Kamiński dla "Wprost": Strategiczny błąd Stalina

Kamiński dla "Wprost": Strategiczny błąd Stalina

Dodano:   /  Zmieniono: 
Antoni Z. Kamiński, fot. Wprost 
Pogląd Józefa Piłsudskiego, że powstanie niepodległej, sfederowanej z Polską Ukrainy stanowiłoby dla bezpieczeństwa RP okoliczność zbawienną, miał wielu przeciwników. Do najwybitniejszych jego zwolenników należał Adolf Bocheński. Dowodził, że niepodległość Ukrainy odmieniłaby całkowicie pole gry Polski w stosunku do Rosji i Niemiec, niezależnie od tego, jak ułożyłyby się stosunki polsko-ukraińskie. Bocheński przewidywał bowiem nieuchronność sporów granicznych Ukrainy z Polską – o Galicję i Wołyń, z Rosją – o Zagłębie Donieckie, z Rumunią – o Besarabię i Bukowinę.
Po drugiej wojnie idee te, w nowych warunkach, podjęła paryska "Kultura" piórem komentatora politycznego Juliusza Mieroszewskiego. On także widział w niepodległości Ukrainy korzyść dla Polski. Szansę na dobre stosunki z Ukrainą upatrywał w strategicznym błędzie Stalina – odebraniu Polsce Lwowa. Usunęło to główną kość niezgody między Polakami a Ukraińcami. Jej istnienie zaś "leży w interesie Moskwy w każdych warunkach, a nie tylko w okresie wstrząsów i kryzysów". Jego zdaniem nie byłoby dziwne, gdyby Rosjanie "zdecydowali się oddać nam Lwów, by wskrzesić nienawiść między Polakami a Ukraińcami". Trudno wykluczyć więc prawdziwość informacji pochodzącej od Radosława Sikorskiego, że Putin w rozmowie z Tuskiem wystąpił z taką sugestią.

Obecnie najsilniej dzielą Polaków i Ukraińców pamięć rzezi wołyńskiej oraz ocena tradycji OUN i UPA. Pierwszą należy widzieć w kontekście wydarzeń drugiej wojny światowej i spowodowanej nią brutalizacji życia społecznego. Na znacznie większą skalę niż Ukraińcy Polaków mordowali Niemcy i Rosjanie, choć z tym, ze względu na polityczne realia, zdołaliśmy się jakoś pogodzić. O rzezi wołyńskiej należy pamiętać, ale nie powinno to przesłonić ogromnej wagi, jaką dla polskiej racji stanu ma utrzymanie niepodległości Ukrainy.

Co do oceny historycznej roli OUN I UPA, obrona niepodległości ukraińskiego państwa wymaga integracji narodu wokół wszelkich dostępnych symboli i tradycji. Do tradycji banderowców Ukraińcy się odwołują, bo walczyli i ginęli oni w walce o niepodległą Ukrainę, a nie z powodu zbrodni popełnionych na Polakach. Może nam się to nie podobać, ale nie może skłaniać do popełnienia kardynalnego dla przyszłości Polski błędu odwrócenia się od Ukrainy. Istnieją poważniejsze zagrożenia dla bezpieczeństwa naszego kraju niż ukraiński nacjonalizm.

Granice dla pielęgnowania przez Kijów tej tradycji są zresztą wąskie. Ukraina potrzebuje w walce z rosyjską agresją wsparcia międzynarodowej opinii publicznej, a ta nie jest obojętna na takie sygnały. Kiedy zaś, miejmy nadzieję, zagrożenie rosyjskie zostanie opanowane, wsparcie zagraniczne będzie także niezbędne dla odbudowy gospodarczej tego kraju.

Autor jest profesorem Instytutu Studiów Politycznych PAN i byłym szefem Transparency International Poland