"Polacy nie emigrują za pieniędzmi. Oni uciekają od złych rządzących"

"Polacy nie emigrują za pieniędzmi. Oni uciekają od złych rządzących"

emigracja (fot. © olly / Fotolia.pl)
- Kolejna fala nie emigracji, a określiłbym to jako "głosowanie nogami" w Polsce odbywa się cały czas. Nie jest tak jak myślą politycy, że odbywa się to raz na cztery lata. Trwa permanentne głosowanie na rzecz lepszego życia w krajach, które są lepiej rządzone - mówi w rozmowie z "Wprost" Andrzej Sadowski, ekonomista, prezydent Centrum im. Adama Smitha, komentując ostatnie raporty dotyczące polskich emigrantów.
Narodowy Bank Polski przeprowadził badanie dot. poziomu życia polskich emigrantów. Zadano także pytanie o chęć powrotu. Wyniki badania opublikował "Puls Biznesu". NBP przepytał niemal 5 tys. Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Irlandii i Holandii. Wbrew założeniom, że emigranci po tym jak w Polsce poprawi się sytuacja ekonomiczna, chętnie wrócą do ojczyzny, większość ankietowanych powiedziała że ma zamiar zakupić mieszkanie i sprowadzić do siebie rodziny.

Dziennik "Metro" opublikował tezy raportu Work Service "Migracje zarobkowe Polaków". Wynika z niego, że kraj chce opuścić kolejne 1,275 mln osób. Jeśli dane Work Service się potwierdzą, poza granicami Polski przebywać będzie łącznie 3 miliony obywateli naszego kraju. Spośród Polaków, którzy chcą wyjechać w ciągu kolejnych 12 miesięcy, 78 proc. za powód podało "chęć zarabiania lepiej”.

Kacper Świsłowski, Wprost: Ostatnie badania i raporty na temat polskich emigrantów nie przedstawiają optymistycznej wizji. W 2015 r. ma zostać pobity niechlubny rekord - 3 mln Polaków poza granicami kraju. Dlaczego nie udało się powstrzymać emigracji?

Andrzej Sadowski, ekonomista, prezydent Centrum im. Adama Smitha: Jest to konsekwencja złego rządzenia w Polsce, które trwa od lat. Na dobrą sprawę, w Polsce rozwój jest mocno spowolniony. ale nie dlatego, że Polacy są mało ambitni, przedsiębiorczy lub leniwi. Dzieje się tak dlatego, że energia obywateli jest wytracana przez szkodliwe i blokujące aktywność przepisy, których polski parlament, rząd, premier i prezydent przyjęli tyle, że część obywateli stwierdziła, że szkoda życia na pokonywanie ich w kraju. Wybrali emigrację i państwa, w których mamy do czynienia z lepszym rządzeniem.

A kiedyś mieliśmy przypadek lepszego rządzenia?

Raz w historii ostatniego ćwierćwiecza była sytuacja kiedy do Polski masowo zaczęli przyjeżdżać Polacy, z całego świata, z emigracji z lat 80. A zaczęli przyjeżdżać, dlatego że Polska była krajem największego cudu gospodarczego końca XX w. Bo w Polsce przywrócono wolność gospodarczą.

Jak rozumiem, to w niej należy upatrywać rozwiązania problemu emigracji?

Wtedy nie było autostrad, telefonów komórkowych. A mimo tego, Polacy wracali do kraju, bo było to państwo nieprawdopodobnych możliwości. Dzisiaj tych możliwości nie ma i ludzie emigrują w drugą stronę. Trzeba dokonać tak daleko idących zmian, jak na przełomie lat 80. i 90., czyli odblokować aktywność, a ludzie zaczną wracać do Polski, bo będzie można tutaj wiele zrobić.

Z badań wynika, że emigracja jest głównie podyktowana chęcią zwiększenia swoich dochodów. Taką odpowiedź podało 78 proc. respondentów. Zgodziłby się pan z tą tezą?

Absolutnie nie. Inne badania tego nie potwierdzają. Ze znanych mi badań, dotyczących motywacji ludzi emigrujących wynika, że ich wyjazd i pozostanie poza granicami kraju determinuje inne traktowanie obywatela. Obywatel nie jest tam w żadnym z urzędów przestępcą, a urzędnicy są po to, by rozwiązywać ich problemy.

Czyli nie pęd za gotówką, a ucieczka od niesprawnego aparatu państwowego.

Przytoczę jedną historię. Polski ambasador w kraju skandynawskim wizytował fabrykę, w której pracowała największa liczba Polaków. Na zlecenie MSZ-u miał przeprowadzić z nimi rozmowy na temat tego, co musiałoby się stać, by wrócili do Polski. Oni odpowiedzieli mu, że nie muszą tak wiele zarabiać jak w tym kraju, ale to co ich tam "trzyma" i skłania do zostania na stałe to jest to inne funkcjonowanie administracji. To byli prości pracownicy, którzy poczuli co to godność ludzka i traktowanie ich jak normalnego człowieka.

Tam znajdują normalność, której nie ma w Polsce?

Oni mają poczucie, że żaden urzędnik nie śmiał ich traktować jako petenta, jak to ma miejsce w Polskich urzędach. Państwo jest dla ludzi, a nie odwrotnie. W Polsce pomimo celebry 25-lat wolności, nie zmieniono administracji, która jest wroga obywatelom. To nie jest tylko kwestia wyższych zarobków i wyższych świadczeń socjalnych. Człowiek jest wolny i ma poczucie własnej godności. Co w naszym kraju ciężko odczuć.

Czeka nas fala emigracji, a jej uczestnicy już nie wrócą do kraju?

Kolejna fala nie emigracji, a określiłbym to jako "głosowanie nogami" w Polsce odbywa się cały czas. Nie jest tak jak myślą politycy, że odbywa się to raz na cztery lata. Trwa permanentne głosowanie na rzecz lepszego życia w krajach, które są lepiej rządzone.

W 2007 roku Polacy wysłali z zagranicy 43 mld euro. W 2014 r. było to już tylko 4 mld. Ta wcześniejsza emigracja w jakimś stopniu "wspierała" nie tylko swoje rodziny w Polsce, ale te fundusze po części zostawały w kraju w formie podatków. Patrząc na te dane widać, że coraz więcej osób zostaje w "nowej ojczyźnie".

To są śladowe ilości pieniędzy. Oczywiście pieniądze, jakie przesyłali Polacy z zagranicy są o wiele większe niż wszystkie inwestycje zagraniczne razem wzięte, do których rząd dopłaca. Natomiast praca Polaków przynosi znacznie większą wartość w Wielkiej Brytanii, Irlandii i innych krajach, niż to co trafia do Polski. Wartość ich pracy jest o wiele większa niż te pieniądze, które trafiały do tej pory do Polski. A które już nie będą tutaj trafiać, bo rodziny są ściągane na Zachód.

Pojawiają się postulaty, by na miejsce emigrujących na Zachód sprowadzić imigrantów m.in z Ukrainy. Oczywiście ułatwiając im możliwość znalezienia pracy i pozostania w Polsce. To właśnie oni mieliby wypełnić tę lukę, jaka powstała po ostatniej fali emigracji. Czy taki scenariusz może się w ogóle sprawdzić?

To kompletne mrzonki. To jest łudzenie się tym, że jeśli skróci się procedury wizowe, albo w ogóle zniesie się wizy - bo były takie pomysły - to odmieni to Polskę i życie jej obywateli. Jeżeli Polska nie nadaje się do życia dla własnych obywateli... Owszem, znajdą się ludzie, którzy mają w swoim kraju gorzej i przyjadą do Polski i się tutaj osiedlą. Ale to nie zastąpi tych milionów, wyedukowanych w Polsce, na bardzo przyzwoitym poziomie, bardzo energicznych, którzy emigrują. Życie takim złudzeniem i przekonywanie nas, że wystarczy tylko zmienić kwestie wizowe dla Ukraińców i kilku innych nacji, to próba utrzymania złego rządzenia, a nie dokonania zmian, które skłoniłyby obywateli do dostrzeżenia możliwości we własnej ojczyźnie.