Cezary Bielakowski: Bomba poszła w górę

Cezary Bielakowski: Bomba poszła w górę

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jarosław Kaczyński (fot. DAMIAN BURZYKOWSKI / Newspix.pl ) Źródło:Newspix.pl
Jarosław Kaczyński doskonale rozpoznaje jedno z poważniejszych ryzyk, jakie niesie takie tak zdecydowane zwycięstwo PiS w wyborach. To pokusa prostego rewanżyzmu.
To tym bardziej prawdopodobne zagrożenie, bo - jak wskazują powyborcze sondaże - partia może rządzić samodzielnie i na własny rachunek. Jeżeli politycy PiS dadzą przyzwolenie na politykę odwetu, to pospolite ruszenie, które wyniosło Jarosława Kaczyńskiego znowu na szczyt władzy, wcześniej, czy później obróci się przeciw niemu. Bo poza żelaznym partyjnym elektoratem, na partie postawiło wiele osób, które dotąd były obok i uwierzyły. To trochę jak zakłady na wyścigach. Stawia się na tego konia, który daje największe szanse zwycięstwa. Ale, gdy zaczyna stawać dęba, obstawia się innego. Po prostu.

PiS wbrew pozorom znajduje się w arcytrudnej sytuacji. Zarówno pod względem programowym, jak i czysto politycznym. Każde zaniechanie, czy błąd, będą wyolbrzymiane. Platforma Obywatelska będzie prawdopodobnie opozycją bezwzględną. Jeżeli oczywiście nie zajmie się sobą. Do tego Ryszard Petru, który na walce z PiS-em będzie budował swoją partię i tożsamość na kolejne wybory. Nie ma tu żadnych wątpliwości. Niestabilny i grający na siebie Paweł Kukiz też nie będzie sojusznikiem, nawet gdyby złożył taką deklarację. To proste reguły polityki. Dla opozycji od dziś rozpoczęła się kolejna kampania wyborcza.

W tej sytuacji PiS nie ma wyboru. Albo się w ciągu tych czterech lat rozliczy z tego, co ma do zrobienia, albo nie. W tym przypadku żadne kalkulacje czy tematy zastępcze nie będą skuteczne. PO mogła po dwóch latach rządów nastraszyć Jarosławem Kaczyńskim. PiS Platformą nikogo nie wystraszy.