"Rosja to dżungla, w której rządzą kanibale". Bill Browder dla "Wprost"

"Rosja to dżungla, w której rządzą kanibale". Bill Browder dla "Wprost"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Bill Browder (GRAHAM BARCLAY/BLOOMBERG VIA GETTY IMAGES/Zdjęcie ilustracyjne z tygodnika "Wprost")
Dzisiejsza Rosja to dżungla, w której rządzą kanibale. Zachodnie sankcje nie zmienią ich zwyczajów, ale mogą sprawić, że koszty staną się zbyt wysokie – mówi „Wprost” Bill Browder, kiedyś największy zagraniczny inwestor w Rosji.
Człowiek, który prowadzi prywatną wojnę z rosyjskim prezydentem, urzęduje na trzecim piętrze zabytkowej kamienicy przy Golden Square w centrum Londynu. Niedaleko stąd otruto polonem Aleksandra Litwinienkę. Biuro miał w okolicy także Borys Bieriezowski, który popełnił samobójstwo po tym, jak zaprzyjaźniony z Kremlem oligarcha Roman Abramowicz puścił go w londyńskim sądzie z torbami. Ci ludzie to naturalne środowisko Billa Browdera, którego firma Hermitage Capital Management kilka lat temu obracała w Rosji miliardami dolarów. On sam jest wnukiem amerykańskiego komunisty Earla Browdera. Jego ojciec Felix Browder jest wybitnym matematykiem, który w wieku 20 lat obronił doktorat na Princeton.

Bill studiował biznes na Uniwersytecie Stanforda, a karierę zaczął w Polsce po upadku komunizmu jako konsultant przy prywatyzacji państwowych zakładów. Przygotowana przez niego analiza stała się podstawą do wydania rekomendacji o likwidacji zakładów Autosan w Sanoku. Po kilku udanych transakcjach na warszawskiej giełdzie Browder zajął się rynkiem rosyjskim. Jako ekspert finansisty Roberta Maxwella, potem Salomon Brothers.

W 1996 r. założył własną firmę Hermitage Capital. Fundusz, w którym lokowali pieniądze majętni klienci zainteresowani Rosją. Wśród nich Edmond Safra, którego bankom przypisywano związki z CIA, kartelami kokainowymi i rosyjską mafią.

Browder zakupił udziały w czołowych rosyjskich firmach, od Gazpromu i Sbierbanku po RAO UES, monopolistę w dostawach prądu w Rosji. Fundusz Browdera zaczynał z 25 mln dolarów, a skończył z kilkoma miliardami.

W trosce o interesy swoich klientów Browder zabrał się także do ujawniania powszechnego w Rosji procederu okradania spółek przez właścicieli, zarządy i urzędników państwowych. Doprowadziło to do otwartej wojny z Władimirem Potaninem, Michaiłem Chodorkowskim i innymi rosyjskimi oligarchami. Wiele z ujawnianych przez Browdera malwersacji posłużyło nowemu prezydentowi Rosji Władimirowi Putinowi do przeprowadzenia czystki w rosyjskim biznesie i złamania potęgi rosyjskich miliarderów. Tyle że w 2006 r. Browder sam padł ofiarą administracji Putina.

(...)

 Lubi pan prezydenta Putina?

Uczucia nie mają z moim stosunkiem do niego nic wspólnego. Kiedy dorastałem, nasz sąsiad miał psa, który był agresywny, szczekał, warczał, rzucał się na ludzi. Nikt nie chciał takiego sąsiada. To samo jest z Putinem. To niebezpieczny człowiek, którego trzeba powstrzymać. To czysto praktyczna, a nie emocjonalna kwestia.

A jednak zdecydował się pan na prowadzenie tam biznesu.

Jak wchodzisz do dżungli, to wiesz, że mogą tam być kanibale. Prowadzenie biznesu w Rosji to dżungla, a Putin i jego ludzie są jak kanibale i tak ich traktuję. Mam za to osobisty stosunek do ludzi z Zachodu, którzy znają sytuację w Rosji, a do tego potrafią odróżniać dobro od zła, a mimo to robią swoją brudną robotę w polityce, biznesie, sądach i PR. Z nimi mam problem.

Czyli reset z Rosją zaproponowany przez Obamę był tylko cyniczną grą?

To było prawdopodobnie jedno z najbardziej katastrofalnych politycznych posunięć w historii. Jeśli zastanowimy się, co robi i do czego zmierza Putin, to Barack Obama i Hillary Clinton ogłaszający reset stosunków z Rosją kojarzą się z Nevillem Chamberlainem chwalącym się, że Adolf Hitler obiecał mu pokój w Europie.

Ktoś jednak przejrzał na oczy. Dziś Waszyngton chce utrzymania sankcji.

Wolne żarty. To nie zmieni zachowania Putina. Jeśli jednak uznamy, że celem sankcji jest zwiększanie kosztów, jakie w związku ze swoim zachowaniem ma ponosić, to może być skuteczne. Sankcje można eskalować, zmuszając go do wyczerpania zasobów umożliwiających mu działanie.

A ile pieniędzy zostało Putinowi?

Europejskie i amerykańskie sankcje uniemożliwiły rosyjskim firmom refinansowanie kredytów na Zachodzie. Mówimy o zadłużeniu na poziomie 600 mld dolarów, które teraz musi być refinansowane w Rosji. Tyle że tamtejsze banki nie mają takich rezerw. I nie będą mieć, bo ceny ropy naftowej spadły w ciągu ostatnich lat o 50 proc. A to oznacza, że Putinowi pieniądze skończą się za dwa lata.

I co się wtedy stanie?

(...)

Więcej w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost", który dostępny jest w formie e-wydania na www.ewydanie.wprost.pl i w kioskach oraz salonach prasowych na terenie całego kraju.

"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchania.
Tygodnik "Wprost" można zakupić także za pośrednictwem E-kiosku
Oraz na  AppleStore GooglePlay