Wielodzietni na fali. Co myślą rodzice o programie „500 plus”?

Wielodzietni na fali. Co myślą rodzice o programie „500 plus”?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rodzina (fot. fotolia.pl) 
Program „500 plus” to jeden ze sztandarowych projektów nowej ekipy. „Wprost” sprawdził, co o prorodzinnych pomysłach rządu myślą najbardziej zainteresowani, czyli rodzice kilkorga dzieci.

Justynie Walczak z Gdańska, wychowującej dziesięcioro dzieci, przez 22 lata zależało tylko na jednym – żeby państwo się nie wtrącało. Nigdy jako matka nie korzystała z jego pomocy, nie miała urlopu macierzyńskiego ani wychowawczego. Trzecie dziecko urodziła tuż po odbyciu podyplomowego stażu lekarskiego i zamiast rozpocząć specjalizację, postanowiła zostać w domu. Mąż Wojciech, informatyk, przez te dwie dekady zarabiał różnie, ale przeważnie zbyt dużo, by móc występować o jakąkolwiek pomoc. Dziś, gdy rząd zapowiada po 500 zł miesięcznie na drugie dziecko i każde kolejne, pani Justyna myśli, że dla wielodzietnych wreszcie wieją lepsze wiatry. Jak w większości krajów europejskich, gdzie wsparcie dla takich rodzin to normalność. I gdzie duża rodzina budzi podziw, a nie pogardę.

Program 500 zł na dziecko chwali także Jan Urmański z Warszawy, ojciec pięciorga dzieci. – Do tej pory radziliśmy sobie całkiem nieźle, ale na pewne wydatki nie było nas stać. Mamy na przykład na lekcje języków obcych dla dzieci, ale nie możemy już sobie pozwolić na zagraniczny obóz językowy. Nie zawsze stać nas też na wyjazd na wakacje i czasami dzieci spędzają lato u dziadków. Nie możemy zmienić mieszkania, choć obecne jest zbyt ciasne. Wsparcie od państwa pozwoliłoby nam podnieść standard życia – tłumaczy.

Na razie szczegóły programu nie są znane. Justyna Walczak obawia się, że rzeczywistość okaże się mniej różowa niż zapowiedzi polityków. Na jednym z portali przeczytała np. o pomyśle, by te 500 zł przelewać na osobne konto i kontrolować, na co idą pieniądze. To – jej zdaniem – równie niedorzeczne jak rozdawanie zapomogi w postaci bonów na żywność i odzież. – Mnie na żywność i odzież stać, ale mam coraz większe problemy z opłaceniem rachunku za energię w domu, w którym pralka chodzi prawie non stop, a czwórka nastolatków całe godziny spędza w wannie i przed komputerem. Chciałabym też wysłać córkę na angielski, ale po prostu mnie nie stać. Czy dodatkowe kształcenie już się mojej córce nie należy? A co z tymi, którzy za te pieniądze woleliby kupić samochód, bo mieszkają w miejscu, do którego nie dojeżdża żaden autobus, i nie mają jak wozić dzieci na zajęcia w powiatowym domu kultury – atrakcyjne i nieodpłatne? – pyta.

Cały artykuł przeczytać można w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost”, który trafił do kiosków w poniedziałek, 25 stycznia 2016 r. "Wprost" można zakupić także  w wersji do słuchaniaoraz na  AppleStore GooglePlay.