Ustawa krajobrazowa. "Żadna z firm nie powinna być dyskryminowana"

Ustawa krajobrazowa. "Żadna z firm nie powinna być dyskryminowana"

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. Wprost) Źródło: Wprost
Sejm zgodził się dziś na wszystkie poprawki wniesione przez Senat do tzw. ustawy krajobrazowej. - Aktualnie w tym obszarze mamy dużą anarchię prawną. Od teraz samorządy będą miały możliwość dogłębnego regulowania tej kwestii – tłumaczył Wojciech Wagner, naczelnik Wydziału Estetyki Przestrzeni Publicznej Urzędu Miasta st. Warszawa.
Anna Mokrzanowska, Wprost.pl: Posłowie przyjęli wszystkie zgłoszone przez Senat poprawki do ustawy krajobrazowej, m.in. tę dotyczącą zwiększenia kar za nielegalne reklamy. Czy te zmiany faktycznie doprowadzą do uregulowania kwestii reklam wielkoformatowych?

Wojciech Wagner, naczelnik Wydziału Estetyki Przestrzeni Publicznej: Myślę, że tak i to nie tylko w kwestii reklam wielkoformatowych, bo problem w Polsce dotyczy każdego typu reklamy. Aktualnie w tym obszarze mamy dużą anarchię prawną. Od teraz samorządy będą miały możliwość dogłębnego regulowania tej kwestii. Co warto podkreślić, będzie to możliwość, a nie obowiązek, więc każdy samorząd sam podejmie decyzję, która będzie zgodna z oczekiwaniami mieszkańców.

Pojawiło się jednak wiele zastrzeżeń do ustawy, m.in., że nie znajdziemy w niej precyzyjnej definicji tego,  czym jest reklama wielkoformatowa.

Podkreślę jeszcze raz, że ustawa nie dotyczy wyłącznie reklamy wielkoformatowej. Ta wielkoformatowa faktycznie jest tym, co szczególnie w Warszawie najbardziej nam doskwiera,  ponieważ jej stawianie jest kompletnie nieopanowane. Są miejsca w których co drugi dom jest zasłonięty jakąś reklamą. Jednak myślę, że kwestie definicyjne nie stanowią żadnego problemu.

Kolejny  zarzut dotyczył ograniczenia przez przepisy ustawy prawa własności.

Jeśli chodzi o prawo własności to generalnie jakikolwiek sposób zarządzania przestrzenią czy jej planowania z definicji ogranicza prawo własności. Jeśli planujemy, że w danym miejscu ma powstać ulica, albo że jakiś obiekt jest zabytkiem, to w każdym wypadku ograniczamy prawo własności. Ograniczenia możliwości sytuowania reklam są w pewnym sensie ograniczeniem, ale tak funkcjonuje każde współczesne państwo europejskie. Nie jest możliwe funkcjonowanie społeczeństwa rozwiniętego, gdzie prawo własności jest zupełnie nieograniczone. Zarządzanie przestrzenią publiczną wymaga podjęcia takich środków.

Czy wysokość kar o których mowa w ustawie jest wystarczająca, żeby odstraszyć potencjalnych twórców nielegalnych reklam?


Wydaje mi się że tak, ponieważ przyjęta stawka to 40-krotności opłaty zwykłej. Taka stawka powinna wystarczyć. Należy ja odnieść do rzeczywistych warunków rynkowych  w danym miejscu. Wydaje się, że w Polsce około 8zł za 1m2 dziennie to stawka, która będzie skutecznie zniechęcać potencjalnych inwestorów.

Wiele wspólnot mieszkaniowych, które zabezpieczają kredyty bankowe pod różne inwestycje środkami pochodzącymi z umieszczania reklam, mówiło o możliwości domagania się odszkodowania od Skarbu Państwa.

Gdyby za wszystkie reklamy trzeba wypłacać odszkodowania, to ta ustawa nie miałaby żadnego skutku oraz sensu.  Nie możemy wpadać w nieskończoną pętlę odszkodowań. Wyobraźmy sobie, że ktoś ma na swojej działce reklamę, której w myśl przepisów nowej ustawy nie jest legalna. I taka osoba sobie wyliczy, że w ciągu roku miałaby z niej zyski, które teraz państwo powinno jej zwrócić. Ponadto, nie możemy oczekiwać, że zabronienie prowadzenia jakiegoś rodzaju działalności gospodarczej pociągnie za sobą konieczność wypłaty odszkodowań. Takie sytuacje są niemożliwe, ponieważ prowadziłoby to do wielu absurdów. Jeśli chodzi o samych przedsiębiorców, to mają oni czas na dostosowanie się do nowych przepisów.

Czy przegłosowana przez posłów ustawa krajobrazowa nie faworyzuje konkretnych firm kosztem innych?

Trudno mi sobie to wyobrazić. To jakie dokładnie przepisy będą uchwalone leży w rękach poszczególnych samorządów. Jest to rzecz zupełnie otwarta i żadna z firm nie powinna się czuć w tym wypadku dyskryminowana.

----

Przypomnijmy, że projekt ustawy oburzył środowisko firm reklamowych. W myśl nowych przepisów wielkie formaty, fachowo nazywane "siatkami” miały być odróżnione od średnich i małych formatów czy billboardów. Jeśli chodzi o te drugie, na rynku dominuje spółka AMS, należąca do koncernu Agora, wydawcy "Gazety Wyborczej”. Dziennik wielokrotnie pisał o problemach z reklamą wielkoformatową w przestrzeni miejskiej. Dopóki była to kwestia jedynie akcji oddolnych, przedsiębiorcy nie zwracali na to aż tak dużej uwagi, natomiast uchwalenie ustawy wpłynęło na zmianę ich podejścia.

Więcej na temat problemów związanych z reklamami wielkoformatowymi można przeczytać na Wprost.pl.