Kaźmierczak o politykach: Wcale nie słuchają

Kaźmierczak o politykach: Wcale nie słuchają

Dodano:   /  Zmieniono: 
Cezary Kaźmierczak (fot. AREK MARKOWICZ)
Politycy właściwie wszystkich partii zgodnie oświadczają, że „muszą wyjść do ludzi”, „rozmawiać z ludźmi”, „słuchać ludzi”. Chcąc utrzymać na potrzeby tego felietonu elementarne reguły logicznego wnioskowania, należy stwierdzić, że poza kampanią wyborczą z ludźmi nie przebywają, nie rozmawiają oraz ich nie słuchają. Wydaje się to być zgodne z prawdą. Od ośmiu lat organizacje pracodawców apelują o uproszczenie systemu podatkowego. Napisaliśmy w tej sprawie zapewne setki pism, stanowisk i raportów, poświęciliśmy jej setki wystąpień, odbyliśmy setki spotkań z przedstawicielami rządu.
I co? Premier Ewa Kopacz ogłasza, że nam je właśnie obniży. Jak obniży? Nie mówi. No ale spodziewamy się, że będzie to jakiś projekt genialny lub co najmniej ocierający się o geniusz – w końcu przecież to osiem lat pracy najtęższych mózgów Platformy, a jak Platformy, to właściwie Rzeczpospolitej.

To, że nie tego oczekują ci, do których jest to adresowane, ani premier Kopacz, ani jej doradców w ogóle nie interesuje. Wynika z tego, że tej całej naszej gadaniny przez osiem lat Wielce Wielmożna Platforma Obywatelska nie raczyła nawet zarejestrować. Liczy się efekt propagandowy – powiemy, że obniżamy podatki.

A co w tej kwestii ma do powiedzenia partia opozycyjna? Jest różnie. Gremia kierownicze deklarują różne „konkrety ogólne”, tak żeby nikogo nie urazić. Niżej sprawy wyglądają znacznie gorzej.

Na konwencji programowej PiS w Katowicach miałem przyjemność wziąć udział w panelu przedsiębiorców z Krzysztofem Domaradzkim (Selena), Ryszardem Florkiem (Fakro) i Andrzejem Barańskim (Hebrewo). Zgodziliśmy się, że wysokość stawek podatkowych nie jest najważniejsza – dużo większy problem stanowią skomplikowanie systemu i nadmierna biurokracja.

Niektórzy doradcy podatkowi partii opozycyjnej wiedzą jednak lepiej, czego potrzeba firmom – mimo że te firmy mówią zupełnie co innego, a przede wszystkim wcale nie domagają się, żeby przekazywać mniej na państwo. Oto jeden z dżentelmenów ze sceny głównej konwencji przedstawia cały zestaw narzędzi komplikujących system podatkowy, które zapewne później jako… właściciel kancelarii prawnej będzie twórczo rozwiązywał! Kolejny lobbysta proponował zaś masowe szkolenia dla urzędników skarbowych, a na co dzień zajmuje się… podatkami!!!

Nie czynię z tego zarzutu wobec partii opozycyjnej– w końcu to tylko doradcy, nie decydenci. Zobaczymy. Lobbyści są wszędzie. Problem tylko w tym, że na ogół ze swoimi pomysłami przebijają się do uszu decydentów ci, którzy mają w tym swój interes. Zobaczymy, kogo Prezes i Kandydatka na premiera posłuchają. Przedsiębiorców, którzy mówią, że nie chcą płacić mniej, ale chcą prosto i żeby podatki były jednoznaczne, czy też lobbystów, którzy mówią, żeby było mniej, ale bardziej skomplikowanie (bo następnego dnia pozwoli im to składać oferty klientom!).