Bezwzględny jak znachor

Bezwzględny jak znachor

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. Wojciech Pacewicz/PAP)
Umierającym obiecują cuda. Są bezczelnie bezkarni. Dzięki temu, że stosują coraz bardziej wyrafinowane metody wyłapywania potencjalnych klientów, bywa, że na ludzkiej krzywdzie zarabiają krocie.

W 2013 r. wykryto u niego rzadki nowotwór ślinianki. Rak zaatakował płuca, wątrobę i kości. 39-letniemu Rafałowi Zawidzkiemu lekarze powiedzieli, że ich możliwości się wyczerpały. A on sam powinien zwiedzać świat. Cieszyć się życiem, bo niewiele mu zostało. – Jeden lekarz przywitał mnie hasłem: „A to pan jest ten Zawidzki, z diagnozą na trzy ostatnie dni życia”. Przyznam, że wtedy nogi się pode mną ugięły – mówi mężczyzna.

Dziś Zawidzki leczony jest w lubelskim Centrum Onkologii. Tyle że oprócz walki z rakiem wyznaczył sobie jeszcze jedno zadanie: walkę z oszustami, którzy takim jak on oferują cudowne wyzdrowienie. Pod warunkiem, że porzucą tradycyjne metody leczenia. Przerwą chemioterapię i naświetlania. – Zacząłem dokumentować ich działania. I ostrzegać innych chorych – mówi. Jego doświadczenia mają być nauką dla innych.

ZNACHOR NR 1

Odezwał się do Rafała na Facebooku. Stało się to w czasie, gdy mężczyzna zaczął prowadzić m.in. grupę wsparcia dla chorujących na raka przy Puckim Hospicjum pw. św. Ojca Pio prowadzonym przez ks. Jana Kaczkowskiego. I przy okazji zaczął udzielać się w mediach, opowiadać o swojej chorobie. W ten sposób stał się łatwym celem. Znachor przedstawił się jako specjalista od naturalnych metod leczenia raka. Przy okazji prowadził zespół muzyczny, więc Rafał postanowił się z nim spotkać, bo sam zajął się organizacją koncertów charytatywnych.

Znachorowi muzyka nie była jednak w głowie. Szybko przeszedł do rzeczy. Zaczął tłumaczyć, że rak to jedynie grzybica organizmu. Że dzięki jego metodom w ciągu trzech miesięcy w ciele Rafała zostanie zniszczonych 47 odmian raka. – Wciąż nie wiem, skąd wzięły się te liczby – mówi mężczyzna. Po jakimś czasie zaproponował trzymiesięczne leczenie. Koszt: bagatela 11 tys. zł. – To miały być witaminy, pestki moreli z Syrii lub Iranu niszczące komórki nowotworowe i srebro koloidalne dobre jego zdaniem na wszystko – wymienia. Znachor powiedział także Rafałowi, by natychmiast przerwał konwencjonalne leczenie, bo chemia go zabije.

Na szczęście mężczyzna nie przystał na ofertę znachora. Zaczął jednak baczniej przyglądać się jego działalności. Szybko okazało się, że ten organizuje spotkania, na których przekonuje – głównie starszych uczestników – do tego, że raka można wyleczyć tylko na jemu znane sposoby. Wciska im zieloną zupę szparagową, witaminę B17, preparaty do detoksykacji – „siarę ludzką wzmacniającą odporność organizmu z USA lub Japonii”. Tym, którzy rzeczywiście chorują na raka – kompleksowe leczenie za 11 tys. zł. Dokładnie takie samo, jakie miał przejść Rafał. Znachor nr 1 w miesiącu potrafi zorganizować kilka takich spotkań. Na swojej stronie internetowej chwali się, że wyleczył z raka tysiąc osób!

ZNACHORKA NR 2

Wieść o tym, że Zawidzki ma raka, szybko rozniosła się wśród współpracowników jego żony. Sami zdecydowali się nawet zorganizować zbiórkę pieniędzy na jego leczenie. I nagle pojawiła się znachorka. Zaczepiła żonę Rafała, wręczyła jej płytę DVD. A na niej informacje o metodzie leczenia opatentowanej przez niejakiego dr. George’a Ashkara. Doktor Ashkar jest Ormianinem, absolwentem fizyki na Uniwersytecie Moskiewskim. A teraz leczy raka. W dość makabryczny sposób. – Metoda polega na tym, że chory ma sobie zrobić dziurę w łydce, a otwartą ranę utrzymywać przez osiem miesięcy. Ale to nie koniec. Do rany trzeba bowiem włożyć ziarno ciecierzycy owinięte liściem kapusty. Ja miałbym to robić przez półtora roku, ze względu na to, że mój nowotwór jest rozległy – opowiada Rafał. – Ci ludzie wmawiają chorym, że ciecierzyca ma wchłaniać z limfy tzw. kancerogeny, czyli czynniki odpowiadające za mutację materiału genetycznego, przyczyniające się do rozwoju choroby nowotworowej. Brzmi niewiarygodnie, jednak w Polsce znachorów praktykujących tę metodę jest co najmniej kilkudziesięciu. Koszt leczenia ciecierzycą tylko z pozoru jest niewielki. Każdy, kto chce, by metoda była skuteczna – musi wejść na kolejny poziom wtajemniczenia. A to kosztuje.

Więcej w najnowszym wydaniu tygodnika ,,Wprost”, który od niedzieli dostępny jest w formie e-wydania na www.ewydanie.wprost.pl i w kioskach i salonach prasowych na terenie całego kraju od poniedziałku.

"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchania.
Tygodnik "Wprost" można zakupić także za pośrednictwem E-kiosku
Oraz na  AppleStore GooglePlay