Wyższa kultura rozwiązywania sporów

Wyższa kultura rozwiązywania sporów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zdjęcie ilustracyjne (fot. RobertoM/Fotolia.pl) 
Z dniem 1 stycznia 2016 r weszła w życie zmiana do Kodeksu postepowania cywilnego nowelizując przepisy o mediacji i arbitrażu. Gros zmian dotyczy mediacji, w tym wymogów dotyczących inicjacji procesu sądowego; powód w pozwie ma obowiązek wskazania, czy podjęto próbę pozasądowego rozwiązania sporu. Czy zmiany skłonią potencjale strony do kierowania spraw do mediacji? Oczywiście czas pokaże. Warto jednak przyjrzeć się tym zmianom kodeksu postepowania cywilnego z wielu względów. Niektóre opisuję poniżej.

Każdy kto miał okazję być już w sądzie z powodu sporu gospodarczego ze swoim kontrahentem, wie ile to go będzie kosztowało nerwów… niezliczone rozmowy z prawnikiem, wybór strategii procesowej, przygotowywanie środków dowodowych, odszukiwanie oryginałów dokumentów, powoływanie, a uprzednio przygotowywanie ewentualnych świadków. Jednocześnie emocje związane z ocenianą przez nas negatywnie nieuczciwością naszego partnera  doprowadza do stanu, że w zasadzie myślimy jedynie o odwecie i o wszystkich tych sytuacjach, które pozwolą nam udowodnić jakim on – nasz dotychczasowy partner handlowy jest oszustem i sama myśl o tym przepełnia nas uczuciem słodkiej zemsty, którą jednak przyzwyczailiśmy się nazywać dochodzeniem sprawiedliwości.

Wydaje nam się, że dzięki zemście przywracamy porządek społeczny, bo zwykle myślimy, że pomiędzy zemstą a poczuciem sprawiedliwości możemy postawić znak równości.

Ale czy tak naprawdę chodzi nam o sprawiedliwość czy raczej o pokazanie, że jesteśmy górą, że jesteśmy  uczciwsi, rzetelniejsi, że to sąd nam przyznał rację a nie im. Wynik sprawy czasem może nie odzwierciedlać obiektywnie rozumianej sprawiedliwości, natomiast jeśli będzie dla nas korzystny, uznamy go za dobry, oczywisty i właściwy. Gorzej jednak będzie, jeśli wynik ten będzie niekorzystny dla nas – to wówczas i wymiar sprawiedliwości okaże się kiepski i sędzia przekupny, a prawnik po prostu stanie  się nieudacznikiem, który liczy tylko na naszą kasę, a sam zarobić nie umie…  Każdy dobrze wykształcony psycholog pewnie będzie w stanie wytłumaczyć ten mechanizm nagromadzonych emocji z powodu nadziei na wygraną, oczekiwania na moment pokazania nieuczciwemu kontrahentowi, że to nie on jest górą i głębokiego zawodu i uczucia nieszczęścia, że jednak to ten drugi jest lepszy. Ale czy ta rywalizacja w sądzie, ta walka z dotychczasowym kooperantem, czasem nawet serdecznym znajomym albo dostawcą systemu IT, czy wykonawcą usługi budowlanej to ta  właściwa metoda dochodzenia sprawiedliwości. Otóż wydaje się, że jednak nie. Tak społeczeństwo nie funkcjonuje. Sytuacja wygranego i przegranego z pewnością nie stworzy warunków dobrej harmonijnej współpracy ani nie doprowadzi do zbudowania podstaw zaufania w biznesie ani też nie prowadzi do poczucia, że sprawiedliwość zwyciężyła.

A dlaczego tak się nie stanie, ponieważ już starożytna klasyczna definicja sprawiedliwości (za Ulpianem) zakładała, że sprawiedliwość to stała i niezmienna wola przyznania każdemu należnego mu prawa. Ta klasyczna definicja sprawiedliwości jest dobra nie dlatego, że jest klasyczna, a wszystko co klasyczne jest dobre, ale dlatego, że opisuje w sposób nader prosty i przejrzysty podstawową kategorię jaką jest sprawiedliwość. Wszyscy przecież intuicyjnie odczuwamy sprawiedliwość w życiu lub jej brak. Właśnie o takie rozumienie sprawiedliwości chodzi w mediacji – każdemu według należnego mu prawa rozumianego jako zaspokojenie podstawowych interesów stron.

Do takiego rezultatu  nie dojdą same strony sporu, bo najczęściej siedzą w tzw. okopanych pozycjach i nie potrafią z nich wyjść. Aby wyjść z „okopu” potrzebują profesjonalnej pomocy z zewnątrz. To mediator działając z zewnątrz  wykształcony w umiejętnym stawianiu pytań i udrażnianiu komunikacji może ułatwić stronom porozumienie się i uzyskanie prawa należnych im zgodnie ze wspomnianą wyżej definicją.

Przy pomocy mediatora, w spokojnej czasem nawet bardzo przyjemnej atmosferze przy dębowym, okrągłym stole dotychczasowi przeciwnicy „składają broń” i nie szukają rewanżu, bo widzą w tym drugim już nie przeciwnika, a człowieka, który inaczej zrozumiał treść  postanowień umownych i nie zawsze specjalnie oszukiwał (a w zasadzie tak myśleliśmy od początku). Tu też pojawia się kolejne ciekawe pytanie dlaczego sądzimy, że inni oszukują. Czy sami oszukujemy czy działa tu efekt lustra? Odpowiedź znowu negatywna. Nie, nie oszukujemy, ale przedziwna jest cecha Polaka, że sądzi, że inni z pewnością oszukują.

Wracając do dębowego, okrągłego stołu. Czyż nie tak powinno wyglądać rozwiązywanie sporów pomiędzy partnerami handlowym. Czy kulturalnemu człowiekowi wypada się po sądach „ciągać”. Chyba nie, ale też i o takich sprawach rzadko w Polsce myślimy. Karierę robi ten, o którym mówi się najgłośniej i który ma wyraźny  głos i pełno prawdziwych lub domniemanych zalet, ważne, żeby inni o nich słyszeli. O kulturze tak rzadko w zasadzie myślimy, że może warto byłoby do niej wrócić. Również dlatego, że kultura (jak muzyka) łagodzi obyczaje, a obyczaje w obecnej Polsce są zatrważające.

Hejt w internecie,  mass media przeganiają się odsłanianiu skandali obyczajowych, a elegancja i dyskrecja są tak niepopularne, że strach o tym w ogóle pomyśleć. Stąd miedzy innymi niniejszy postulat do stosowania w praktyce wyższej kultury rozwiązywania sporów. Gdy my uszanujemy naszego partnera w biznesie i usiądziemy z nim do dębowego, okrągłego stołu to i on odwdzięczy się nam tym samym i również nas uszanuje teraz i w przyszłości w spornej sprawie. Na tym polega budowanie zaufania w biznesie, bo to właśnie rekomendacje rzetelności i uczciwości ułatwiają tworzenie solidnych relacji biznesowych. Dzięki zbudowanemu zaufaniu i otrzymanych rekomendacjach nasz dobrobyt wzrośnie, a i naszego partnera nie zmaleje. I tu dochodzimy do kolejnej interesującej kwestii  - dobrobyt mierzy się w pieniądzach, a pieniądze możemy zaoszczędzić również dzięki zastosowaniu mediacji. 

Z opracowania „The Cost of Non ADR – Surveing and Showing the Actual Costs of Intra-Community Commercial Litigation, SURVEY DATA REPORT  wynika, iż wprowadzenie do codziennego biznesu mediacji jako metody alternatywnej do sądu powszechnego pozwala w każdej spornej sprawie zaoszczędzić około 18 % wartości przedmiotu sporu. Przeciętnie wg w/w raportu  postępowanie sądowe kosztuje przedsiębiorcę ok. 23%, a mediacja 5 %.  Zważając wszystkie pozytywne aspekty kosztowe, kulturalne, a także niezaprzeczalny walor szybkości postępowania mediacyjnego jawią nam się jedynie i wyłącznie korzyści; więc dlaczego tego nie robimy. Odpowiedź jest prosta, bo po prostu mediacji nie znamy i niestety nasi doradcy tej metody nie znają. Doradcy-prawnicy nie zawsze zastanawiają się wspólnie z przedsiębiorcą nad jego płynnością finansową  czy też nad kwestią rezerw prawnych i operacyjnych, które w związku ze sporem prawym w firmie trzeba utworzyć.

Nie zastanawiają się, bo to w zasadzie nie do końca ich sprawa, bo nie o cash-flow rozmawia się z doradcą - prawnikiem, z nim rozmawia się o strategii podejścia do sporu czy też strategii w procesie, a nie o tym czy istnieją inne opcje wyjścia z impasu spowodowanego sporem;  takie jest też społeczne oczekiwanie i w ten sposób również kształci się prawników. Cash-flow to nie sprawa prawnika  - tylko przedsiębiorcy. O tym przedsiębiorca powinien pamiętać - to jest jego biznes i to on w zasadzie powinien zadecydować jak spór należy rozwiązać. Biznes to interes przedsiębiorcy, przedsiębiorca wie jak go prowadzić i jakie sojusze zawiązywać z kim się sądzić, a z kim układać. Żaden prawnik nie będzie znał wszystkich tajemnic biznesowych, bo to know-how pilnie strzeżone.

A propos tajemnic. Istnieje jeszcze jeden element charakterystyczny dla mediacji, który nie służy jej popularyzacji – jest to mianowicie gwarantowana przez prawo poufność. Poufność dotyczy zarówno rozmów prowadzonych podczas mediacji jak i całego przebiegu spotkań mediacyjnych.  Z tego powodu nawet najlepszy mediator nie pisze o rozwiązanych przez siebie sprawach w poczytnych dziennikach prasowych, bo nie pozwala mu na to ani prawo ani etyka. I ponownie powracamy do pojęć: dyskrecja, elegancja, a teraz jeszcze etyka. I to wszystko pod tytułem wyższa kultura rozwiązywania sporów. Rozwiązywanie sporów przy okrągłym, dębowym stole i przy zachowaniu wszelkich zasad poufności w towarzystwie profesjonalisty.  Oczywiście ci, którzy potrzebują przeprowadzić mediację w zaciszu swojego gabinetu w Warszawie z partnerem handlowym w Berlinie lub Paryżu też mogą, bo pozwala na to obecny stan techniki, a okrągły, dębowy stół pozostanie symbolem dobrych rozmów. Dlaczego nie?

Małgorzata Miszkin-Wojciechowska, Dyrektor Centrum Mediacji Lewiatan