Wrześniewska-Sieger dla "Wprost": Wojna Platformy

Wrześniewska-Sieger dla "Wprost": Wojna Platformy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Joanna Wrześniewska-Sieger (fot. GRZEGORZ DYMARSKI)
Wojna idzie – zaczęłam kopać schron, żeby tam przetrwać ofensywę Platformy Obywatelskiej z bardzo smutnym prezydentem Komorowskim na czele. A mają iść szerokim frontem i środkiem polskiej drogi – co może się skończyć Stalingradem i czołówką. Grzegorz Schetyna odgraża się, że tę wojnę wygrają, przegrali tylko bitwę. O co się biją? O wolność!
Okazuje się, że wciąż jej nie ma, chociaż obchodziliśmy niedawno jej 25-lecie i nawet przyleciał prezydent Obama. Słabe ma te służby, skoro się nie połapały, że my ciągle w niewoli. A przecież działacze Prawa i Sprawiedliwości już od dawna śpiewają: „Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!”. Prezydent elekt wreszcie będzie miał okazję nam tę wolność przywrócić. Dla człowieka, który miał zrobić 10 proc., a wydudał ponad 50, to łatwe – musi tylko odbić wrak z Rosji, rzucić na kolana Angelę Merkel i dowalać do pieca na złość Unii.

Nie wiem, czy mój skromny schron to wszystko przetrzyma, chyba zacznę kopać trochę głębiej.

Jak wojna, to nikt nie myśli o takich drobnostkach jak emerytury, kredyty czy śmieciówki, tylko modli się, żeby przeżyć. Platforma to rozumie i potrafi określić priorytety. Gdy wróg u bram, trzeba się mobilizować i walczyć. Środkiem iść, ale zgarniać też lewy i prawy pas, a nawet pobocza – z lewej strony parada gejów, z prawej pielgrzymka do Częstochowy. Prawdziwy szpagat w zwisie…

Liderzy Platformy malują barwy wojenne, a prezes Kaczyński zamiast szykować kontrofensywę, rozanielony melanżuje sobie po oszałamiającym zwycięstwie kandydata zastępczego. Role się odwróciły – teraz Platforma będzie wojować, a PiS będzie partią miłości. Bo Kaczyński już wie, że Platforma musi przegrać.

Po ośmiu latach rządów partia władzy mogłaby już sobie tę wojnę odpuścić. Niech da porządzić innym, a w tym czasie zastanowi się, jaka chce być. Żaden makijaż jej teraz nagle nie upiększy, żaden House of Kids nie odmłodzi, żadna ustawa nie zapewni efektu nowości i zmiany. Skoro sama przyznaje, że nie wsłuchała się w potrzeby obywateli, powinna też wiedzieć, że cztery miesiące przed wyborami żadne dialogi nie będą już wiarygodne.

Na powrót do korzeni też za późno. Partyjni liderzy mogą sobie przeczytać swoje postulaty z 2001 r. – jednomandatowe okręgi wyborcze, podatek liniowy, rozwój przedsiębiorstw, ułatwienia w zatrudnianiu pracowników, zakaz finansowania partii z budżetu, walka z biurokracją. Niektóre postulaty wciąż są aktualne, tyle że na sztandary wpisali je już Kukiz i Petru.

Jedyne, co może zrobić partia Ewy Kopacz, to przestać się szarpać na prawo i lewo i schować miecz. Niech przyjdą inni i pokażą, jak się realizuje obietnice. Po co im przeszkadzać? Będą później mieć wymówkę, że nie mieli większości. Ławy opozycji nie są takie złe. PiS żyje i ma się dobrze. Po latach czyśćca najmłodsze pokolenie wyborców zapomni o grzechach Platformy, tak jak zapomniało o strasznej IV RP, wybierając Dudę.