisiejszym porozumienie pomiędzy przywódcami Niemiec, Francji, Ukrainy i Rosji dotyczące zawieszenia broni we wschodniej części Ukrainy może faktycznie doprowadzić do trwałego rozejmu?

Łukasz Polinceusz: W kontekście całości sytuacji na Ukrainie jest to bardzo trudne pytanie. Z pewnością to, że udało się rozpocząć debatę nad długotrwałym rozwiązaniem sytuacji w regionie, jest pozytywnym znakiem. Ustabilizowanie sytuacji i brak dalszej eskalacji konfliktu to symptom tego porozumienia, ale pokój to na pewno zdecydowanie dalsza perspektywa. Warto pamiętać, że wzajemne porozumienia pojawiały się już wcześniej i niewiele z nich wynikło, ponieważ działania na wschodnich rubieżach trwają nadal.

Krótko po zakończeniu rozmów Andrij Łysenko, rzecznik ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony poinformował, że minionej nocy ukraińską granicę przekroczyły kolejne rosyjskie oddziały

Musimy pamiętać, że żaden konflikt nie kończy się z chwilą podpisania porozumień, tak więc nie możemy oczekiwać, że reakcja będzie natychmiastowa. Ponadto, decyzje na szczeblu decydenckim nie zawsze odnoszą się wprost do tego, co dzieje się na froncie. Lokalni dowódcy muszą się jednak im podporządkować. Zgodnie z dzisiejszymi ustaleniami mają oni trzy dni na wycofanie oddziałów wojskowych.  

W zawartym dzisiaj porozumieniu pojawił się zapis o poszanowaniu suwerenności terytorialnej Ukrainy. Czy w tym kontekście sytuacja Krymu może ulec zmianie?

Z dotychczas podanych do wiadomości opinii publicznej informacji wynika, że negocjatorom zależało głównie na ustabilizowaniu sytuacji na wschodzie Ukrainy, kwestie Krymu nie były wprost dyskutowane. Angeli Merkel i Francois Hollande’owi chodziło przede wszystkim o to, żeby uciszyć front działań wojennych i zapobiec dalszemu rozlewowi krwi. Rosja raczej nie będzie się chciała wycofać z zaanektowanego terytorium. Krym stanowi dla tego państwa okno w kierunku południowo zachodnim, dlatego odnoszę się sceptyczne wobec możliwości ponownego oddania Krymu pod władanie Ukrainy.

Wprost.pl