Polskie święta, czyli zapach Wigilii według Magdy Gessler

Polskie święta, czyli zapach Wigilii według Magdy Gessler

Dodano:   /  Zmieniono: 
Magda Gessler (fot. Archiwum prywatne)
Żaden inny dzień w roku nie pachnie tak jak polska Wigilia. Zapach jest chyba najważniejszym atrybutem tego wyjątkowego dnia i wieczoru.

Kiedy byłam dzieckiem, zapach choinki był wszechobecny. Witał mnie z samego rana i towarzyszył przez cały dzień. Dzisiaj tej woni bardzo mi brakuje i co roku uparcie szukam chociaż jednej choinki, która dałaby mi to, co miałam w dzieciństwie. Staram się uchwycić aromat żywych drzew, ale one nie pachną tak intensywnie, jak pamiętam. Dlatego gniotę, rozcieram, palę gałęzie jodły, robię różne cuda, bo dla mnie Wigilia to atmosfera, powietrze, czystość i świeżość.

Stół wigilijny musi być prosty, nakryty śnieżnobiałym obrusem, wykrochmalonym na blachę. Wskazane jest też włożenie pod obrus sianka, również dlatego, że ta tradycja uwalnia kolejny, cudowny i ciepły zapach. Łamanie tradycyjnych zasad wcale nie jest obojętne czy bez znaczenia. Ta cała nasza nowoczesność i przekraczanie tradycji spycha nas w stronę obojętności i prowadzi ku niczemu. Tego dnia radziłabym się trochę postarać i znaleźć prawdziwe siano. Wigilia nie jest dniem nowoczesnym. Jest wypełniona tradycją i myśleniem o przeszłości. Nie ma w Europie innego kraju, który przeżywałby to tak głęboko, a jednocześnie tak... pogańsko. Wigilia bowiem w jakiś sposób zachowuje wszystkie te zwyczaje, które są związane z naszymi dalekimi słowiańskimi przodkami, choćby wróżenie ze ździebeł siana spod obrusa – kto wybierze dłuższe, ten będzie szczęśliwszy. W dawnej Polsce nie wolno było zająć miejsca przy stole wigilijnym bez jego uprzedniego zdmuchnięcia, bo można było przez przypadek usiąść na duszy, która to miejsce zajęła przed nami. Nawet wigilijne potrawy z makiem, miodem i grzybami mają swoje korzenie w pogańskich stypach,bo były to tradycyjne składniki takich właśnie uczt. Przystąpienie do wigilijnego stołu od zawsze związane było z przestrzeganiem określonych zasad, z których chyba najważniejszą jest zachowanie tego dnia ścisłego postu. Wszystkim życzę, żeby w Wigilię niczego nie podjadali. To pozwoli na głębokie przeżycie radości wigilijnej wieczerzy i zaręczam, że cudownie poszerzy perspektywę wigilijnych zapachów i smaków. Karp nie smakuje, gdy nie jesteśmy głodni. Leży na stole i straszy nie tylko dzieci, ale i dorosłych.

Wigilijne dania, jedyne takie w całym roku, również mają swoją symboliczną moc. Po opłatku zachwyt budzi najlepszy śledź na świecie. To od niego w dużej mierze zależy udana Wigilia. Przyrządzenie go wcale nie jest proste, niewiele osób potrafi dziś dobrze zrobić śledzia. Odradzam supermarketowe filety, to nie ten smak… Znalezienie dobrego śledzia to pierwsze poważne wigilijne zadanie.

Bardzo ważnym daniem na stole wigilijnym jest karp i jego rozmaite postaci. Pracochłonny po żydowsku, w galarecie, faszerowany, smażony… Na moim wigilijnym stole często lądują faworki z karpia. Jak je zrobić? Dzwonka karpia nacinamy tak, jak nacina się faworek, i wywracamy na drugą stronę, lekko oprószamy je mąką, rozgrzewamy pełen garnek oleju słonecznikowego i na bardzo gorący olej wrzucamy nasze wywinięte dzwonka. Gdy karp zacznie się rumienić i wypływać na wierzch, zmniejszamy ogień do minimum, dzięki czemu ryba zacznie się konfitować. Już się zamknęła z wierzchu, pozostawiając to, co najlepsze, w środku, jeszcze musi się gotować, dochodzić do właściwego smaku. Przy tak wysokiej temperaturze, jaką ma z zewnątrz, resztki ości się rozpuszczają, dzięki czemu podczas jedzenia w ogóle nie musimy się nimi przejmować.

Do usmażonych faworków dodaję kogel-mogel ze świeżo utartym chrzanem. Barszcz w moim domu przyrządza się z pieczonych buraków. Nie ma mięsa, bo nie ma prawa być, ale są świetniewchodzące w jego rolę prawdziwki, które zmieniają nie tylko smak barszczu, ale i jego kolor. Tajemnica mojego barszczu tkwi w ilości buraków, jakie potrzebne są do jego przygotowania. Garnek musi być wypełniony burakami. Do tego uszka z ciasta cienkiego i delikatnego jak na kołduny, faszerowane prawdziwkami.

Co roku czekam też na wigilijny smak kapusty z grzybami, zasmażanej na oleju lnianym. To było popisowe danie mojej mamy, które staram się powtórzyć w każdą Wigilię, i marzę o tym, żeby kiedyś udało mi się dojść do tego smaku, który pamiętam z dzieciństwa. Najważniejsza jest naturalnie kiszona kapusta. Głoszę sławę kapusty charsznickiej, bo ma dużo soku i jest porządnie ukiszona. Do tego dania kapusta musi się naprawdę długo i mocno kisić, nie wolno też jej płukać przed gotowaniem. Nie kroję jej, bo lubię, żeby w daniu ciągnęła się jak spaghetti. Innym sekretem mojej kapusty z grzybami są kawałki aromatycznej pigwy, która nie tylko dodaje daniu cudownej woni, ale też ułatwia trawienie…

Już nie mogę się doczekać smaku kompotu z suszonych owoców, którego podstawą są suszone polskie węgierki, gruszki, jabłka i świeża skórka pomarańczowa. Czekam na wspólne wypiekanie makowca z najlepszego niebieskiego maku, mleka, wanilii i własnoręcznie konfitowanej skórki pomarańczowej. Marzę o świątecznym pierniku – miękkim, ciągnącym się jak małmazja, z daktylami, figami, mandarynkami, jabłkami i całym mnóstwem orzechów. Najbardziej jednak czekam na spotkanie z najbliższymi, niespieszne rozmowy, na radość z obdarowania się prezentami i wreszcie spokojnym, wspólnym czasem. Polska Wigilia ma w sobie nieprawdopodobną moc łączenia dusz, spełniania marzeń i szczerych spojrzeń prosto w oczy. Nie może być przy wigilijnym stole osób, które nie potrafią wybaczyć, bo w tym dniu przebaczenia potrzeba każdemu. Wszystkim życzę, żeby spojrzenie znad opłatka było prawdziwe, nieudawane i pełne miłości.

Galeria:
Ciasta świąteczne Magdy Gessler